Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ateńska giełda pozostanie zamknięta do środy. Grecja na krawędzi

0
Podziel się:

Wiąże się to z obecnym czasowym zamknięciem greckich banków w ramach doraźnych działań na rzecz utrzymania finansowej stabilności państwa.

Ateńska giełda pozostanie zamknięta do środy. Grecja na krawędzi
(Polaris/East News)

Giełda w Atenach pozostanie zamknięta do środy - poinformowała Grecka Komisja Rynków Kapitałowych, co wiąże się z obecnym czasowym zamknięciem greckich banków w ramach doraźnych działań na rzecz utrzymania finansowej stabilności państwa.

Gdyby maklerzy pracowali wczoraj, to z pewnością po referendum doszłoby do wielu wyprzedaży akcji, a i tak bez tego główny indeks ateński w ciągu ostatnich 12 miesięcy stracił ponad 40 procent.

Nadal również banki w całym kraju są nieczynne. Greków obowiązuje dodatkowo dzienny limit wypłat z bankomatów, wynoszący 60 euro. W rzeczywistości w części maszyn chwilami brakuje banknotów o nominalne 20 euro, stąd Grecy realnie mogą pobrać banknot o wartości 50 euro. Ta zasada nie obowiązuje obcokrajowców.

Spekuluje się, że ograniczenia mogą zostać przedłużone do końca tygodnia. Wszystko zależy od tego czy dojdzie do porozumienia na wieczornym szczycie strefy w euro w Brukseli. Grecki premier Grecji Aleksis Cipras przybył na nadzwyczajny szczyt państw strefy euro, uważany za ostateczną próbę wynegocjowania zgody Aten na niezbędne reformy w zamian za dalszą pomoc finansową.

Grecja pilnie potrzebuje wsparcia kredytowego z zewnątrz, by uniknąć bankructwa i pozostać w strefie euro, ale w niedzielnym referendum Grecy nie zgodzili się żądane przez pożyczkodawców oszczędności budżetowe.

Ostateczne decyzje w Brukseli

Teraz przywódcy państw strefy euro zadecydują, czy zaoferować Grecji kolejny pakiet pomocy finansowej, czy też dopuścić do jej bankructwa i być może wyjścia ze strefy euro. Cipras powiedział Merkel, że nowe propozycje antykryzysowe przedstawi we wtorek w Brukseli, kiedy spotkają się przywódcy krajów strefy euro na nadzwyczajnym szczycie, poprzedzonym rozmowami ministrów finansów. Według komentatorów Ateny prócz nowych propozycji przedstawią prośbę o restrukturyzację długu.

Przywódcy państw strefy euro, którzy spotkają się w Brukseli, zdecydują, czy zaoferować Grecji kolejny pakiet pomocy finansowej, czy też dopuścić do jej bankructwa i być może wyjścia z eurolandu. Na razie "19" jest mocno podzielona w tej sprawie.

Komentatorzy spodziewają się, że rząd w Atenach wystąpi na szczycie o nowy program pomocy finansowej oraz o restrukturyzację greckiego długu. Jednak wynik spotkania przywódców jest trudny do przewidzenia, bo wśród państw, które de facto złożyły się na wielomiliardowe pakiety ratunkowe dla Grecji nie ma jednomyślności co do tego, jak należy teraz postąpić.

Francuski minister finansów Michel Sapin zasygnalizował w poniedziałek, że Paryż jest gotowy negocjować w sprawie złagodzenia ciężaru greckiego zadłużenia w nadchodzących latach. Także Wolfgang Schaeuble zaznaczył, że w sprawie Grecji trzeba czekać na propozycje strony greckiej.

Zdaniem niemieckiego ministra finansów większość problemów może zostać rozwiązana, jeśli "krok po kroku będziemy szukać rozwiązań". Odpowiadając na pytanie dziennikarzy Schaeuble sugerował, że nie czuje się szczególnie dotknięty, tym że był jednym z negatywnych bohaterów greckiej kampanii referendalnej. Zaznaczył, że sytuacja w jakiej znalazła się Grecja jest "trudna przede wszystkim dla narodu greckiego".

Polski minister finansów Mateusz Szczurek podkreślił podczas wspólnej konferencji prasowej, że po wydarzeniach w Grecji "życie toczy się w Unii Europejskiej dalej".

Zaskakująco koncyliacyjną postawę przyjęła Hiszpania, której obecny prawicowo-konserwatywny rząd Mariano Rajoya obawia się rosnącego w siłę Podemosu, ugrupowania określanego mianem hiszpańskiej Syrizy. Minister finansów Hiszpanii Luis de Guindos powiedział, że "wszyscy" chcą, by Grecja pozostała częścią strefy euro, a jego kraj jest otwarty na negocjacje w sprawie nowego pakietu pomocowego dla Aten.

Z kolei minister finansów Finlandii Alexander Stubb napisał na blogu, że negocjacje mogą zostać wznowione, gdy grecki rząd będzie gotowy do współpracy i zobowiąże się do wprowadzenia reform koniecznych do spłaty zadłużenia.

Komisja Europejska, która namawiała do głosowania Greków na "tak", w poniedziałek zadeklarowała, że jest nadal gotowa "pracować z władzami greckimi", ale nie może negocjować nowego porozumienia bez mandatu od eurogrupy.

Ministrowie finansów państw strefy euro spotkali się we wtorek o godz. 13 w Brukseli, by przygotować wieczorny szczyt przywódców. Niektórzy ministrowie wprost odrzucili możliwość redukcji greckiego zadłużenia, dopuszczając jednak dyskusje o restrukturyzacji długu, np. o odłożeniu terminu spłat.

- Jakikolwiek pakiet, na jaki mielibyśmy się zgodzić z Grekami, musi być wiarygodny. Zarówno dla przyszłości Grecji jak i wiarygodności całej strefy euro. Nad tym będziemy dziś pracować i mam nadzieję, że znajdziemy rozwiązanie - powiedział szef eurogrupy Jeroen Dijsselbloem przed rozpoczęciem spotkania ministrów finansów państw eurolandu.

Niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble powiedział, że rząd w Atenach "z sukcesem walczył o to, by nie było programu pomocowego". - Uzyskał poparcie dużej większości dla takiego stanowiska i to szanujemy. Ale bez programu pomocowego nie mamy możliwości pomóc Grecji w ramach strefy euro - oświadczył Schaeuble. Dodał, że wszystko jest w rękach rządu w Atenach.

Pytany, czy możliwa jest redukcja zadłużenia Grecji, Schaeuble odparł, że "każdy, kto zna europejskie traktaty wie, iż redukcja zadłużenia podpada pod zakaz bailoutu", czyli finansowania długu jednego kraju strefy euro przez pozostałych jej członków.

Eurogrupa ogłosiła, że czeka na nowe propozycje władz Grecji, co oznacza, że niewykluczone są dalsze negocjacje. Wiceszef KE Valdis Dombrovskis podkreślił, że wynik referendum zwiększa przepaść pomiędzy Grecją a innymi państwami strefy euro. Przypomniał, że dotychczasowy pakiet pomocowy wygasł, a o ewentualnych negocjacjach nad kolejnym muszą zdecydować liderzy krajów strefy euro. Rozmowy może ułatwić dymisja greckiego ministra finansów Grecji Janisa Warufakisa, który działał na swoich odpowiedników z innych państw strefy euro jak przysłowiowa płachta na byka.

Szef resortu finansów Belgii Johan Van Overtveldt powiedział w telewizji VTR w reakcji na dymisję Warufakisa, że sam skomplikował on sobie życie. "Nie było to miłe, gdy nazywał kolegów (z eurogrupy) terrorystami" - zaznaczył Overtveldt. Ustępujący minister finansów Grecji określał takim mianem kredytodawców. Warufakisa zastąpił w poniedziałek Euklid Cakalotos.

MFW i EBC gotowe wyłożyć gotówkę

Szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde zadeklarowała gotowość pomocy Grecji. W lakonicznym oświadczeniu Lagarde napisała, że Fundusz odnotował wyniki referendum w Grecji. - Monitorujemy sytuację bardzo uważnie i jesteśmy gotowi pomóc Grecji jeśli zostaniemy o to poproszeni - oświadczyła szefowa Funduszu.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy pożyczył Grecji dotychczas 35 miliardów dolarów i jest jednym z głównych wierzycieli tego kraju. W ubiegłym tygodniu rząd w Atenach nie spłacił raty od tych kredytów w wysokości 1,7 miliarda dolarów. Eksperci Funduszu przyznają, że Grecja będzie potrzebować restrukturyzacji zadłużenia. Wartość dodatkowych pożyczek dla tego kraju niezbędnych do utrzymania płynności finansowej szacują na 60 miliardów dolarów przez kolejne trzy lata.

