Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Maciej Rynkiewicz
|

Drogi dolar, ebola i wojna na Ukrainie, czyli wszytkie "strachy" Ursusa [WYWIAD]

0
Podziel się:

O perspektywach producenta maszyn rolniczych rozmawiamy z prezesem Karolem Zarajczykiem.

Drogi dolar, ebola i wojna na Ukrainie, czyli wszytkie "strachy" Ursusa [WYWIAD]
(Ursus)

O wpływie drożejącego dolara na przychody, wahaniach kursu akcji spółki, zagrożeniu związanym z wirusem ebola w Afryce oraz o kondycji partnerskiej spółki na Ukrainie rozmawiamy z Karolem Zarajczykiem, prezesem Ursusa.

Maciej Rynkiewicz, Money.pl: Cieszy się Pan z rosnącego dolara? Pytam przez pryzmat kontraktu na dostawę traktorów do Etiopii za 90 milionów dolarów. Amerykańska waluta ostro idzie w górę, a zamawiający wpłacił dopiero zaliczkę w wysokości 15 milionów.

Karol Zarajczyk, prezes Ursus: I tak, i nie. W pewnym stopniu korzystamy z hedgingu naturalnego, czyli nie tylko sprzedajemy w dolarze, ale również w nim kupujemy. Dlatego ostatnie wzrosty nie przełożą się na wyniki w stosunku jeden to jednego. Natomiast generalnie jesteśmy zadowoleni, bo udało się nam zrobić gro zakupów po kursie dużo niższym, niż w tej chwili.

Jaki wpływ na ten kontrakt miały ostatnie wzrosty na dolarze?

Obecnie nie da się tego oszacować. Realizujemy dopiero pierwszą część kontraktu i nie chciałbym się wdawać w szczegółowe prognozy.

Dolar nadal będzie rósł?

Wszystko zależy od sytuacji ogólnoświatowej, czyli czynników jest multum.

W takim razie - w jaki sposób się zabezpieczacie przed większymi wahaniami?

Stosujemy tylko hedging naturalny. Kupujemy zarówno w euro jak i dolarze, przychody również mamy w tych walutach. Nie jesteśmy mocno wyeksponowani na ryzyko.

Wracając do etiopskiego kontraktu. Realizacja przebiega bez zakłóceń? Otrzymaliście już odpowiedź ze strony zamawiającego?

Wszystko idzie sprawnie, aczkolwiek ciężko w tej chwili o jakikolwiek feedback, bo cały proces dopiero się zaczął. Logistyka obejmuje nie tylko drogę morską, ale również lądową, a kontenery potrzebują około 1,5 do 2 miesięcy, żeby tam dotrzeć. Ale jeśli chodzi o przesłane do Etiopii ciągniki demonstracyjne, to strona zamawiająca była zadowolona z ich jakości.

To dopiero pierwsza część kontraktu, zgodnie z którą wysyłacie półtora tysiąca maszyn, czyli de facto połowę zamówienia. Kiedy wyślecie drugą?

To zlecenie w sumie na trzy tysiące ciągników, aczkolwiek szczegółowe warunki drugiej transzy i jej harmonogram będziemy musieli jeszcze wynegocjować. W umowie jest zapis, że rozmowy muszą się zamknąć do kwietnia przyszłego roku.

Afryka to teoretycznie rynek z nieograniczonym potencjałem. Walczycie o kolejne zlecenia?

Ekspansję zagraniczną prowadzimy cały czas, nie tylko w Afryce.

W takim razie kiedy pojawią się informacje o nowych zleceniach?

Póki co nic nie mogę powiedzieć.

Czy jakikolwiek wpływ na afrykańską część biznesu mają doniesienia o zakażeniach wirusem ebolą?

Obserwujemy sytuację z niepokojem, bo również działamy rejonie zagrożonym. Pojawienie się wirusa nam nie sprzyja, niemniej doniesienia mediów na ten temat są mocno przesadzone. Jak zawsze.

Czy ma Pan przemyślenia odnośnie zachowania kursu w stosunku do tego zlecenia? Pamiętam, że po pojawieniu się informacji rok temu, papiery wystrzeliły z około 2 do ponad 4 zł podczas następnej sesji. Potem kurs się stabilizował, ale teraz znowu - tydzień temu poinformowaliście o wysyłce i kurs poszedł 9 procent w górę. Skąd takie zachowanie?

Spółka jest niedowartościowana. Ostatnie dwa, ciężkie lata na rynku maszyn krajowych nie pozwoliły publikować zachwycających wyników, stąd gwałtowne próby podbicia do wartości godziwej. Kurs rynkowy wciąż oscyluje wokół wartości księgowej, a nawet lekko poniżej.

