Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

Rząd rozmontował system. "Problemy przyjdą już w 2024 r."

Podziel się:

Zmiany wprowadzone przez Polski Ład globalnie doprowadzą do trwałego spadku wpływów ze wszystkich praktycznie rodzajów podatków dochodowych. Według mnie nastąpił całkowity demontaż wpływów budżetowych - podkreśla prof. Adam Mariański, prawnik i wykładowca Uczelni Łazarskiego.

Rząd rozmontował system. "Problemy przyjdą już w 2024 r."
Składka zdrowotna zmieniona przez Polski Ład służy wyłącznie jako dodatkowe źródło finansowania finansów publicznych - uważa prof. Adam Mariański (East News, Piotr Molecki)

Do czwartku, 9 marca minister zdrowia Adam Niedzielski ma odpowiedzieć Rzecznikowi Praw Obywatelskich prof. Marcinowi Wiąckowi na pytanie, czy odebranie podatnikom możliwości odliczania składki zdrowotnej od podatku dochodowego nie jest naruszeniem Konstytucji RP - dowiedział się money.pl.

Jak ustaliliśmy, pismo z biura RPO. datowane na 6 lutego 2023 r., dotarło do Ministerstwa Zdrowia następnego dnia. Resort ma ustawowo 30 dni na udzielenie odpowiedzi.

W piśmie tym prof. Wiącek - powołując się m.in. na opinię prof. UW i ekspertki ubezpieczeń społecznych Inetty Jędrasik-Jankowskiej - pyta ministra Niedzielskiego o to, czy rozwiązanie wprowadzone w Polskim Ładzie nie jest pogwałceniem art. 68 par. 2 Konstytucji RP, gdyż w ten sposób państwo przerzuciło cały ciężar utrzymania systemu na obywateli, podczas gdy ciężar taki i obowiązek spoczywa na nim.

O opinię w tej sprawie zapytaliśmy prof. Adama Mariańskiego, prawnika, doradcę podatkowego, wykładowcę Uczelni Łazarskiego, przewodniczącego Komisji Podatkowej BCC oraz byłego przewodniczącego Krajowej Rady Doradców Podatkowych.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl: Konsultował pan przepisy Polskiego Ładu i uczestniczył w wielu zakulisowych rozmowach. Doradzał pan nawet w pewnym momencie wicepremierowi Jarosławowi Gowinowi. Jak przedstawiciele rządu uzasadniali dwa lata temu odebranie podatnikom możliwości odpisywania składki zdrowotnej od podatku?

Prof. Adam Mariański*: Argumenty były oficjalne i te nieoficjalne. Oficjalnie rząd twierdził, że to jest obniżka podatków, zwiększenie nakładów na służbę zdrowia oraz mówiono o zwiększonej sprawiedliwości opodatkowania, rozłożenia sprawiedliwego ciężaru podatków.

Pokazywano obniżkę podatku dochodowego, ale jednocześnie ukrywano przed podatnikami podwyżkę podatku zdrowotnego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Program Money.pl 2.03 | Coś dziwnego dzieje się z polską gospodarką. Na co powinniśmy się przygotować

To są hasła, które słyszymy od rządu do dzisiaj. A jakie były te nieoficjalne argumenty?

Nieoficjalnie natomiast twierdzono, że są zbyt duże rozpiętości w opodatkowaniu wynagrodzeń. I że kadra menedżerska oraz tzw. klasa średnia powinny płacić wyższe podatki, bo progresja podatkowa w Polsce jest zbyt niska.

Jednak oficjalnie nie można było ogłosić podwyżki podatków, bo to by było niepolityczne, więc zrobiono to inaczej, czyli zlikwidowano możliwość odliczania składki zdrowotnej od podatku.

Stąd też wzięła się później ulga dla tzw. kasy średniej, która to klasą średnią wcale nie była, tylko tak się nazywała. Miała ona niwelować skutki podwyżki opodatkowania dla osób zarabiających miesięcznie do kwoty 11 141 zł brutto.

Natomiast wszyscy zarabiający więcej niż ten limit mieli być wyżej opodatkowani. To miało posłużyć też pewnemu hasłu, a mianowicie: bogatym zabierzemy, a biednym ulżymy.

Słyszałam jeszcze jeden argument za likwidacją możliwości odpisu składki od podatku od współtwórców Polskiego Ładu, mianowicie, że obok Węgier Polska była jedynym krajem w Unii Europejskiej, który miał takie rozwiązanie, więc trzeba było przywrócić rozwiązania europejskie. Czy tak faktycznie było?

Twierdzenie to jest wyrwane z kontekstu. Węgrzy mają kompletnie inne składki niż my. Oni mają składki ryczałtowe, a my - składki procentowe, uzależnione od dochodu.

Po zmianach wprowadzonych w Polskim Ładzie nie mam już żadnych wątpliwości, że składka zdrowotna jest podatkiem i nie ma nic wspólnego z żadną składką ubezpieczeniową. To jest zwykły podatek, można go uznać za podatek celowy na finansowanie ochrony zdrowia finansowanej ze środków publicznych.

