Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Do realizacji paktu stabilizacyjnego potrzeba tylko trzech posłów

0
Podziel się:

Gdyby Samoobrona i LPR stanęły okoniem, prezydent znowu może się zawahać, a wtedy posłowie Lepper i Giertych znów podpiszą wszystko, zanim skończy się kolejny odcinek "M jak miłość".

Do realizacji paktu stabilizacyjnego potrzeba tylko trzech posłów

Jeden poseł kosztuje miesięcznie podatnika minimum 30 tysięcy zł. Wybraniec narodu otrzymuje 9,5 tys. zł pensji brutto i 2 tys. w postaci diet, 10 tys. na prowadzenie biura oraz 1800 zł ryczałtu hotelowego do wykorzystania poza Warszawą.

Poseł mieszka w hotelu sejmowym, za co podatnik, jeśli liczyć dobę tylko po 200 zł, musi wybulić co miesiąc sześć stawek becikowych. Kalkulacja w tej pozycji kosztorysu jest nieco zaniżona, ponieważ za dwie stówy w stolicy można skorzystać z noclegu chyba tylko w izbie wytrzeźwień. Łóżka posła nie można jednak wynająć np. turystom i w ten sposób podreperować budżet państwa, gdyż pokój należy się posłowi permanentnie, nawet jeśli w nim nie przebywa. Wynajem mógłby nota bene okazać się dochodowym interesem (któż nie chciałby złożyć głowy na poduszce Renaty Berger czy Romana Giertycha?), zaś utrzymanie pokoju jest nieporównanie droższe niż ryczałt, jaki otrzymuje poseł, który chciałby zamieszkać poza gmachem przy Wiejskiej. W takim przypadku dostaje on tylko 2 tys. zł.

Do kosztów utrzymania parlamentarzysty trzeba jeszcze doliczyć podróże. Kancelaria Sejmu refunduje bilety kolejowe i lotnicze praktycznie bez ograniczeń, w związku z czym niektórzy posłowie przylatują na głosowania, by po kilku godzinach wrócić do domowych pieleszy i następnego dnia znów wsiąść do samolotu, gdy trzeba stworzyć sejmową większość.

Przemnóżmy zatem orientacyjne 30 tysięcy złotych przez liczbę posłów, którzy okazują się zbędni w wyniku podpisania w Telewizji Trwam paktu stabilizacyjnego oraz wymuszonego aneksu, kiedy prezydent Kaczyński, nie chcąc konkurować z serialem "M jak miłość", wahał się przez godzinę: rozpędzić towarzystwo z Wiejskiej, czy utrzymać zatrudnianie przyjaciół Leppera i Giertycha.

Posłów z koalicji parlamentarnej jest 246. Do przyklepywania zapisanych w pakcie ustaw potrzeba tym czasem zaledwie trzech, po jednym z każdej partii. Reszta będzie jedynie potęgować ustalony z góry wynik. Obcięcie generowanych przez nią kosztów pozwoliłby więc zaoszczędzić miesięcznie w budżecie państwa 7 mln 290 tys. zł, a w ciągu roku obowiązywania paktu ponad 87 mln zł. Czy zatem kierownictwo PiS, które nieustannie powtarza, że robi wszystko dla dobra narodu i państwa, nie powinno serio rozważyć takiej możliwości? Do 144 ujętych w pakcie ustaw można dopisać jeszcze jedną: o nadaniu zbędnym posłom statusu bezrobotnych. Oczywiście bez prawa pobierania zasiłku. Gdyby Samoobrona i LPR stanęły okoniem, prezydent znowu może się zawahać, a wtedy posłowie Lepper i Giertych znów podpiszą wszystko, zanim skończy się kolejny odcinek "M jak miłość".

Dla dobra państwa oraz narodu należy przy tym odrzucić wariant ekstremalny, czyli skierowanie na bezrobocie również posłów opozycyjnych. Co prawda przez najbliższy rok głosowania PO, SLD i PSL nie będą miały w hurtowym ustawodawstwie żadnego znaczenia, jednak opozycja, co powszechnie wiadomo, jest niezbędnym elementem demokracji. Bez niej znaleźlibyśmy się w IV RP znacznie bliżej Białorusi niż wynika to z położenia geograficznego. Porównanie nie jest bezzasadne. Skoro Roman Giertych ogłasza dziś publicznie absurdalny pomysł nacjonalizacji mediów, to w IV RP przez najbliższe cztery lata wszystko się może zdarzyć.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)