Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Czy w wyborach przegrają samorządy?

0
Podziel się:

Największe prawdopodobieństwo wygrania wyborów zyskałbym, startując z Partii Przedwczesnych Emerytów i Spóźnionych Starych Panien, ponieważ na tej liście zaoferowano mi drugie miejsce. Pierwszego nie dało się utargować, gdyż zajął je prezes.

Płaskoń: Czy w wyborach przegrają samorządy?

Nie zostanę radnym z ramienia komitetu Prawa Przyszłość. A mogłem. Nie zasiądę w radzie z mandatem zjednoczenia Lewa Przeszłość, choć szansa też była. Największe prawdopodobieństwo wygrania wyborów zyskałbym, startując z Partii Przedwczesnych Emerytów i Spóźnionych Starych Panien, ponieważ na tej liście zaoferowano mi drugie miejsce. Pierwszego nie dało się utargować, gdyż zajął je prezes.

Jeśli czytelnik tego felietonu przypuszcza, że ustawiam sobie zmyśloną rozbiegówkę do rozwinięcia fabularnych żartów, to z góry zapewniam, a nawet mogę dać słowo minionego pioniera, że wszystkie trzy propozycje kandydowania w wyborach przytrafiły mi się w najbardziej fizycznym realu. Dokładnie w przeddzień terminu rejestracji list, kiedy partie i komitety gorączkowo polowały na delikwentów, żeby skompletować zestaw dziesięciu nazwisk z każdego obwodu. Można było mniej, jednak osiągnięcie górnego pułapu, jaki dopuszcza ordynacja wyborcza, miało świadczyć w mniemaniu przywódców o sile ich ugrupowań. Fikcyjne są tylko nazwy podmiotów wyborczych, jako że miejsce na reklamę znajduje się w innej części portalu.

Gdy odezwał się pierwszy telefon, pomyślałem, że ktoś pomylił numer, ale stanowczy głos jednoznacznie wyprowadził mnie z błędu. Pańskie poglądy nie mają nic do rzeczy, przekonywał anonimowy młodzian, ponieważ my potrzebujemy tylko znanych nazwisk w mieście. Drugi agitator zareagował podobnie, tyle że na odwrót: możesz pan nie lubić lewa, jednak na dzień dzisiejszy mamy wspólny interes, nawet jeśli pan jest nieco na prawo. Najbardziej rozbrajający okazał się trzeci rozmówca, który nijak nie chciał pojąć, że w najbliższym czasie nie dopuszczam konieczności utrzymywania się z diety radnego, zaś do emerytury mi daleko, a do staropanieństwa tym bardziej .

Niepocieszeni byli wszyscy trzej, mimo to bez mojego udziału zarejestrowali swoje listy w pełnym składzie, a teraz dowiaduję z plakatów rozklejonych na mieście, że 12 listopada mam wybierać między kandydatami, którzy nie mają bladego pojęcia o co naprawdę chodzi w wyborach samorządowych. Dlaczego jednak mieliby mieć, skoro sam marszałek Marek Jurek wykazuje w tym względzie kompletną indolencję, głosząc publicznie, że w tym dniu odbędzie się narodowy plebiscyt, a przegrana PiS będzie oznaczać klęskę Polski.

Każdy, kto choć przez chwilę otarł się o samorząd gminy, bez względu na jego wielkość i liczebność, zdaje sobie sprawę, że ten szczebel zarządzania nie zajmuje się likwidacją służb specjalnych ani otwieraniem teczek czy szaf. Tutaj dzieli się jedynie budżet, często bardzo napięty, na remonty szkół i dróg, a jeśli ma się inicjatywę - pozyskuje się inwestorów oraz fundusze unijne. Bez względu na poglądy dwa plus dwa jest tutaj zawsze cztery, tak samo układa się krawężniki przy chodniku oraz rury kanalizacyjne.

12 listopada może faktycznie oznaczać klęskę Polski gminnej, jeśli do władzy dojdą ludzie, którzy będą zatrzymywać ekspresy w Wólce Dolnej, budować operę w Wólce Górnej, a w Wólce Środkowej wznosić gmach muzeum sztuki nowoczesnej. Nadzieja w tym, że zawsze kiedy kraj ogarniała totalna paranoja, to społeczeństwo umiało dowieść, że jest całkiem zdrowe na umyśle.

wybory
wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)