Składka zdrowotna spełnia wszystkie kryteria podatku dochodowego, w związku z tym to nie jest żadna składka. Im więcej mamy dochodu, tym więcej płacimy podatku. Nie można powoływać się więc na inne państwa, w których ubezpieczenie zdrowotne jest ryczałtowe. Tam nie ma podwójnego opodatkowania jak u nas.

Jeśli nie chodzi zatem o ubezpieczenie, to o co?

Składka zdrowotna zmieniona przez Polski Ład służy wyłącznie jako dodatkowe źródło finansowania finansów publicznych. Równie dobrze mogłoby jej wcale nie być, a wydatki na ochronę zdrowia państwo mogłoby pokrywać z wpływów np. z VAT czy z akcyzy, która pochodzi ze sprzedaży używek, czyli papierosów i alkoholu.

Mówi pan teraz jak śp. Prof. Zbigniew Religa. Pamiętam, że jako minister zdrowia chciał, by to sprawcy wypadków komunikacyjnych finansowali leczenie ofiar, a palacze skutki chorób wywołanych ich nałogiem…

Prywatnie jestem zagorzałym przeciwnikiem palenia papierosów. Wracając do reformy podatkowej, to podniesienie kwoty wolnej z wcześniejszych ok. 8 tys. zł do obecnych 30 tys. zł spowodowało, że wielu podatników – tych najbiedniejszych – straciło możliwość odpisywania wydatków na leki czy rehabilitację. Mają oni zbyt niski dochód, by pojawił się u nich podatek, więc żadna ulga się im nie należy, bo nie mają jej od czego odpisać. I w ten sposób tracą.

Jest jeszcze jedna ważna kwestia. Obecnie, mając dochody tylko na poziomie minimum egzystencjalnego, obywatele muszą obowiązkowo płacić podatek w postaci 9. proc. składki zdrowotnej, co jest niezgodne zarówno z Konstytucją RP, jak i zasadami współżycia społecznego.

Tak orzekł osiem lat temu Trybunał Konstytucyjny (chodzi tu o orzeczenie sygn. 21/14 z października 2015 r., mówiące o tym, że kwota wolna od podatku w wysokości niższej niż kwota gwarantująca minimum egzystencji jest niezgodna z Konstytucją - przyp. red.).

Również Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Marcin Więcek ma poważną wątpliwość, czy ta zmiana w składce zdrowotnej nie narusza art. 68 Konstytucji RP, w którym z kolei jest mowa, że to państwo ma obowiązek zapewnienia świadczeń medycznych ze środków publicznych i nie może przerzucać całego ciężaru finansowego na barki podatników.

To jedno, plus fakt, że finansują opiekę zdrowotną nawet ci, którzy nie mają dochodu wystarczającego na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych. To wszystko sprawia, że rozwiązanie to jest w wymiarze społecznym niesprawiedliwe i nie do przyjęcia.

Według wyliczeń rządu dzięki wyższym wpływom ze składki zdrowotnej budżet państwa miał zyskać dodatkowe miliardy na finansowanie Narodowego Funduszu Zdrowia. Patrząc jednak na tegoroczny budżet Funduszu tych dodatkowych miliardów ze składki nie widać. Co się z tymi pieniędzmi stało?

To tylko na papierze dobrze wyglądało. Już na etapie projektowania tych zmian, było wiadomo, że te szacunki rządu się nie sprawdzą.

Polski Ład projektowały osoby, które nie znały się na systemie podatkowym, nie potrafiły przewidzieć, że rozszczelnienie systemu w postaci zwiększenia atrakcyjności ryczałtu ewidencjonowanego spowoduje, że rzesze podatników zrezygnują z pracy na etatach i przejdą na ryczałt z powodu tego, że płaci się tam składki zdrowotne dużo niższe, niż przy pozostałych formach opodatkowania.

Podobne zjawisko dotyczyło masowego przerejestrowywania spółek na komandytowe, po to, by uniknąć płacenia wyższych podatków, czy korzystanie z estońskiego CIT.

Zmiany wprowadzone przez Polski Ład globalnie doprowadzą do trwałego spadku wpływów ze wszystkich praktycznie rodzajów podatków dochodowych, zarówno z PIT, jak i CIT. Według mnie nastąpił całkowity demontaż wpływów budżetowych.

Mówi pan o bardzo groźnych konsekwencjach. To brzmi jak bomba z opóźnionym zapłonem… Co się może zdarzyć w najbliższej przyszłości?


Przed wyborami pewnie nie zdarzy się nic. Problemy przyjdą już w 2024 r. I będzie to duże zmartwienie tych, którzy przejmą w Polsce władzę. Nie zazdroszczę im, bo tego systemu nie da się naprawić. Trzeba wszystko zburzyć i skonstruować system na nowo.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl

*Profesor Adam Mariański, prawnik, doradca podatkowy, wykładowca Uczelni Łazarskiego, przewodniczący Komisji Podatkowej BCC oraz były przewodniczący Krajowej Rady Doradców Podatkowych.

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl