Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|

Lockdown szkodzi złotemu. Kurs euro trzeci raz na szczycie - najwyżej od 2009 roku

364
Podziel się:

Trwa trzecia fala zachorowań na COVID-19 i po raz trzeci rząd decyduje o lockdownie. Także po raz trzeci kurs euro osiąga szczyt w okolicach 4,65 zł, ale tym razem padł nowy kilkunastoletni rekord. Na dodatek prognozy nie są optymistyczne.

Lockdown szkodzi złotemu. Kurs euro trzeci raz na szczycie - najwyżej od 2009 roku
Kolejna fala COVID-19 i lockdown podbijają kurs euro. (Flickr | money.pl, Kancelaria Premiera | DS)

Zaostrzone obostrzenia wchodzą w życie od soboty 27 marca. Nie tylko zwykli ludzie reagują na sytuację, co objawia się m.in. kolejkami w marketach budowlanych czy u fryzjerów. Wzmożony ruch widać też na rynku walut - słabnie polska waluta i w efekcie rosną kursy dolara, franka, funta i euro.

Dolar kosztuje już prawie 3,95 zł, a jeszcze miesiąc wcześniej był po 3,70 zł. W kierunku 4,20 zmierzają notowania szwajcarskiej waluty, co działa na niekorzyść m.in. frankowiczów.

Za to z najwyższego od prawie pięciu lat kursu funta mogą się cieszyć Polacy pracujący na Wyspach, którzy wypłatę mogą już przemnażać przez ponad 5,40 zł.

Zobacz także: Inflacja w Polsce się rozpędza. Dane potwierdzają, wydatki rodzin znacznie wzrosły

Bardzo ciekawie wygląda sytuacja w przypadku euro, które oczywiście też w ostatnim czasie wyraźnie zdrożało. Praktycznie od 22 lutego, z pojedynczymi dniami przerwy, kurs wymiany stale rośnie. W dniu ogłoszenia zaostrzonego lockdownu notowania sięgały blisko 4,65 zł, a już w piątek ta granica została sforsowana.

Tak mocnego euro i słabego złotego nie było od ponad 12 lat. W lutym 2009 roku kurs euro wzrósł maksymalnie do 4,92 zł i wtedy miało to związek ze światowym kryzysem finansowym.

Jak wysoko tym razem może dojść kurs? Ekonomiści wskazują, że bardzo wiele zależy od rozwoju sytuacji epidemicznej w Polsce. Analizując wykres notowań euro, bardzo wyraźnie widać, że wahania mają ścisły związek z liczbą zachorowań na koronawirusa.

Przy każdym z dwóch dotychczasowych lockdownów w Polsce wartość euro szybowała ponad 4,60 zł, a ostatnio kurs zbliżył się nawet do 4,65 zł. Teraz, tuż przed trzecim lockdownem, jest już wyżej niż poprzednio.

Kurs euro przypomina barometr nastrojów społecznych, bo po pierwszej fali zachorowań w lecie wiele osób wierzyło, że pokonaliśmy pandemię. Wtedy też złoty się umocnił, a euro spadło w okolice 4,40 zł. Po drugiej fali korekta notowań już była mniejsza. Warto więc dalej obserwować wykres i to, w którą stronę podąży kurs.

Co dalej?

Najnowsze restrykcje mają obowiązywać co najmniej do 9 kwietnia. Po ile wtedy może być euro? Analitycy ostrożnie podchodzą do wskazywania konkretnych wartości, ale sugerują, że może być jeszcze droższe.

- Pogarszająca się sytuacja zdrowotna w Polsce rodzi spekulacje na temat opóźnienia odbicia gospodarczego. Nowe obostrzenia nie obniżą liczby nowych zakażeń z dnia na dzień, a w konsekwencji rozwój pandemii w najbliższych dniach prawdopodobnie dalej będzie wywierał negatywną presję na złotego - ostrzega Konrad Białas, analityk TMS Brokers.

Michał Stajniak z XTB wskazuje, że słabość złotego może powodować dalsze pozbywanie się naszej waluty przez zagranicznych inwestorów, a to będzie napędzać przecenę na zasadzie podobnej do kuli śniegowej.

- Kurs euro znajduje się obecnie w okolicach szczytów z marca oraz października zeszłego roku. Jednocześnie są to najwyższe poziomy od 2009 roku. Kolejne ważniejsze opory po okolicach 4,64 zł to dopiero 4,90 zł - wskazuje ekspert XTB.

- W przypadku pojawienia się silniejszej fali wyprzedaży na globalnych rynkach, złoty może tracić szybciej niż teraz. Oczywiście wciąż NBP miałby szansę na interwencję w celu wsparcia złotego, choć na ten moment taki ruch wydaje się być mało prawdopodobny - przyznaje Stajniak.

