Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Jakimczyk: Od czego ma odciągnąć uwagę szpieg w rządzie?

0
Podziel się:

Był minister obrony Jan Parys wywołał wczoraj wieczorem sensację niespodziewanie oświadczając, że jedna z osób w otoczeniu premiera Jarosława Kaczyńskiego jest współpracownikiem obcego wywiadu.

Jakimczyk: Od czego ma odciągnąć uwagę szpieg w rządzie?

Polityk nie chciał wymienić nazwiska. "Wystarczy prześledzić życiorysy" – powiedział Parys, który był szefem MON w gabinecie Jana Olszewskiego (1991-92).

Nie wiem jeszcze, kogo miał na myśli były minister obrony. Jego ezopowy język wymaga nadprzyrodzonych wręcz zdolności interpretatorskich. „Tu idzie o kogoś, kto nie zasługuje na to, by zajmować ważne stanowisko", „Kto tam jest na wysokich stanowiskach, to widać chociażby ze strony internetowej i wystarczy dobrze sobie przypomnieć życiorysy niektórych osób, by sobie odpowiedzieć na to pytanie" to tylko dwie próbki stylu wywodów Jana Parysa.

Z jego wypowiedzi wiemy jednak coś konkretnego, a mianowicie, że chodzi w tym wypadku o urzędnika, który zajmuje stanowisko niższe niż sekretarz stanu.

Cóż, sprawdziłem i okazało się, że jest to zbiór liczący 460 osób wraz z podsekretarzem stanu Markiem Nasionkiem. Przy okazji na liście pracowników Kancelarii Premiera aktualizowanej 21 lipca br. znalazłem aż czterech urzędników w randze radcy prezesa Rady Ministrów, którzy jeżeli nadal tam pracują, to na 100 proc. pobierają wynagrodzenie za darmo, bo obecna ekipa rządząca na pewno nie wyznaczy im żadnych obowiązków wynikających z ich kompetencji. Są to osoby, które były związane ze służbami specjalnymi w okresie rządów SLD, m.in. były oficer wywiadu MSW PRL, a następnie UOP Waldemar Markiewicz, który zakończył służbę w stopniu pułkownika, a ostatnio był ambasadorem w Bejrucie.

To jednak problem uboczny. Ważniejszy jest szum, jaki wywołała wypowiedź Jana Parysa, do której krytycznie odniósł się szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak mówiąc „Rzeczpospolitej”, że ”Pan minister Parys powinien mieć poczucie odpowiedzialności za słowa. Jeżeli takie poczucie ma, posiadane przez siebie informacje powinien przekazać w pierwszej kolejności odpowiednim instytucjom. Inaczej publiczna debata o tej sprawie nie ma sensu, bo równie dobrze można by dyskutować, czy w otoczeniu premiera są kosmici”.

Teraz możemy się zastanawiać, na ile wypowiedź Jana Parysa odwróci uwagę mediów i opinii publicznej od głośnego w ostatnich dniach wycieku notatki z rozmowy ministra Leszka Jesienia z zastępcą ambasadora USA w Warszawie Kennethem Hillasem, podczas której ten ostatni sugerował odwołanie wicepremiera Romana Giertycha z powodu krytycznych wypowiedzi na temat ofiar wojny w Iraku.

Jednym z adresatów notatki, w której była mowa o planach instalacji tarczy antyrakietowej na terenie naszego kraju i amerykańskich-polskich operacjach wywiadowczych w Korei Północnej, był minister obrony Radek Sikorski. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która wyjaśnia okoliczności przecieku, bada m.in., czy jego źródłem nie był ktoś z Ministerstwa Obrony Narodowej.

Czy w takim razie nieoczekiwany wyskok Jana Parysa przed orkiestrę miał przynajmniej na jakiś czas odwrócić uwagę od Radka Sikorskiego, z którym Parysa łączą dobre stosunki jeszcze od czasów, kiedy wspólnie pracowali w kierownictwie MON za rządu Jana Olszewskiego?

Trudno uwierzyć, by Radek Sikorski – przyjmując, że jego resort miał cokolwiek wspólnego z wyciekiem notatki Jesienia – liczył na skuteczną pomoc Parysa. Jeżeli rzeczywiście były minister chciał odwrócić uwagę publiczną od skandalu wywołanego wyciekiem dokumentu, to zrobił to po amatorsku.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)