Reformy górnictwa nie da się zrobić bez zamykania nierentownych kopalni - tak przekonuje minister gospodarki. W zeszłym tygodniu związkowcy podczas rozmowy z premierem przekonywali, że ratunkiem dla branży jest połączenie w jeden koncern kopalni dostarczających surowiec energetyczny.
Janusz Piechociński przekonywał na konferencji prasowej, że nie można bez końca wydobywać węgiel ze stratą.
- _ Mówimy bardzo wyraźnie, że jeśli jednocześnie na poziomie poszczególnej kopalni, chodnika, holdingów nie powstrzymamy wzrostu kosztów, to w rywalizacji już polsko-polskiej między Bogdanką a grupami węglowymi na Śląsku, Bogdanka zdecydowanie wygrywa _ - przyznał wicepremier.
- _ Dzisiaj bardzo istotne jest przesuwanie mocy wytwórczych, techniki i technologii na ściany, na których jest potencjalny zysk i wygaszanie produkcji na ścianach, na których jest strata powyżej stu złotych _- wyjaśnił.
W jego ocenie, górnicy muszą zrozumieć, że na świecie węgiel od kilku miesięcy tanieje.
- _ Z kierunku rosyjskiego w pierwszym kwartale tego roku ta presja została wzmocniona dewaluacją rubla, a była ona istotna, bo na poziomie 10 procent. Węgiel rosyjski jest konkurencyjny na rynku europejskim, nawet transportowany na odległość nie większą niż sześć tysięcy kilometrów. W międzyczasie Australia zrezygnowała z podatku węglowego, co dla Europy oznacza, że tona australijskiego węgla potaniała tu o 25 złotych - _ wyliczył Piechociński.
Pod koniec lipca Ministerstwo Gospodarki poinformowało, że w tylko ciągu pierwszych 5 miesięcy tego roku na hałdach pozostawało 8 milionów ton niesprzedanego węgla, a branża odnotowała 631 milionów złotych straty. I to w sytuacji, gdy kopalnie zmniejszają wydobycie.
Do końca maja górnicy uzyskali 29 mln ton surowca, czyli o 6 procent mniej niż w tym samym okresie w zeszłym roku. Dodatkowo w ciągu pierwszych pięciu miesięcy Polacy sprowadzili prawie 5 milionów ton węgla z czego 68 procent z Rosji.
Czytaj więcej w Money.pl