Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Opinia publiczna na pstrym koniu jeździ

0
Podziel się:

Od wyborów parlamentarnych nie minęły dwa tygodnie, a głos opinii publicznej wyrażany na rozmaitych stronach internetowych ulega takiej przemianie, że wkrótce będzie można odnieść wrażenie, iż PiS oraz PO wybrali się sami.

Opinia publiczna na pstrym koniu jeździ

Pamiętacie Państwo Anatolija Kaszpirowskiego? Młodzież może nie pamiętać, a to przecież zasadniczy odsetek populacji internetowej. Kiedy w Polsce raczkowała telewizja prywatna, w pierwszej niepaństwowej stacji pojawiał się raz w tygodniu Rosjanin o przenikliwym spojrzeniu.

Wyciągał przed siebie łapki, kamera najeżdżała na jego świdrujące oczy, a mikrofony przesyłały hipnotyzujący głos uzdrowiciela. I działy się cuda, z których największym było ekspresowe odebranie przez Polsat paru milionów widzów monopolistycznej TVP. Według autorów programu zdarzały się przypadki, że chromi porzucali kule, niemi zaczynali mówić, a kobiety zachodziły w ciążę, co akurat nie było niczym nadzwyczajnym, bowiem audycję nadawano w porze łóżkowej.

Potem Kaszpirowski zniknął z pola publicznego oglądu. Ostatnio agencje doniosły, że powrócił do Rosji po wieloletnim pobycie za granicą, lecz na jego seanse przychodzi zaledwie kilkadziesiąt osób. Tłumy cisną się natomiast na spotkania z niejakim Gigorijem Grabawojem, który twierdzi, że ma wielką moc i niebawem wskrzesi dzieci zabite w Biesłanie. Podobna zmienność uczuć panuje w Polsce w zakresie sympatii politycznych. Piętnaście lat temu przybysz zza oceanu, straszący konkurentów czarną teczką, o mały włos nie został prezydentem Rzeczpospolitej. Po obecnych wyborach będzie wracał do domu z zerowym poparciem.

Nie trzeba zresztą długiego dystansu, żeby Polakom się odwidziało. Od wyborów parlamentarnych nie minęły dwa tygodnie, a głos opinii publicznej wyrażany na rozmaitych stronach internetowych ulega takiej przemianie, że wkrótce będzie można odnieść wrażenie, iż PiS oraz PO wybrali się sami. Bez udziału elektoratu. Albo słynna asystentka Włodzimierza Cimoszewicza – kiedy pułkownik Miodowicz skaperował ją przed komisję śledczą, w ciągu jednej doby stała się niemal narodowym bohaterem. Gdy teraz z powodu prokuratorskich zarzutów Anna J. zamiast na zagraniczną misję może trafić na placówkę w Rawiczu, ta sama opinia potępia ja bez litości.

Domeną polskiej demokracji jest niespotykana gdzie indziej zmienność poglądów społeczeństwa. Dlatego u nas polityk, który wygrywa wybory, tak naprawdę właśnie je przegrywa. Chyba że miałby zdolności Kaszpirowskiego. Kamera najeżdża mu na oczy, a z głośników sączy się aksamitny głos: bezrobocie spada, proszę państwa, podatki maleją, drodzy państwo, a już za chwilę rozleje się wokół nas mleko oraz miód i będą tak płynąć przez polską krainę aż do skończenia świata.

wybory
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)