Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dzik: Belfast i kwaśne winogrona

0
Podziel się:

W psychologii społecznej opisano zjawisko tzw. adaptacyjnych preferencji - lubimy to, na co jesteśmy skazani. Polubiliśmy narciarstwo biegowe, piłkę ręczną czy wyścigi Formuły 1 gdy Polacy zaczęli odnosić sukcesy w tych dyscyplinach.

Dzik: Belfast i kwaśne winogrona

Formą adaptacyjnych preferencji jest również tzw. efekt kwaśnych winogron, którego nazwa jest zaczerpnięta z bajki _ Lis i winogrona _ La Fontaine'a. Polega on na tym, że umniejszamy wartość czegoś, co okazuje dla nas niedostępne. Lis nie mogąc dosięgnąć winogron, uznał je za ,,kwaśne i dla żarłoków". Niestety, ta użyteczna dla zdrowia psychicznego strategia nie działa w przypadku stosunku Polaków do piłki nożnej.

Narodową drużynę piłkarską Polacy kochają masochistycznie. Minimalizacja szans na awans do Mistrzowi Świata po żenującej porażce w meczu z Irlandią Północną to tragedia, o której dyskutowali nawet znani politycy w _ Kawie na ławę _ Bogdana Rymanowskiego w TVN. Michał Kamiński powiedział przy tym dobitnie, że sport to poważna sprawa narodowa, na co najlepszym dowodem jest... istnienie Ministerstwa Sportu.

Miłości do polskiej piłki i wiary w sukces naszych piłkarzy nie da się wyjaśnić racjonalnie, to fenomen ze świata paranormalnego jak zombie czy telekineza. Polski football jako taki również wyłamuje się wszelkim racjonalnym schematom, o czym dobitnie świadczy fiasko naprawiania go metodami _ oświeconego racjonalizmu _.

Walka z koleżeńskim układem w PZPN, ściągnięcie zagranicznego trenera, motywowanie piłkarzy pieniędzmi czy dyscyplinowanie ich na zgrupowaniach - to nie działa. Na oświeceniowy rozum powinno działać, ale nie działa. Polska drużyna wygrywa z bardzo dobrymi przeciwnikami, a przegrywa z miernymi - to też niezgodne z logiką i zdrowym rozsądkiem, ale takie są fakty.

Nie jest racjonalne upieranie się przy metodach teoretycznie poprawnych, a w praktyce nieskutecznych. Skoro tradycyjne recepty na poprawę gry nie działają, może warto sięgnąć po _ medycynę alternatywną _?

Przykładowo - kiedy w ubiegłym roku Leo Beenhakker zawiesił kilku piłkarzy za alkoholowe ekscesy, niedługo potem Wojciech _ Kowal _ Kowalczyk w wywiadzie dla _ Dziennika _ z rozbrajającą szczerością przyznał, że piłkarz nie tylko może, ale wręcz powinien sporo pić, bo to integruje, a twardym organizmom futbolistów alkohol i kac nie szkodzą.

Jeśli dyscyplina szorstkiego Holendra okazuje się nieskuteczna, może obowiązkowe ostre balangi przed meczem pomogą? Byłby to piłkarski wariant poszukiwania _ stylu pijanego mistrza _ z klasztoru Shaolin. Nie mając wiele do stracenia, testujmy wszystko, aż znajdziemy skuteczny środek...

Co jednak zrobić, gdy i to zawiedzie? Pozostanie nam albo dalej się męczyć psychicznie albo zerwać z fałszywym konsensusem traktowania piłki nożnej jako sportu narodowego. Konsensus ten jest potężny, o czym świadczy przykład polityków, którzy na piłce się nie znają i sportem nie interesują, ale na potrzeby wyborców zawsze będą grali rolę zapalonych kibiców.

Przydałaby się znana i lubiana postać, która by się pierwsza wyłamała, publicznie przyznając _ polska piłka mnie nie interesuję, są ciekawsze sporty, a traktowanie meczów w kategoriach poważnego starcia międzynarodowego pachnie mi kompleksami rodem z byłego NRD _. Wymagałoby to odwagi i swobody ekspresji chyba jeszcze większej niż u posła Palikota, ale może warto zaryzykować.

Autor jest ekonomistą specjalizującym się w zagadnieniach racjonalności,
autorem publikacji z zakresu ekonomii behawioralnej i psychologii hazardu. Współpracuje z miesięcznikiem psychologicznym _ Charaktery _.

felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)