Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Jak promuje się polski biznes zagranicą

0
Podziel się:

Z MSZ odszedł minister, który obejmując w 2001 r. swój urząd twierdził, że nadeszły czasy, kiedy polska dyplomacja zajmie się wreszcie promocją polskiej gospodarki. Deklaracje deklaracjami, bowiem w rzeczywistości MSZ ma niewielki wpływ na to, jak wygląda promocja naszej gospodarki za granicą.

Jak promuje się polski biznes zagranicą

Z MSZ odszedł minister, który obejmując w 2001 r. swój urząd twierdził, że nadeszły czasy, kiedy polska dyplomacja zajmie się wreszcie promocją polskiej gospodarki.

Deklaracje deklaracjami, bowiem w rzeczywistości MSZ ma niewielki wpływ na to, jak wygląda promocja naszej gospodarki za granicą. Kwestią tą zajmują się nadal tzw. BRH działające przy naszych ambasadach w niektórych, ważniejszych z punktu widzenia interesów ekonomicznych Polski krajach. Biura radców handlowych, bo tak rozszyfrowuje się wspomniany skrót, podlegają Ministerstwu Gospodarki, co jest dziedzictwem z czasów PRL, kiedy nadzór nad tymi strukturami sprawował MWGZ (Ministerstwo Współpracy Gospodarczej z Zagranicą), zlikwidowany jesienią 1996 r.

Pół biedy z formalnym podporządkowaniem BRH-ów. Gdyby prawidłowo wypełniały swoje zadania, mogłyby sobie być nadzorowane choćby i przez ministra kultury lub nauki. Sęk w tym, że jeśli popatrzeć na wymierne w skali inwestycji polskich za granicą (łącznie z handlem) efekty pracy naszych radców handlowych, to narzuca się wręcz pytanie, czy w ogóle są oni do czegoś nam potrzebni. Obawiam się, że tylko w nielicznych wyjątkach ich obecność przy ambasadach znajduje usprawiedliwienie w postaci rzetelnej i dynamicznie prowadzonej działalności na rzecz polskiego biznesu.

Problem tkwi głównie w jakości kadr. Przy ambasadzie Republiki Federalnej Niemiec w Chinach również działa biuro radcy handlowego. Pracuje kilka setek dyplomatów, którzy są absolwentami najlepszych uniwersyteckich wydziałów zarządzania i posiadają dyplomy MBA, renomowanych uczelni, nierzadko amerykańskich. Wszyscy oni zajmują się obsługą kontraktów niemieckich firm, które niemal zabijają się, żeby wejść na chiński rynek.

Świadectwem kompetencji polskich dyplomatów w Chinach była wystawa "Dni polskiego biznesu", zorganizowana w grudniu 2002 r. w Pekinie. Głównym organizatorem było Polexpo, ale na miejscu wspierało je biuro radcy handlowego ambasady RP. Chińskich gości zainteresowanych polską ofertą w prawdziwe zdumienie wprawił zupełny brak informacji na stoiskach w ich języku ojczystym. Były jedynie dane wydrukowane w języku angielskim. W jakim celu więc polskie władze posyłają jako dyplomatów do Chin absolwentów sinologii?

Zagadkę stanowił też rozkład ekspozycji, gdzie - jak relacjonowała "Rzeczpospolita" sąsiadowały ze sobą "kawa obok maszyn górniczych, słodycze zaraz przy zderzakach kolejowych". A wszystko to w kraju, z którym nasz deficyt w handlu nie spada poniżej miliarda dolarów.

Nie ulega wątpliwości, że gdyby przy obsadzie stanowisk w biurach radców handlowych, obowiązywały zasady podobne do niemieckich, mielibyśmy lepsze efekty w promowaniu naszego biznesu za granicą. Nawet bez takiego rozmachu z zatrudnianiem setek świetnie wynagradzanych pracowników jak u Niemców.

Opinię o BRH przy ambasadzie Polski w Chinach najlepiej obrazuje historia dużej firmy paliwowej znad Wisły, która działa w ojczyźnie Konfucjusza, ale nie korzysta z usług naszego biura radcy handlowego. Kiedy biznesmeni z tej firmy potrzebują pomocy od osób dobrze poinformowanych, zwracają się do biura radcy handlowego ambasady ... Niemiec w Pekinie. Korzystają z furtki, jaką stanowi spółka zależna ich firmy w Niemczech. Nie wszyscy jednak polscy przedsiębiorcy, którzy próbują prowadzić interesy w Chinach, mają takie możliwości jak wspomniana firma. Większość zdana jest na korzystanie z usług naszych specjalistów, którymi z reguły zostają urzędnicy Ministerstwa Gospodarki.

Pół biedy, gdyby problem biur radcy handlowego dotyczył tylko promocji naszych interesów ekonomicznych w Państwie Środka. Okazuje się, że jest to zjawisko szersze. Kiedyś chcąc jako dziennikarz ustalić bliższe dane dotyczące pewnej firmy działającej w Austrii musiałem skorzystać z usług biura radcy handlowego RP w Wiedniu. Na interesujący mnie temat więcej dowiedziałem się w ambasadzie austriackiej w Warszawie niż od naszego dyplomaty akredytowanego nad pięknym, modrym Dunajem. Usłyszałem, że jeśli jestem zainteresowany szczegółową wiedzą (to, czego dowiedziałem się od naszej placówki, mógłbym z łatwością znaleźć w miejscowym wydaniu informatora gospodarczego Kompass lub podobnego), muszę zapłacić za dodatkową usługę. Pomyślałem sobie, że skorzystać z oferty wywiadowni Dun&Bradstreet czy np. Creditreform sam potrafię, więc nie muszę w tym celu używać pośrednictwa dyplomacji RP. Rozumiem, że kontakty z przedstawicielami mojego zawodu nie są najważniejszym punktem codziennych zajęć pracowników BRH, jednak nie
można ich całkiem lekceważyć, gdyż - cóż za truizm! - to media kształtują wizerunek kraju i tworzą klimat sprzyjający bądź nie inwestycjom. Tego być może jeszcze nasi dyplomaci nie wiedzą, nawet jeśli byli w przeszłości wiceministrami gospodarki jak radczyni handlowa Anna Skowrońska-Łuczyńska w Kijowie, która w ogóle odmówiła pomocy dziennikarzowi.

Mając w pamięci szumne zapowiedzi dzisiejszego marszałka Sejmu Włodzimierza Cimoszewicza, które wygłaszał jesienią 2001 r. obejmując kierownictwo polskiej dyplomacji, warto sporządzić bilans ponad trzyletnich dokonań jego niedawnego resortu w sferze promocji naszego biznesu za granicą. Obawiam się, że zaprezentuje się on nader skromnie, a jedynym usprawiedliwieniem będzie jak zawsze ubóstwo środków finansowych i podporządkowanie biur radców handlowych Ministerstwu Gospodarki. Tylko czy to wystarczający powód, by dalej utrzymywać BRH-y? W dotychczasowej formule psu na budę się nie zdały, a ci z polskich przedsiębiorców, którzy odnieśli sukcesy, w niewielkiej mierze zawdzięczają je pomocy dyplomatów-urzędników.

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)