Dodaje, że w tym momencie polskiemu złotemu jest w stanie pomóc jedynie ekstremalnie dobry nastrój wśród globalnych inwestorów, który doprowadzi do wyraźnej wyprzedaży dolara.

Konsekwencje

Z takiego obrotu spraw na rynku walut zadowolony może być Narodowy Bank Polski, który wielokrotnie podkreślał, że słaby złoty wspiera politykę pieniężną banku i dobrze wpływa np. na wskaźnik PKB.

Dzieje się tak m.in. poprzez wsparcie eksportu. Im większa nadwyżka nad importem, tym statystyki są lepsze. Firmy, sprzedając towary za granicę, rozliczają się głównie w euro. Im jego kurs jest wyższy, tym w przeliczeniu na złotówki przychód ze sprzedaży jest większy. A to oznacza np. większy podatek itd.

Jednocześnie słabość złotego oznacza jeszcze większą presję na wyniki firm importujących towary zza granicy. Koszty ich sprowadzenia do kraju są wyższe. A przecież w związku z pandemią częste są też problemy z handlem z niektórymi krajami. W efekcie więc dla części przedsiębiorców problemy się piętrzą.

Oprócz wspomnianych już wcześniej konsekwencji osłabienia złotego dla frankowiczów i Polaków pracujących na Wyspach, warto też wspomnieć o ważnej roli np. dolara w kontekście cen paliw. Ropa naftowa wyceniana jest właśnie w amerykańskiej walucie. Nie dość, że za baryłkę surowca na giełdach trzeba płacić coraz więcej dolarów, to dodatkowe koszty wynikają z coraz gorszego przelicznika walutowego.

Perspektywy dla euro

W najbliższych dniach złoty będzie pod presją. Z perspektywy gospodarki i większości firm kluczowe znaczenie mają jednak kursy waluty w dłuższym horyzoncie czasowym. W związku z dużymi wahaniami i niepewnością ekonomiści nie są jednomyślni w swoich prognozach.

- Euro na koniec półrocza może być notowane w okolicach poziomu 4,66 zł. Trzeci kwartał może przynieść dalsze potencjalne osłabienie i notowania w okolicach 4,70-4,73 zł. Dopiero końcówka roku powinna przynieść ulgę dla złotego. Jest szansa na spadek kursu w okolice 4,60-4,65 - szacuje Michał Stajniak.

Bardziej optymistycznie nastawieni wobec złotego są ekonomiści mBanku, którzy w swoich najnowszych długoterminowych prognozach spodziewają się nieco tańszego euro niż jest obecnie. Choć jednocześnie przyznają, że perspektywy dla polskiej waluty się pogorszyły.

Przewidują, że w drugim kwartale jest szansa utrzymania kursu euro w okolicach 4,60 zł, po czym w drugiej połowie roku notowania mogłyby ustabilizować się bliżej 4,55 zł. Według mBanku, wraz z wychodzeniem z pandemii złoty powinien się stopniowo umacniać, a euro powinno powoli tanieć. To jednak bardziej perspektywa 2022 roku niż obecnego.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
pieniądze
wiadomości
forex
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(364)
Obse
3 lata temu
Wirus jest aktywny na całym świecie, trudności mają wszyscy a wartość waluty zależy tylko od efektywności rządzenia. Przy wirusie wszyscy mają te same problemy tak, że nie jest on wytłumaczeniem na słabnąca gospodarkę w stosunku do innych państw.
Biznesmen
3 lata temu
I co dalej? Dalej to potworna inflacja, strajki, niepokoje, bijatyki, bezrobocie i tysiące chorych oraz tysiące zejść.
NBP i jego pr...
3 lata temu
powinno stać na straży stabilności i wartości pieniądza. Niestety ten pan moim zdaniem nie wywiązuje się ze swego zadania - inflacja szaleje a podobno jest w okolicy 4%, Wczoraj kupowałem chleb który lubię w tym samym sklepiku tej samej piekarni co zwykle, płaciłem 12,40 zł/kg. Rok temu ten sam chleb kosztował 10 zł/kg. Zatem 'chlebowa' inflacja wynosi 20,4% a nie żadne 4 !!! Ten pan nie dba o oszczędności Polaków, ten pan dba o interes neo-bolszewickiej dojnej zmiany dla której wyższa inflacja działa jak dodatkowy podatek.
Tomasz
3 lata temu
Leć kurs w górę bo niedługo sprzedaje prawie 1mln euro więc kurs robi różnicę. Martwiłem.sie zaległymi fakturami ale teraz mi na rękę że całość dostanę z opóźnieniem. Na jakieś nowe auto dzięki temu wystarczy
złotówce
3 lata temu
szkodzą tylko dwie sytuacje - jak pada i jak nie pada
...
Następna strona