Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Ciągi i cięgi jeszcze przez dwa tygodnie

0
Podziel się:

Dwa tygodnie przed wyborami pierwszostronicowi, a także mniej znani kandydaci do Parlamentu Europejskiego mają nie lada problemy, którymi zaprzątają uwagę opinii publicznej. Zbigniew Ziobro uznał za stosowne zaapelować do premiera, aby ten załatwił mu w prokuraturze przesunięcie przesłuchań na termin po kampanii.

Płaskoń: Ciągi i cięgi jeszcze przez dwa tygodnie

Dwa tygodnie przed wyborami pierwszostronicowi, a także mniej znani kandydaci do Parlamentu Europejskiego mają nie lada problemy, którymi zaprzątają uwagę opinii publicznej. Zbigniew Ziobro uznał za stosowne zaapelować do premiera, aby ten załatwił mu w prokuraturze przesunięcie przesłuchań na termin po kampanii.

Pod tym warunkiem PiS-owski rodzynek z Krakowa znajdzie czas, aby odbyć debatę z Różą Thun, jedynką na liście PO w podwawelskim grodzie.

W imieniu premiera minister sprawiedliwości poinstruował postulatora, że obecnie w Polsce nie steruje się prokuratorami. Wyraził też przekonanie, że z pewnością pójdą oni zainteresowanemu na rękę, jeśli tylko ich o to poprosi. Powołując się na własny przypadek, Andrzej Czuma dodał, że prokuratorzy są wyrozumiali wobec zapracowanych polityków i rzecz całą można załatwić nawet telefonicznie.

Supozycja ta nie znaczy oczywiście, że w czasach, gdy Ziobro był prokuratorem generalnym, miały miejsce praktyki odwrotne. Po prostu minęły dwa lata, więc były minister sprawiedliwości mógł już zapomnieć, że premierzy nie powinni wpływać na prokuratorów.

Ewentualna debata jest zresztą wątpliwa, jako że kandydatka Platformy nazywa się w pełnym brzmieniu Róża Maria Gräfin von Thun und Hohenstein, co może stanowić zasadniczą przeszkodę w jakimkolwiek dialogu z przedstawicielem Prawa i Sprawiedliwości. Zwrócił na to dobitną uwagę Ryszard Czarnecki. Niedawny aktywista Samoobrony, startujący obecnie w barwach partii Jarosława Kaczyńskiego, nie omieszkał zawiadomić opinii publicznej, że pani Róża sama sobie winna, skoro wyszła za mąż za Niemca.

Wytyk nastąpił w związku z umieszczeniem Czarneckiego na liście wyborczej pod imionami Richard Henry, gdyż takie nadano mu na chrzcie w ziemi angielskiej, gdzie pierwszy raz otworzył niemowlęca oczęta. Prezes PiS poradził Czarneckiemu, żeby po wyborach definitywnie się spolszczył, ponieważ utrzymywanie stanu obecnego po prostu nie uchodzi. Stanowisko szefa partii nie rokuje zbyt dobrze posłance Rokicie. Nie dość przecież, że Niemka urodzona w Rosji, to na dodatek jeszcze Nelly.

W Częstochowie z kolei trafił na łamy prasy Kazimierz Pankiewicz z PO, na co dzień wykonujący zawód chirurga onkologicznego. Pan doktor oznajmił zdumionej pacjentce, żeby przyszła na zabieg po 7 czerwca, ponieważ on teraz zajmuje się kampanią wyborczą. Na dowód, że nie żartuje, dał jej ulotkę i zachęcił do głosowania. Na siebie rzecz jasna.

Kobieta trafiła do gabinetu z zaleceniem szybkiego usunięcia znamienia, które zaniepokoiło dermatologa, więc chcąc nie chcąc musiała skorzystać z pomocy innego lekarza. W prywatnej przychodni niestety. Gazeta nie zapytała, czy zamierza wziąć udział w wyborach.

Wobec nasilającej się gorączki przedwyborczej nawet Janusz Palikot osłabł na siłach i z podziwem wyraził się o najnowszym chwycie propagandystów PiS-u, którzy chcą wyemitować za swoje pieniądze spot Platformy z ostatnich wyborów parlamentarnych. Ten o cudach, które miał sprawić Donald Tusk. Palikot nie byłby jednak sobą, gdyby z miejsca nie przystąpił do kontrofensywy. Zapowiedź wzajemności, czyli nadania reklamówki, w której Jarosław Kaczyński obiecuje, że nie będzie premierem, jeśli brat zostanie prezydentem, gwarantuje dalsze ciągi i cięgi przez najbliższe dwa tygodnie.

Wyborcy raczej się nie dowiedzą, po co kandydaci chcą być Brukseli oraz jakie sprawy będą tam chcieli dla Polski i Polaków załatwiać. Ale to przecież drobiazg wobec trofeów, które partie mają do zdobycia. Partyjne sztaby nie utyskują już nawet, że frekwencja może być mizerna. Nie robią nic, żeby była większa. Bo o to też nie chodzi. Gdyby do urn poszły tylko rodziny kandydatów oraz znajomi króliczków, to i tak łupów nikt nie odbierze. One zostały rozdzielone już w momencie ułożenia list. Otwartą kwestą pozostaje tylko - jak zawsze w wyborach - komu ile się dostanie.

Autor jest wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu i redaktorem naczelnym _ Panoramy Opolskiej _.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)