Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Po sukcesach przydadzą się porażki

0
Podziel się:

Odchodzący rząd Jarosława Kaczyńskiego - jak powszechnie wiadomo - odnosił same sukcesy i nawet klęska wyborcza była osiągnięciem jedynym i niepowtarzalnym, o czym nikogo chyba przekonywać nie trzeba.

Płaskoń: Po sukcesach przydadzą się porażki

Odchodzący rządJarosława Kaczyńskiego- jak powszechnie wiadomo - odnosił same sukcesy i nawet klęska wyborcza była osiągnięciem jedynym i niepowtarzalnym, o czym nikogo chyba przekonywać nie trzeba.

Przez ostatnie trzy tygodnie robił to znakomicie sam pan premier, przy akompaniamencie posłów Brudzińskiego, Gosiewskiego, Cymańskiego oraz nie odstępującej go na krok blond posłanki Szczypińskiej. Już dziewiczy narybek poselski PiS jest świadom, że kiedy mówimy prezes Kaczyński, to myślimy - sukces, sukces i jeszcze raz sukces. Młódź nie odróżnia czasem jeszcze ustawy od uchwały, ale podstawową prawdę objawioną wykuła na blachę.

ZOBACZ TAKŻE:

Kaczyński nie przekaże władzy TuskowiTymczasem w przeddzień powołania rząduDonalda Tuskakomentatorzy zawzięli się dociekać, dlaczegóż to szef PiS-u nie zamierza przekazać osobiście urzędu liderowi PO. Pojawiły się nawet niestosowne przypomnienia, żeMarek Belkaz należytą powagą wprowadzał do kancelariiKazimierza Marcinkiewicza, a ten z kolei witał chlebem oraz solą Jarosława Kaczyńskiego, mimo że dostał od niego beczkę dziegciu. I co z tego?

Pierwszy był powiązany z SLD, więc z definicji musiał ponieść same klęski. Drugi podobnie. Miał co prawda namaszczenie Prawa i Sprawiedliwości, jednak prezes szybko odkrył, że nie nadaje się do kierowania rządem, ponieważ odsuwa w cień jego samego.

ZOBACZ TAKŻE:

Bilans władzy według Jarosława KaczyńskiegoSymboliczne oddanie urzędu wiąże się z przekazaniem spraw, które powinien kontynuować wstępujący rząd. Skoro Jarosław Kaczyński - w przeciwieństwie do Belki i Marcinkiewicza - zaliczał tylko sukcesy, to logicznie rzecz biorąc nie ma co Tuskowi przekazywać. Wystarczy, że rzecznik Dziedziczak przyniesie do Pałacu Prezydenckiego kurtuazyjny list. Na zbędne gesty szkoda czasu.

Takie rozwiązanie ma również wymiar bardzo ludzki. Prezydencki minister ujawnił przecież, żeLech Kaczyńskiciągle nie może się otrząsnąć z sukcesu PiS, dzięki któremu władzę przejmuje PO. Należy zatem podejść ze zrozumieniem do sytuacji, gdy w jednym miejscu i czasie obok prezydenta znalazłby się - przepraszam z góry za wyrażenie - jego brat Jarosław. We dwóch dużo trudniej się otrząsać niż w pojedynkę.

Najważniejsze, że wbrew przewidywaniom malkontentów nowy rząd zostanie zaprzysiężony i od poniedziałku powinien wchodzić na coraz wyższe obroty. Po paśmie sukcesów PiS może się co prawda wydawać, że ministrom niewiele już zostało do zrobienia, ale zawsze coś się znajdzie. Na przykład szumnie odtrąbiony pakiet Kluski, który miał posłać w wieczny niebyt biurokrację utrudniająca życie przedsiębiorcom.

ZOBACZ TAKŻE:

Palikot: Będę w przedsionku nieba lub piekłaJarosław Kaczyński nie zdołał wyegzekwować przez półtora roku trzech prostych rozporządzeń.Janusz Palikottwierdzi, że załatwi to migiem.

I pewnie mu się uda, gdyż należy domniemywać, że teraz ekipa rządząca nie będzie się zajmować tropieniem agentów w swoim otoczeniu ani nauką obsługi dyktafonów. Dzięki temu może znajdzie czas, żeby zreformować finanse publiczne, zmienić system ochrony zdrowia, zacząć budowę dróg, a nawet peronów w tempie większym niż jedna Włoszczowa na dwa lata.

Autor jest wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu
i redaktorem naczelnym "Panoramy Opolskiej".

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)