Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Lekarze i pielęgniarki uwielbiają PiS za ustawę utrwalającą system

0
Podziel się:

Lekarze biorą łapówki, pielęgniarki w czasie pracy wyskakują do domu, by ugotować obiad, po szpitalu biegają karaluchy, na operację czeka się dwa lata, nie ma leków, szkoda pieniędzy na dodatkowe badania. To afera, na którą pozwolił chory system ochrony zdrowia! A w dodatku medycy nie chcą walczyć z tą gangreną.

Lekarze i pielęgniarki uwielbiają PiS za ustawę utrwalającą system

Kilka miesięcy temu aresztowano pewnego ordynatora. Brał jakieś 3 tys. zł pensji na rękę, a postawił sobie dwa domy i na bankowym kocie zgromadził 2 mln zł oszczędności. Cud? Nie! Łapówki. To afera, na którą pozwolił chory system ochrony zdrowia! W dodatku, na schorzenie nieuleczalne, bo lekarzom i pielęgniarkom nie jest na rękę, aby walczyć z tą gangreną. I nie ma się co dziwić, przecież nie zabija się kury znoszącej złote jajka. Dlatego teraz medycy perwersyjnie kochają PiS.

We wtorek w Sejmie przepadł prezydencki projekt ustawy oddłużającej szpitale, który od wielu miesięcy promował minister zdrowia. Według niego pieniądze miałyby dostać tylko te szpitale, które poddałyby się restrukturyzacji i przekształciły w spółki użyteczności publicznej. W końcu działałyby jak zwykłe przedsiębiorstwa, czyli na zasadach rynkowych. Jednak pielęgniarki zagroziły nawet strajkiem generalnym, który miałby się odbyć, gdyby posłowie przyjęli taką propozycję. Cicho poparli je lekarze i inny personel medyczny. Wejście w życie ustawy oznaczałoby bowiem zamknięcie niektórych szpitali, w innych kompletną reorganizację pracy, w wielu redukcję personelu. Ale to tylko jedna strona medalu…

Kiedy w ministerialnych gabinetach, sejmowej sali, a nawet na ulicach toczą się boje o reformę służby zdrowia, w państwowych szpitalach nic się nie zmienia. Prasa nadal donosi, że komornik chce położyć swoją łapę na jakimś sprzęcie, albo że ktoś gdzieś umiera, bo w rejonie jeździła tylko jedna karetka. Karaluchy biegają po kuchni, pościel jest dziurawa, nie ma leków, lekarz nie chce zrobić pacjentowi badań dodatkowych, na operację zaćmy trzeba czekać w kolejce ponad 2 lata, piguła jest opryskliwa, a ordynator nadstawia kieszeń na łapówkę. Bez koperty niczego nie załatwisz, chyba, że chcesz leczyć się prywatnie. Istny Mrożek!
Mając świadomość tego wszystkiego, chciałoby się wyjść na ulicę z transparentem, niczym szarzy bohaterowie jednego z rysunków Marka Raczkowskiego, których tłum niesie płótno z najpopularniejszym polskim przekleństwem.

Tymczasem, tuż przed rozpoczęciem kampanii wyborczej do parlamentu, posłowie boją się podjąć radykalne decyzje. Dlatego nadal nie będzie gruntownej reformy polskiej służby zdrowia. Sejm, po raz kolejny, odrzucił projekt ustawy reformującej służbę zdrowia rekomendowany przez prezydenta (czyli zmodyfikowany pomysł rządu). Uchwalił za to propozycję przygotowaną przez Prawo i Sprawiedliwość. Nie ma w niej mowy o przekształcaniu szpitali w spółki użyteczności publicznej. Uspokoiło to pielęgniarki, zmartwiło Balickiego, ekonomistów i nowego ministra gospodarki. Zadowolony jest pan Kaczyński, który już rozpoczął promowanie siebie w mediach.

A czy zadowoleni możemy być my – podatnicy. Z jednej strony tak: strajku służby zdrowia nie będzie, więc nikt nie odejdzie od łóżka, na którym w każdej chwili może leżeć ktoś z naszych bliskich. Z drugiej strony pozostaną: brak leków, zapisy na operacje, spóźniające się karetki, łapówki dla lekarzy. Niestety, jeszcze dodatkowo, z własnych kieszeni zapłacimy za perwersyjne pomysły PiS. 2,2 mld zł z naszych podatków zostanie wpompowane w szpitale, które bez gruntownej reformy zmarnotrawią te pieniądze, albo położy na nich rękę komornik. To taka nasza polska schizofrenia. Mrożek się chowa.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)