Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Robert Kędzierski
Robert Kędzierski
|
aktualizacja

Skarbówka prześwietli Polaków. Chodzi o handel w internecie

80
Podziel się:

Rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy, który nałoży na platformy internetowe, takie jak Allegro, OLX czy eBay, obowiązek raportowania fiskusowi danych o transakcjach użytkowników. Nowe przepisy, wynikające z unijnej dyrektywy, mają wejść w życie 1 lipca 2024 r., ale urzędy skarbowe dostaną informacje już za rok 2023.

Skarbówka prześwietli Polaków. Chodzi o handel w internecie
Sprzedaż używanych ubrań w sieci może być kontrolowana przez skarbówkę (Adobe Stock, Mariia Korneeva)

Rada Ministrów zaakceptowała projekt zmian przygotowany przez Ministerstwo Finansów. Nowelizacja ma na celu dostosowanie polskich regulacji do wymogów dyrektywy Unii Europejskiej znanej jako DAC7. Zgodnie z nią, operatorzy platform cyfrowych będą zobligowani do zbierania i przekazywania organom podatkowym informacji o użytkownikach osiągających dochody za ich pośrednictwem. Wiele wskazuje więc na to, że projekt, który był już kilkukrotnie przekładany, wejdzie w życie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Są godziny monologów do analizy". Ekspert: prezes NBP ma wiele na usprawiedliwienie

Nowe obowiązki platform handlowych

Co takiego wprowadzają regulacje? Od 1 lipca 2024 r. serwisy takie jak Allegro, OLX, Vinted czy booking.com będą musiały rejestrować dane o transakcjach zawieranych przez użytkowników, a następnie raportować je skarbówce. Obowiązek ten będzie dotyczył platform pośredniczących w handlu online, rezerwacji noclegów, najmu środków transportu czy zamawianiu przejazdów.

Jak wyjaśnia resort finansów, informacje zebrane przez operatorów platform będą automatycznie wymieniane między administracjami podatkowymi poszczególnych państw członkowskich UE. Ma to ułatwić wykrywanie przypadków unikania opodatkowania przez sprzedawców internetowych.

Kogo obejmie raportowanie? Na celowniku fiskusa znajdą się użytkownicy platform, którzy w ciągu roku kalendarzowego spełnią jedno z dwóch kryteriów. Pierwsze to liczba transakcji - musi przekroczyć 30. Drugie to łączna wartość transakcji - musi być wyższa niż równowartość 2000 euro, czyli. ok. 8600 zł.

Progi te mają wyłączyć z obowiązku raportowania osoby dokonujące jedynie okazjonalnych sprzedaży, np. zbędnych ubrań czy książek. Platformy nie będą musiały zbierać danych o takich użytkownikach.

Ekspert: będą wzywać do wyjaśnień

Plany rządu komentuje dla money.pl Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy w firmie inFakt.

"Platformy takie jak Allegro, OLX, eBay czy Booking będą zobowiązane do prowadzenia wykazu sprzedawców, gdzie rejestrowane są kwoty dokonywanych przez sprzedawców transakcji. Następnie sprzedawcy mogą trafić do administracji skarbowej" - tłumaczy ekspert.

Szara strefa wciąż straszy

Podkreśla, że informacje do urzędów skarbowych mogą trafić nawet o przypadku osób, które "wietrzą szafę". - Oczywiście takie osoby nie mają czego się obawiać, aczkolwiek list ze skarbówki może przysporzyć stresu - dodaje Juszczyk.

Sprzedając własne używane rzeczy taniej, nie przysparza nam obowiązku podatkowego. Po drugie sprzedaż po wyższej cenie po 6 miesiącach, po miesiącu nabycia danego towaru, również nie powoduje obowiązku podatkowego - podkreśla ekspert inFakt.

- Warto też podkreślić, że zaimplementowanie przepisów dyrektywy DAC7, to nie wprowadzenie nowego podatku. Przepisy mają wyeliminować tzw. szarą strefę. Wielu sprzedawców do tej pory pozostaje teoretycznie anonimowych. Po wdrożeniu przepisów fiskus dostanie pełne nasze dane wraz z informacją o dokonanych sprzedażach - wyjaśnia.

Jeśli faktycznie będziemy zajmować się w sieci sprzedażą w sposób ciągły, zorganizowany i w celach zarobkowych, to zostaniemy uznani za prowadzących działalność gospodarczą. Chodzi o sytuacje, gdy ktoś prowadzi w internecie regularną sprzedaż zarobkową, ale nie rejestruje działalności gospodarczej i nie płaci podatków.

Narzędzie do egzekwowania podatku PCC?

Ekspert wyjaśnia że oprócz "wyłapywania" osób, które nie płacą podatku, a nawet uznania, że ktoś prowadzi działalność gospodarczą, mechanizm będzie miał jeszcze jeden skutek podatkowy.

Obecnie wiele osób kupuje rzeczy używane na różnych portalach nie płacąc PCC. A zgodnie z przepisami nabycie towaru używanego od osoby fizycznej rodzi obowiązek zapłaty 2 proc. podatku właśnie PCC, jeśli wartość przedmiotu przekracza 1000 zł. A z pewnością zdarzyło się już nie jednej osobie kupić np. telefon i pytanie, czy został złożony formularz PCC-3 i zapłacony podatek w ciągu 14 dni - tłumaczy Juszczyk.

Będą sprawdzać, czy nie prowadzisz firmy

Jak fiskus będzie ustalał, czy faktycznie prowadzimy działalność, a nie okazjonalnie coś sprzedajemy? "Winnych" może zdradzić aktywność w sieci, np. regularne ogłoszenia.

