Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

Kasowy PIT. Oto jak rząd chce ulżyć firmom

187
Podziel się:

Przedsiębiorcy będą mogli zapłacić podatek dochodowy, dopiero kiedy otrzymają zapłatę za fakturę - obiecywał w exposé premier Donald Tusk. Okazuje się, że nowy przywilej będzie dotyczył tylko wybranych firm i łączyć się będzie z dodatkowymi obowiązkami wobec skarbówki.

Kasowy PIT. Oto jak rząd chce ulżyć firmom
Donald Tusk obiecywał natychmiastowy kasowy PIT, by ulżyć małym przedsiębiorcom (GETTY, SOPA Images)

Koalicja Obywatelska wpisała wprowadzenie kasowego PIT-u na listę stu konkretów na pierwsze sto dni rządów. W trakcie swojego grudniowego exposé Donald Tusk powiedział m.in.: "Mam dobrą informację, koalicja 15 października ma już gotowe projekty i plan działania, aby natychmiast wprowadzić na przykład kasowy PIT. Czyli przedsiębiorcy zapłacą podatek dochodowy dopiero po otrzymaniu środków z tytułu zapłaconej faktury, a nie samej faktury".

Od wypowiedzenia tych słów minęły ponad cztery miesiące, ale rząd dotychczas nie pokazał projektu, który - według słów Tuska z grudnia - był już wtedy gotowy. Niedawno na stronach Centrum Informacyjnego Rządu pojawiły się natomiast założenia do projektu ustawy w tej sprawie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Fala zwolnień w Polsce. Dominują te branże. "Pęka bańka"

Co wynika z założeń?

Przede wszystkim rozwiązanie ma na celu odroczyć w czasie zapłatę należnego podatku dochodowego do czasu uzyskania przez przedsiębiorcę zapłaty. Jak zwracają uwagę eksperci podatkowi, w proponowanych rozwiązaniach roi się jednak od wyłączeń, warunków i haczyków, na które może nadziać się ten, kto zdecyduje się na taki właśnie sposób rozliczania podatku.

Po pierwsze, rozwiązanie będzie dostępne tylko dla małych przedsiębiorców, którzy w poprzednim roku podatkowym mieli przychody nie wyższe niż pół miliona zł, lub dopiero rozpoczynają działalność gospodarczą.

13 marca minister finansów Andrzej Domański zapowiedział jednak w serwisie X, że rząd zamierza podnieść górny limit przychodów do 250 tys. euro, czyli do równowartości ponad miliona zł. W założeniach do ustawy zmiany tej na razie nie ma.

Po drugie, rozwiązanie to ma być ograniczone czasowo. – Po dwóch latach od wystawienia faktury przedsiębiorcy i tak będą musieli zapłacić podatek. Oznacza to, że w wielu przypadkach zapłata podatku będzie jedynie odsunięta w czasie – tłumaczy w rozmowie z money.pl główny doradca podatkowy InFaktu Piotr Juszczyk.

I dodaje, że z powodu określenia górnej granicy przychodu na poziomie około 1 mln zł (jeśli spełni się zapowiedź ministra Domańskiego), z kasowego PIT wyeliminowani będą m.in. drobni producenci czy firmy handlowe, które często przekraczają te limity – czyli te sektory, w których najczęściej dochodzi do zatorów płatniczych.

Kasowy PIT można będzie stosować wyłącznie w rozliczeniach firma-firma i tylko jeśli przedsiębiorca nie prowadzi ksiąg rachunkowych, a jedynie uproszczoną księgowość.

Skutki przyjęcia kasowego PIT

To nie wszystko. Przejście na metodę kasową będzie również wiązać się ze zmianami w naliczaniu kosztów. Przedsiębiorcy, którzy wybrali metodę kasową w rozliczeniach PIT, będą musieli zastosować tę zasadę także przy odliczaniu kosztów.

Oznacza to, że będą mogli przy naliczaniu podstawy opodatkowania uwzględnić tylko te faktury, które opłacili. Obecnie jest tak, że w koszty można wliczyć także faktury, które nie są jeszcze opłacone. W konsekwencji każdą fakturę: przychodową i kosztową trzeba będzie sprawdzić z rachunkiem bankowym. Potrzebne będą do tego nowe rejestry księgowe.

Szykowane przez rząd rozwiązanie to też zmiany w opłacaniu składki zdrowotnej, której wysokość jest powiązana z osiąganymi przychodami. – Kasowy PIT oznacza również kasową składkę zdrowotną. Jeśli nie mamy przychodu, bo kontrahent nie zapłacił, to też składka będzie odłożona w czasie – zwraca uwagę Juszczyk.