Faktycznie, w pierwszym półroczu przychody spadły o jedną trzecią w ujęciu rocznym. Uzasadniliście to wstrzymaniem zapowiedzianej, ostatniej puli dopłat unijnych. Czy sytuacja uległa zmianie i wyniki za trzeci kwartał będą lepsze?

Nie obserwujemy wzrostu aktywności Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w temacie wypłaty dopłat. Rynek jest bardzo słaby, wystarczy spojrzeć na rejestrację ciągników lub przyczep. Wszystko wskazuje, że 2014 roku będzie gorszy od i tak bardzo słabego roku poprzedniego. Spodziewaliśmy się takiego scenariusza, dlatego w ostatnich miesiącach zwiększyliśmy sprzedaż zagraniczną. Jeśli zaś chodzi o rynek krajowy, czekamy na nową perspektywę.

Kilka dni temu zamknęliśmy trzeci kwartał. Wyniki nadal będą słabsze?

W minionym kwartale rozpoczęliśmy wysyłkę ciągników do Etiopii, oprócz tego pozyskaliśmy środki z emisji akcji na produkcję skierowaną na rynek krajowy. Więcej nie mogę powiedzieć.

Przed nami nowa perspektywa unijna. Szacujecie, że środki z dopłat będą uruchomione najwcześniej w 2015 roku. Rozumiem, że ich efekty w Państwa wynikach zobaczymy dopiero pod koniec przyszłego roku?

Zgadza się, dopłaty trafią do rolników najpewniej dopiero w drugim kwartale. Dlatego - tak jak już wspomniałem - celujemy w sprzedaż zagraniczną.

Jaka struktura przychodów ze sprzedaży będzie dla Państwa zadowalająca?

Obecnie to około 30 do 70 procent na korzyść rynku krajowego. Docelowo liczymy na proporcję pół na pół.

Jak przebiega realizacja zlecenia dla ZTM w Lublinie? Do końca marca przyszłego roku zobowiązaliście się dostarczyć ostatnie trolejbusy. W sumie ma to być 38 pojazdów.

Zrealizowaliśmy tegoroczna dostawę w całości i w terminie.

Pytam, ponieważ w ramach tego zlecenia współpracujecie z ukraińską spółką Kompania samochodowa Bogdan Motors. Czy kryzys polityczny na Ukrainie w jakikolwiek sposób przełożył się na współpracę z zagranicznym partnerem?

Nasz partner ma problemy głównie z pozyskaniem pracowników, ponieważ są masowo wzywani do wojska. Oprócz tego działalność przebiega bez większych problemów. W dodatku firma zdążyła zakupić komponenty jeszcze zanim hrywna osłabiła się w stosunku do euro, a więc teraz osiągają z tego spore benefity. Na ten moment nasz partner wydaje się zadowolony ze współpracy, a konflikt póki ma ograniczony wpływ.

Czy zamierzacie kontynuować współpracę? Pytam, ponieważ w maju stworzyliście konsorcjum _ Autobus elektryczny Ursus _ i nie znalazła się w nim Bogdan Motors.

To zupełnie inne rozwiązanie, póki co badawcze, jeszcze niekomercyjne. Ma na celu stworzenie autobusu elektrycznego dostosowanego do potrzeb Lublina, stąd udział miasta i Politechniki Lubelskiej w konsorcjum.

Czyli działalność komercyjna w tym zakresie będzie kontynuowana z ukraińską spółką?

Niekoniecznie.

Zaczniecie na własną rękę?

Autobus to tak naprawdę składak, a najtrudniejszą kwestią jest pozyskanie kadłuba. Ale dostawców na świecie jest wielu.

To jest dla Państwa ciężki rynek? W lokalnych mediach pojawiły się informacje o karach i koniecznych poprawkach w pojazdach.

Mieliśmy problemy z pierwszą dostawą, ale już rozwiązaliśmy problemy. W Polsce niestety tak jest, że negatywna informacja wszystkich cieszy, a pozytywna już nie ma takiego zasięgu.

Doświadczenia z budowy traktorów jakkolwiek przydają się w produkcji trolejbusów?

Jesteśmy w szczególnym miejscu, czyli w Lublinie. Przez lata działała tu fabryka samochodów ciężarowych, więc mamy dostęp do wykwalifikowanej kadry. Tak jak pan zauważył, maszyny rolnicze i komunikacyjne to dwie różne koncepcje, zupełnie inna filozofia biznesu. Ale Lublin to wdzięczne miasto z dostępem do szerokiego wachlarza doświadczonych ludzi.

Na koniec, coś dla rolników. Jaka to będzie zima?

(Śmiech) Oj, będzie mroźna.

spółka dnia
giełda
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)