Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Im bardziej rozwinięty system emerytalny tym mniej dzieci w rodzinach. To już nie jest tylko moja hipoteza – to już jest fakt potwierdzony naukowo.

1
Podziel się:
Im bardziej rozwinięty system emerytalny tym mniej dzieci w rodzinach. To już nie jest tylko moja hipoteza – to już jest fakt potwierdzony naukowo.

W National Bureau of Economic Research opublikowano wyniki badań dwóch ekonomistów amerykańskich ze State University of New York (Bufallo) prof. Erlicha i dr Kima. Za pomocą złożonego modelu ekonometryczno-demograficznego wykazali oni związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy zjawiskami demograficznymi a kształtowaniem się systemu ubezpieczeń społecznych na świecie. Swoją analizę naukowcy oparli na próbie 57 rozwiniętych krajów w okresie od 1960 roku do 1992 roku.

Badania dowodzą, iż liczba planowanych dzieci w rodzinach jest ujemnie skorelowana ze stopniem rozbudowania i opiekuńczości systemu ubezpieczeń społecznych. Odkąd dobrobyt i opieka na starość nie wynika już z ilości posiadanych dzieci, a z rozbudowanego systemu socjalnego zabezpieczenia starości, rodzice znacząco ograniczają prokreację. Zmniejszyła się również drastycznie potrzeba zakładania rodzin oraz zawierania małżeństw. Okazuje się, iż to nie bieda, nie brak środków na wychowanie dzieci, nie bezrobocie jest przyczyną ograniczenia ilości dzieci w rodzinach. A na takie przyczyny wskazuje większość z nas tłumacząc się z ilości posiadanego potomstwa.

Wyniki badań dowodzą niezbicie, iż znaczące zwiększenie pomocy finansowej i socjalnej dla młodych małżeństw bez zmiany systemu i ustroju państwa, wpływa na zwiększenie poziomu prokreacji tylko minimalnie. Sztandarowym przykładem są tutaj kraje Zachodniej Europy. We Francji, w której socjalna polityka pro-rodzinna jest chyba najbardziej zawansowana na świecie, dzietność białych kobiet wzrosła zaledwie z 1,3 do 1,7 i wydaje się osiągać górny pułap swojego wzrostu. Natomiast znakomicie rośnie dzietność kobiet kolorowych – wynosi już grubo ponad 2,5 i dzięki temu wzrostowi średnia francuska dzietność wynosi obecnie 1,9. Po prostu - polityka rządu zachęca do imigracji do Francji rodziny wielodzietne. Podobne zjawiska zachodzą w Danii i Szwecji. Tak samo można obalić mit o bezrobociu wpływającym rzekomo na zmniejszoną prokreację. W wielu krajach o wysokim bezrobociu dzietność utrzymywała się na znacznie większym poziomie niż w krajach o symbolicznym bezrobociu.

Wnioski, jakie wysuwam z tychże badań, są jak najbardziej pesymistyczne. Potwierdzają one bowiem tezę, iż obecne systemy ubezpieczeń społecznych skazane są na bankructwo. A upieranie się przez rządzących socjalistów przy dalszym ich trwaniu prowadzi do katastrofy demograficznej grożącej w przyszłości upadkiem całych narodów i państw. Idąc dalej, możemy wykazać sprzężenie zwrotne występujące pomiędzy niewydolnością systemu ubezpieczeń społecznych a postępującą degeneracją demograficzną. Im bardziej rozwinięty system, im wyższe składki, dłuższa ochrona i wyższe emerytury, tym mniej dzieci w rodzinach. Im mniej dzieci w rodzinach tym mniejsze przychody systemu w przyszłości, coraz bardziej starzejące się społeczeństwo, coraz większa niewydolność finansowa systemu. To z kolei oznacza kolejne podwyżki składek, skutkujące kolejnym zmniejszeniem dzietności. I tak końca spirali nie widać, a właściwie widać - ale jest to czarny koniec.

My właśnie znajdujemy się gdzieś w środku tej zaciskającej się spirali. Każdy rok istnienia ZUS to coraz mniejsza dzietność, starzejące się stale społeczeństwo, coraz większy deficyt systemu, coraz większe dopłaty z budżetu i prywatyzacji. Dzietność spadła w Polsce już do poziomu 1,15 i jeśli nic nie zrobimy, to niedługo osiągniemy poziom najszybciej starzejącego się społeczeństwa Europy – Włoch gdzie dzietność spadła poniżej 0,9. Dlatego konieczność likwidacji ZUS jest warunkiem niezbędnym dla dalszego rozwoju kraju. Jest to sprawa 100 razy ważniejsza niż obniżanie podatków, walka z bezrobociem, opieka socjalna czy przestępczość. Bowiem, w znacznej mierze wymienione przeze mnie problemy gospodarcze i społeczne są pochodną istnienia systemu ubezpieczeń społecznych.

Dlatego właśnie byłem przeciwny emeryturom przyznanym górnikom. Nie, żebym zazdrościł im pieniędzy, niech sobie zarabiają tyle, na ile tylko pozwala kondycja ekonomiczna kopalni. Ale ich żądania emerytalne to przysłowiowy gwóźdź do trumny dla istnienia państwa. To jeszcze szybsza degeneracja demograficzna i jeszcze szybsze bankructwo systemu.

Szkoda, że żadna ze startujących partii nie rozumie tego zagrożenia, a przecież przedstawiłem kilka miesięcy temu swój autorski pomysł w miarę bezbolesnej likwidacji ubezpieczeń społecznych. Póki co mój głos jest głosem wołającego na pustyni. Dodam więc na koniec – ostatnie kroki sejmu znacząco ograniczają czasowo możliwość realizacji mojego planu, za kilka lat recepta będzie musiała być znacznie bardziej bolesna i nie będzie już możliwości jakiejkolwiek alternatywy.

emerytury
gospodarka
ubezpieczenia społeczne
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1)
Karol
5 lata temu
Aleś Amerykę odkrył !!! Nobel Ci się należy !!!