Minister Skarbu Państwa nie ma klawego życia. Jak akwizytor w wielkiej korporacji cały czas czuje gigantyczną presję na wyniki sprzedaży. A klienci, jak na złość, tylko wybrzydzają i nic nie kupują.
Jest ugoda rząd - Eureko. Za 4,77 mld zł.Aleksander Grad został właśnie wyróżniony tytułem Osobowości Rynku Finansowego 2009 roku. Nie, nie... wcale nie za stocznie. Kapituła Nagrody, w której zasiadają takie osobistości jak Wiesław Rozłucki, czy prof. Witold Orłowski, doceniła to, że ministrowi udało się wreszcie doprowadzić do finału sprawę konfliktu z Eureko w sprawie PZU. Sztuka ta, przypomnijmy, nie udała się żadnemu z jego poprzedników.
Brawo! Odzyskanie kontroli nad największym polskim ubezpieczycielem po dziesięciu latach, bez konieczności płacenia gigantycznego odszkodowania, to niewątpliwy sukces. Choć przeszedł nieco niezauważony. Ba, spotkał się nawet z krytyką polityków, którzy będąc przy władzy sami nie potrafili nic z tym fantem zrobić. Cóż, taka nasza kultura polityczna.
Mimo tego dużego sukcesu, wcale nie zazdroszczę ministrowi Gradowi. No bo jak tu normalnie pracować, gdy wszyscy mają wygórowane oczekiwania i pretensje. Premier i minister finansów chcą góry pieniędzy z prywatyzacji, bo sami nie potrafią znaleźć innego sposobu na zapchanie dziury w budżecie. href="http://www.money.pl/archiwum/mikrofon/artykul/politycy;plan;prywatyzacji;sie;chwieje;grad;do;dymisji,217,0,546777.html">
Nieporadna za swoich rządów opozycja tylko czeka teraz na potknięcia i wzywa do dymisji, służby podsłuchują, związki zawodowe organizują protesty, a inwestorzy niczym niezdecydowana panna młoda w ostatniej chwili uciekają sprzed ołtarza. I jak tu wszystkich zadowolić? No nie da się.
[
Grad: Katarczyków nie było stać na stocznie ]( http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/grad%3Bkatarczykow%3Bnie%3Bbylo%3Bstac%3Bna%3Bstocznie,48,0,530992.html )Presja na wyniki musi być ogromna. Przecież sam szef szefów, Donald Tusk, pogroził dymisją, jeżeli sprawa stoczni nie zostanie załatwiona. Nic więc dziwnego, że gdy już pojawił się ten jeden, jedyny chętny na zakup, to minister stawał na rzęsach, chuchał, dmuchał i do ostatniej chwili liczył na to, że brak przelewu z Kataru może być tylko efektem bankowej pomyłki. Albo zawiniła poczta, bo być może Katarczycy wysłali pieniądze przekazem. To czekanie, napięcie, cóż to musiał być za stres.
A potem przyszła afera stoczniowa, oskarżenia o fatalną politykę w sprawie prywatyzacji giełdy i wreszcie klapa sprzedaży Enei.
Jaka teraz będzie przyszłość Grada? Zapewne dostanie od premiera jeszcze jedną szansę. Dlatego, że sam Donald Tusk ma problem. No bo jak obecnie znaleźć menedżera, który zrealizuje tak wyśrubowane plany sprzedażowe?
Oczekiwania wobec kandydata: doświadczenie w sprzedaży, gotowość do współpracy ze związkami zawodowymi, odporność na stres, umiejętność pracy pod presją czasu. Jacyś chętni, żeby spróbować?