Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Wiesław Gałązka
|

Gałązka: Wybory prezydenckie w systemie audiotele

0
Podziel się:

Kiedy w 2001 roku SLD zwyciężył w wyborach, z góry było wiadomo, że premierem zostanie jej lider, zwany przez towarzyszy partyjnych Kanclerzem.

Gałązka: Wybory prezydenckie w systemie audiotele

*Kiedy w 2001 roku SLD zwyciężył w wyborach, z góry było wiadomo, że premierem zostanie jej lider, zwany przez towarzyszy partyjnych _ Kanclerzem _. Przydomek ten wynikał z twardego stylu sprawowania przez niego władzy w tej formacji i, mimo szorstkiej przyjaźniLeszka MillerazAleksandrem Kwaśniewskim, nie zapowiadał jednak zmian w konstytucji. *

W 2005 roku wyborcy do końca nie wiedzieli, kto będzie prezesem Rady Ministrów.Jarosław Kaczyński, obawiając się, że wizja rodzinnego rządzenia Polską może zmniejszyć prezydenckie szanse jego brata, obiecał, że premierem nie zostanie i danego słowa przez jakiś czas próbował dotrzymać. Wiedział zresztą, że powielając relacje Krzaklewski - Buzek, i tak skuteczniej będzie mógł _ kierować z tylnego siedzenia _.

Gdy w 2007 roku, zgodnie z oczekiwaniami wyborców, na czele rządu stanął lider zwycięskiej PODonald Tusk, komentatorzy polityczni zastanawiali się czy niepopularne decyzje nie zaszkodzą mu w prezydenckich planach. Nie spodziewali się, że realizując strategię przetrwania do wyborów w 2010, takich po prostu będzie starał się nie podejmować.

Z wpadek ratowała go natomiast agresja PiS-u, który za późno zrozumiał, że do sprawowania władzy niezbędne jest posiadanie szuflad _ całkowicie pełnych _ (pleonazm) projektów ustaw. A większość wyborców cieszyła się, że po obfitującym we wrażenia życiu w IV RP, dla świętego spokoju nawet kolejnych krzyży dowieszać nie musi.

[

Zmiany w konstytucji mogą dać 330 mln zł ]( http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/zmiany;w;konstytucji;moglyby;dac;330;mln;zl,147,0,560019.html )
Są jednak emocje, z których rodacy nie zrezygnują. To wybory prezydenckie. Wtedy, w atmosferze festynu towarzyszącego meczowi bokserskiemu, czują, że nie tylko są widzami, ale także sędziami. Że to od nich zależy, czy wybiorą związkowca - elektryka, działacza partyjnego bez magisterium, doktora prawa pracy, czy historyka - futbolistę. Czasem popełniają błędy, ale przecież na producenta uzdrawiających wkładek do obuwia i jemu podobnych nie głosowali. Mogą więc czuć się usatysfakcjonowani.

To coś więcej, niż wybierać z parlamentarnego menu układanego przez liderów, zwłaszcza, że żaden z partyjnych kacyków nie poniósł dotąd konsekwencji z powodu rekomendowania kandydatów, którzy po otrzymaniu mandatów okazali się chuliganami, pijakami, łapówkarzami i złodziejami.

Dlatego propozycja zmian ustrojowych, którą Donald Tusk przekazał w stylu: _ Rzucam pomysł, a wy go łapcie _, poza odwróceniem uwagi od krytyki dwuletnich dokonań rządu, nie ma większych szans na realizację, Również z tego powodu, że zarówno senatorowie, jak i posłowie słabszych ugrupowań (w tym koalicyjnego), nie będą chcieli utrudniać sobie powrotów na ulicę Wiejską. Zwłaszcza w bardziej kameralnym gronie.

Tym razem jednak projekt ten nie pozostanie bez echa i prędzej lub później powróci, na początek w postaci zmian dotyczących wyborów większościowych. Nie da się także uniknąć konkretnego rozwiązania dualizmu władzy wykonawczej. Być może za jakiś czas wybierać będziemy głowę państwa będącą zarazem szefem rządu. Byłby to taki Prezydentes - Prez(ydent)es Rady Ministrów. To coś więcej niż kanclerz. I jak brzmi!

Same wybory zaś, dla większej frajdy, mogłyby być organizowane w systemie audiotele, a dzięki sms-om zamiast generowania kosztów poprawiałyby budżet. Ale to już wtedy, gdy wzorujący się na Kazimierzu Wielkim (nie mylić z Marcinkiewiczem), Donald Tusk skończy przebudowę Polski z analogowej na cyfrową.

Autor jest niezależnym konsultantem w zakresie
marketingu politycznego i wyborczego.
Tytuł od redakcji.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)