Nowe obowiązki wobec fiskusa

Zdaniem doradcy podatkowego InFaktu, wprowadzając rozwiązanie z tyloma "haczykami", ustawodawca jeszcze bardziej skomplikuje obecny system podatkowy. – Jeśli rząd chce zadbać o przedsiębiorców i ich płynność finansową, powinien dopracować już funkcjonujące rozwiązanie, to jest ulgę na złe długi – uważa Juszczyk.

Również zdaniem ekspertki podatkowej z Grant Thornton Małgorzaty Samborskiej istnieje już mechanizm zabezpieczający przedsiębiorców, czyli wspomniana wyżej ulga na złe długi. Po 90 dniach od upływu terminu wskazanego na fakturze przedsiębiorca ma prawo skorygować swój przychód.

Problem w tym, że z tej ulgi nie zawsze można skorzystać. Nie można jej stosować wówczas, gdy wierzyciel jest w trakcie postępowania restrukturyzacyjnego, upadłościowego lub likwidacji. Ulga nie ma zastosowania również w przypadku nierzetelnych kontrahentów zagranicznych.

Rząd ma przyjąć projekt ustawy jeszcze w drugim kwartale tego roku, natomiast nowe przepisy mają wejść w życie od stycznia 2025 r. Jak dowiadujemy się z odpowiedzi wiceministra finansów Jarosława Nenemana na interpelację poselską nr 2243 posła Daniela Milewskiego, projekt ustawy jest już na ukończeniu.

Neneman podkreślił również w odpowiedzi, że z wyborem tej metody rozliczeń będzie wiązał się obowiązek ewidencjonowania wszystkich zdarzeń gospodarczych, co ma "ułatwić przedsiębiorcom rzetelne wywiązywanie się ze swoich powinności wobec fiskusa".

Jak podaje z kolei Ministerstwo Finansów rozwiązania w zakresie tzw. kasowego PIT zostały przyjęte przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów na posiedzeniu w dniu 13 marca 2024 r., który zdecydował o zwiększeniu limitu przychodów warunkującego stosowanie kasowego PIT z 500 tys. zł do 250 tys. euro.

Resort przypomina, że kasowy PIT jest adresowany do małych firm, prowadzących działalność w niewielkich rozmiarach, ponieważ to takie firmy najbardziej dotyka problem zatorów płatniczych jako bardziej wrażliwych na zatory podmiotów na rynku.

"Przy limicie 250 tys. euro, znacząca część podatników będzie mogła skorzystać z tego rozwiązania. Według danych z rozliczenia podatku PIT za 2022 r. 2,3 mln podatników uzyskało przychody z działalności gospodarczej nieprzekraczające w skali roku kwoty 250 tys. euro, tj. 90 proc. podatników wykazujących przychody z tego tytułu" - czytamy w komunikacie prasowym MF.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
podatki
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(187)
Winko
1 tyg. temu
A na co ludzie liczyli? że ktoś pochyli się nad ich losem? Polityk powie wszystko by tylko zdobyć głosy w wyborach. Młodych rozumiem bo jeszcze nie wiedzą, ale ze starsi chodzą na wybory, to jest to już bardzo dziwne.
Jan Sikorski
1 tyg. temu
🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣
Jan Sikorski
1 tyg. temu
Donald kocham Cię❤❤❤❤❤❤❤
obserwatorka
1 tyg. temu
A CO p.TUSK MOŻE SZYBKO ZROBIĆ SKORO PiS ZOSTAWIŁ FINANSE POLSKI W RUINIE NIE MÓWIĄC O ROZŁOŻENIU NA ŁOPATKI CAŁEJ ADMINISTRACJI RZĄDZĄCEJ POLSKĄ ( Sądy, Spółki Skarbu Państwa, Banki, ZUS, Energetyka, Gazownictwo, węgiel na hałdach w portach) itd, itd...!!!!!!!!!!!
Karolina prze...
1 tyg. temu
Moze trochę faktów a nie samego krzyczenie o nic. Od wyborów nie ma już zmian przepisów co miesiąc to jest plus. 100 dni jest przenośnią do tego,że rząd postara się to szybko wprowadzić a veto prezydenta nie pomaga. Ten pomysł akurat mi się nie podoba ale w ogólnej kalkulacji wolę ten rząd niż rząd który traktuje każdego przedsiębiorcę jak złodzieja i nakłada wieksze podatki przykład: zmniejszył dochodowy z 18% na 12% ale podniósł zdrowotna z 1.5% do 9% prosta matematyka. Placimy o 1.5% więcej i emeryci też więc nie wiem z czego tak się cieszą. A do tych co żyją z zasiłków - jeśli przedsiebiorcy padną to nie dostaniecie NIC bo to z naszych składek i podatków panstwo ma na dawanie WAM za "nicnierobienie" więc trochę szacunku za pracę po 18 godzin dziennie 7 dni w tygodniu.
...
Następna strona