Międzynarodowy Fundusz Walutowy zdecydował wczoraj późnym wieczorem o przystąpieniu Polski do elastycznej linii kredytowej. Jej wartość to ponad 20 miliardów dolarów.
W komunikacie MFW zaznacza, że polskie władze traktują dostęp do tej linii kredytowej jako środek ostrożności i nie zamierzają wykorzystywać przyznanej kwoty.
Minister finansów Jacek Rostowski mówił wcześniej, że ten dostęp do linii kredytowej w bardzo znaczący sposób ustabilizuje wahania kursowe złotego.
ZOBACZ TAKŻE:
NBP za rezygnacją z elastycznej linii kredytowej.
- _ Przez dwa miesiące nie mieliśmy tego dostępu, dlatego że był sprzeciw ze strony NBP. Myślę, że to narażało gospodarkę polską na dość poważne zagrożenia dla bezpieczeństwa gospodarczego naszego kraju _ - ocenił.
Na początku maja wygasła umowa między Polską a MFW o dostępie do elastycznej linii kredytowej w wysokości 20,58 mld dolarów. Pieniądze powiększyły rezerwy walutowe NBP, ale Polska nie skorzystała z tych środków.
Przez dłuższy czas NBP i resort finansów nie mogły dojść do porozumienia w sprawie trybu przedłużenia linii kredytowej. W połowie czerwca o dostęp do linii wystąpili minister finansów oraz nowy prezes NBP Marek Belka.
Koszty obsługi linii - przyznawanej na rok - poniesie rząd, a nie Narodowy Bank Polski. Rząd będzie też dysponentem tych środków. Dostępna kwota - około 20,1 miliarda dolarów to maksymalna kwota, o jaką mogliśmy się ubiegać.
- _ To kwota, do której mamy prawo dostępu, gdyby Polska uznała, że istnieje taka potrzeba. To linia kredytowa, którą możemy wykorzystać w miarę potrzeby lub konieczności, ale nie jest to pożyczka, a w pewnym sensie gwarancja dostępu do tych środków _ - tłumaczył w czerwcu Jacek Rostowski.