Warto pamiętać o jeszcze jednym aspekcie prawnym. Co do zasady, sprzedając coś używanego, sprzedajemy w cenie niższej od zakupu. Wtedy o podatek nie musimy się martwić. Jeśli jednak uda nam się odsprzedać daną rzecz z zyskiem, to możemy być zobowiązani do zapłaty podatku dochodowego - pod warunkiem że sprzedaż nastąpi w ciągu pół roku od zakupu.

Przykłady? Jeśli kupiliśmy buty z limitowanej kolekcji za 500 zł, a po tygodniu sprzedaliśmy je za 800 zł, to występuje dochód do opodatkowania w kwocie 300 zł. Ale gdybyśmy te same buty sprzedali po sześciu miesiącach od zakupu, to podatku już nie zapłacimy.

Opóźnione plany rządu

Resort finansów chce, aby nowe przepisy weszły w życie 1 lipca 2024 r. Platformy internetowe będą jednak zobowiązane do zebrania danych o transakcjach już za cały 2023 r. Na przekazanie tych informacji fiskusowi mają mieć czas do stycznia 2025 r. Przepisy miały być bowiem wdrożone już wcześnie, obowiązują już w wielu krajach Europy.

Państwa członkowskie zostały zobowiązane, by implementować dyrektywę DAC do końca 2022 r. Polska musi wprowadzić przepisy, bo UE się o nie upomina. W marcu 2023 r. Komisja Europejska skierowała do Polski uzasadnioną opinię w tej sprawie, dając dwa miesiące na odpowiedź. W przypadku dalszych opóźnień KE może pozwać nasz kraj do TSUE.

Zasady raportowania transakcji z platform cyfrowych obowiązują już w kilku krajach UE, m.in. w Danii, Austrii, Rumunii i na Malcie. Kolejne państwa przyjęły już odpowiednie ustawy, ale nie weszły one jeszcze w życie - tak jest np. w Niemczech, Francji czy Włoszech. Polska, obok m.in. Hiszpanii, Szwecji i Grecji, jest wśród krajów, które nie zakończyły jeszcze wszystkich wymaganych kroków legislacyjnych.

Gigantyczne pieniądze na szali

Walka UE o łatanie szarej strefy w handlu online ma swoje podstawy. W UE działa łącznie około 1500 platform cyfrowych, generujących przychody na poziomie około 67 mld EUR. Przychody z VAT z gospodarki platform cyfrowych (z wyłączeniem reklamy) szacowane są na około 26 mld EUR.

Szacunki co do wielkości szarej strefy w handlu online są rozbieżne, według części ekspertów na skutek nierejestrowania działalności wpływy z podatków mogą być mniejsze nawet o ok. 15 proc. Wdrożenie dyrektywy DAC daje szansę na odzyskanie części tych środków. Innym aspektem jest kwestia konkurencji. Sprzedający w sieci na nieuczciwych zasadach nie ponoszą kosztów takich, jak legalnie działające podmioty.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(80)
bigcheater
2 tyg. temu
Polaczkom to sie nie podoba bo trzeba bedzie podateczki płacić
Saksofon
2 tyg. temu
Przyjdzie czas i przyjrzymy się skarbówce. To zbrojne ramię rządu okupacyjnego ściągające haracze...
Fantozzi
2 tyg. temu
Unia Eropejska bardzo mocno się zdegenerowała. Zamiast wspólnoty opartej z początku na ułatwianiu przedsiębiorczości, swobodnemu i pozbawionemu biurokracji handlowi powstała brukselska dyktatura próbująca "normować" praktycznie każdy aspekt życia. Trąci to wszystko dyktaturą urzędniczą, która już dawno zapomniała czym UE miała być. Zaczyna się lobbing, ściganie klasy średniej, tworzenie nieżyciowych przepisów uprzykrzających życie praktycznie wszystkim obywatelom. Dyrekrywa DAC7 to nic innego jak kolejny przykład "kagańca" i "tresury" społeczeństwa poprzez US, który będzie wzywał "na dywanik" za parę zarobionych złotych. To 30 transakcji na rok jest pomysłem tak absurdalnym, że ludzie będą wybierali zniszczenie rzeczy niż perspektywę ciągania po urzędach. Limit kwotowy 2 tyś. euro (ok 8 tyś pln) na rok? Przekroczysz - już "dywan" w urzedzie i tłumaczenia się z przekroczenia tej (oszałamiającej) kwoty. Absurd, niszczenie drobnego - lokalnego handlu i fiskalna "tresura". Oto co kryje się faktycznie za dyrektywą. Korporacje i duże firmy jak widać nieźle posmarowały gdzie trzeba, żeby lokalny handel padł bo przecież w UE (i w PL) handel używanymi rzeczami (zwykle własnymi) i nie daj Boże zarobienie na tym chociaż symbolicznej złotówki to Wielkie Przestępstwo. Kary, limity, ciąganie po US, tłumaczenia...demokracji już dawno nie ma a o wolności gospodarczej też chyba warto zapomnieć. Jest kontrola, kary i cały aparat państwa nastawiony tylko przeciwko obywatelom. A miało być tak pięknie.
Fkv
2 tyg. temu
na allegro to kasa leci jak trzeba ,dziwie się ze dopiero teraz za to się biorą
JT24
2 tyg. temu
WSZELKIE USŁUGI WYKOŃCZENIOWE , TARTAKI , WYNAJEM KRÓTKOTERMINOWY TO SZARA STREFA
...
Następna strona