Z dwuzdaniowego oświadczenia Christine Lagarde nie wynika czy rząd w Atenach zwrócił się już o pomoc, na jak dużą restrukturyzację długu fundusz mógłby się zgodzić i na jakich warunkach.

Po przedyskutowaniu wniosku Banku Grecji Europejski Bank Centralny też postanowił utrzymać kredyty ratunkowe dla banków greckich (tzw. ELA) na poziomie ustalonym 26 czerwca - głosi wydany komunikat Rady Prezesów EBC. Kredyty ELA mogą zostać udzielone tylko wtedy, gdy EBC otrzyma wystarczający zastaw - zastrzegł bank. Sytuacja finansowa Grecji ma poważny wpływ na greckie banki, ponieważ zastaw, jakim się posługują, opiera się w znacznym stopniu na aktywach rządowych - głosi komunikat.

W sytuacji Grecji nic się nie zmieniło

Referendum w Grecji nie oddala od tego państwa problemów. Sebastian Płóciennik z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych uważa, że głosowanie nie zmieni stanu greckiej gospodarki. Jak mówi ekspert, ekonomicznie nic się nie stało - kraj dalej jest na krawędzi bankructwa, a długi są nie do spłacenia, mamy do czynienia tylko z konsekwencjami politycznymi. Premier Grecji udowodnił, że społeczeństwo go popiera, wzmocnił też swoją pozycję w Europie.

- Złagodzenie kursu wierzycieli jest jednak bardzo mało prawdopodobne, bo byłoby to formą zaakceptowania szantażu, bardziej prawdopodobne jest pozostawienie Grecji w strefie euro pod finansową kroplówką - mówi Sebastian Płóciennik. W opinii eksperta, istotne teraz są gruntowne reformy, bez których premier Grecji nie może liczyć na większą finansową pomoc.

- Niepewność, niejasność celów polityków to recepta na rosnący niepokój inwestorów oraz większą zmienność cen obligacji. Ostatnie spadki dotknęły również polskie aktywa. Grecja, to niewielki kraj w relacji do strefy euro, stanowiący niespełna 2 proc. PKB. Ale podobnie jak w roku 2011 inwestorzy boją się, że mogą wystąpić "efekty zarażenia" pozostałych rejonów tzw. Europy południa, jak Hiszpania lub Włochy. Różnica stała się jednak znacząca odkąd w 2012 roku aktywną rolę w zarządzaniu kryzysem przejął Europejski Bank Centralny. Pamięć o proaktywnym podejściu władz monetarnych nie gwarantuje uniknięcia niewypłacalności Grecji, ale powinna skutecznie osłabiać spekulacje na wzrost rentowności pozostałych krajów, które mogą zdestabilizować strefę euro - ocenia Paweł Gołębiewski, ekspert BPH TFI.

Agencja ratingowa Fitch ocenia, że po niedzielnym referendum znacznie wzrosło ryzyko opuszczenia przez Grecję strefy euro. Analitycy agencji oceniają, że porozumienie z wierzycielami wciąż jest możliwe, ale ostrzegają, że czasu jest coraz mniej.

Według Fitch, rezygnacja ze stanowiska ministra finansów Yanisa Waroufakisa sygnalizuje, że rząd w Atenach chce wznowić rozmowy na temat reform i restrukturyzacji zadłużenia. Zdaniem agencji wierzyciele Grecji są skłonni zredukować zadłużenie tego kraju, ale nie pójdą na zbyt duże ustępstwa, jeśli chodzi o zaciskanie pasa przez Greków.

Amerykańscy inwestorzy czekają na rozwój wypadków. Dow Jones obniżył się, ale tylko o kilkadziesiąt punktów. Prezydent Barack Obama nie skomentował wyniku referendum. Rzecznik Białego Domu Josh Ernest oświadczył, że w interesie Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych jest utrzymanie Grecji w strefie euro.

euro
giełda
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)