Wystarczy, że Barack Obama ogłosi zamiar wizyty w Polsce, a już kratery strzelają pióropuszami dymu. Przekornie rzec by można niedowiarkom - proszę, oto dowód, że amerykański prezydent naprawdę rodem jest z Hawajów.
Tam - jak wiadomo - wulkany są na porządku dziennym, a erupcja takiego Kilaueua trwa już ponoć nieprzerwanie ponad dziesięć tysięcy dni. Dla miejscowych to więc chleb powszedni, a podobno - jak mawiają turystom - potrafią nawet wulkany zaklinać. Jak widać, nawet ci z korzeniami tkwiącymi po trosze w Kenii, a po trosze w Irlandii.
Mina niestety rzednie, kiedy przychodzi liczyć straty. Można co prawda - jak rok temu Lufthansa czy linie lotnicze Nikiego Laudy - zarzekać się, że wulkaniczny pył samolotom nie szkodzi i pokazywać na dowód maszyny, które przeleciały przez chmurę bez szwanku i śladów uszkodzeń. Można też - jak wczoraj Ryanair - ignorować zakazy i fruwać nad Szkocją, by udowodnić że przestrzeń jest bezpieczna. Tyle, że ubiegłoroczny scenariusz z zamykaniem lotnisk i korytarzy powietrznych już zaczyna się powtarzać.
I na nic tu głosy - jak choćby linii EasyJet - oskarżające o pochopne decyzje i wywoływanie paniki, za które nawet planowany był pozew przeciwko Brukseli. Ubiegłoroczna aktywność Eyjafjallajokull kosztowała światową gospodarkę 5 miliardów dolarów, z czego prawie połowę stanowią straty Europy. Tym razem może być podobnie i marna to pociecha, że na nazwie winowajcy przynajmniej język trudniej sobie połamać.
Znamienne tylko, że wulkany z Islandii uparły się jakoś wyraźnie, żeby uprzykrzyć życie czekającym na Obamę nad Wisłą. Chmura pyłu z Grimsvotn już dziś ma dotrzeć nad Polskę, co w efekcie znów - jak rok temu - może pokrzyżować plany wizyty amerykańskiego prezydenta. Niewykluczone więc, że smakiem będą musieli obejść się ci, którzy przed wyborami chcieliby sfotografować się z laureatem pokojowego Nobla.
Bo chyba nikt nie wierzy, że Barack Obama zdecyduje się dotrzeć z Paryża do Polski inną drogą, niż swoim Air Force One. Stolica Francji to nie Filadelfia, a Warszawa to nie Waszyngton, żeby gnieść się w pociągu. Symbolika nie ta, a i stan ostatniego odcinka torów też jakby wątpliwy. Samochodem z kolei zbyt ryzykownie. Skoro prezydencka limuzyna poległa na podjeździe ambasady USA w Dublinie, nasze drogi Secret Service mogłoby potraktować jak próbę zamachu.
Czytaj w Money.pl | |
---|---|
[ ( http://static1.money.pl/i/h/89/t21849.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/chmura;pylu;zmierza;w;strone;polski,13,0,837389.html) | Chmura pyłu zmierza w stronę Polski Dym znad Islandii dotrze do północno-zachodniej Polski o 8 nad ranem. Zdaniem ekspertów nie zakłóci ruchu lotniczego nad krajem. Tymczasem do zamknięcia swoich lotnisk szykują się Niemcy. |
[ ( http://static1.money.pl/i/h/198/t97222.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/pyl;ktory;sparalizowal;europe;pod;lupa;naukowcow,29,0,683293.html) | Pył, który sparaliżował Europę pod lupą naukowców Wyniki testów pomogą przewidzieć zachowanie chmur popiołu. |
[ ( http://static1.money.pl/i/h/9/t94729.jpg ) ] (http://manager.money.pl/news/artykul/erupcja;islandzkiego;wulkanu;kosztowala;5;mld;dolarow,81,0,626001.html) | Erupcja islandzkiego wulkanu kosztowała 5 mld dolarów Liczba lotów spadła o ponad połowę. |
Autor jest dziennikarzem Money.pl