Nie kopnęli przecież dziennikarki, tylko zdemolowali wozy TV, dlatego...

W czasie kampanii wyborczej żyrowali niejakiemu _ Staruchowi _. Po bitwie warszawskiej, stoczonej w święto polskiej niepodległości, do aresztów trafiło już 200 kiboli lub osobników kibolopodobnych (znak rozpoznawczy: zakryte facjaty i całkowicie odkryta tępota umysłowa). Wszyscy oni wymagają niezwłocznej pomocy.

Deputowana z miasta Syców, zanim poszła do aresztu sprawdzić, czy _ Staruch _ ma zmienione pieluchy, wykrzyczała do mediów, iż w głowie jej się nie mieści, że _ mogą wrócić praktyki sprzed 1989 roku, gdy chodzi o traktowanie ludzi, którzy narazili się władzy _. 11 listopada dopiero wróciły! Skute kajdankami kibolstwo leżało pokotem na chodnikach. Temperatura przy ziemi mocno spadła, więc praktyki takie są ewidentnym chwytem poniżej pasa.

Są też jawną i postępującą prowokacją wobec demokracji. Skoro zasługujący na poręczenie _ Staruch _ zdzielił po głowie piłkarza, to tępak w kominiarce nie zrobił nic gorszego, tłukąc na odlew przypadkowego fotoreportera. Z punktu widzenia posłanki Kempy demokraci z zasłoniętymi pryszczami na buziuchnach zachowali się zapewne 11 listopada jak prawdziwi przyjaciele ludzi. Nie kopnęli przecież żadnej dziennikarki w plecy, a jedynie zdemolowali kilka transmisyjnych wozów TV.

I z jakże słuszną pieśnią na ustach szli do boju! _ Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę _ - niosło się w eterze, gdy w stronę Belwederu leciały petardy. Skąd niby mają wiedzieć, że książę Konstanty nawiał stamtąd dwa wieki temu? Szkoła przecież nie uczy, bo szkoła ciągle się reformuje. Edukacją zajmują się politycy, a prezes wyłożył niedawno, że Belweder wciąż klęczy przed Ruskimi.

Teraz główny lokator Belwederu zapowiada ekspresowe zaostrzenie prawa w celu zapobieżenia kolejnym bitwom na ulicach Warszawy. Ma być tak, żeby zwolennicy Romana Dmowskiego nie mogli manifestować w tym samym czasie co lewacy oraz miłośnicy Żydów, cyklistów i posła Biedronia. Można się założyć o wszystkie pieniądze, że zaraz po długim weekendzie prezes podniesie larum do spółki z odszczepieńcami spod znaku Beaty Kampy. Będą krzyczeć o zamachu na kibolskie wolności, gdyż zapowiedziane przez prezydenta Komorowskiego ograniczenie zawęziłoby znacznie ich edukacyjne wpływy.

Tymczasem prawa wcale nie trzeba zaostrzać. Wystarczy tylko skutecznie i konsekwentnie je egzekwować. Jeśli zadymiarzy obciąży się kosztami szkód, które powodują w imię rozkwitu demokracji, problem sam się rozwiąże. Zniszczony wóz transmisyjny to na oko milion złotych. Demolka na ulicach Warszawy to pewnie dziesiątki milionów. Takie kwoty spłaca się latami. Gdy już wyjdą na wolność po odpracowaniu ostatniej złotówki, będą się bardziej bali demokracji niż poseł Palikot święconej wody.

Autor felietonu jest wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu