Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Polski parlament zamienia się w izbę śledczą

0
Podziel się:

Prezes Jarosław Kaczyński znalazł wolny termin w kalendarzu i mógł się w końcu spotkać z Andrzejem Lepperem oraz Romanem Giertychem, w efekcie czego PiS spowolni kurs na rozwiązanie parlamentu.

Polski parlament zamienia się w izbę śledczą

Prezes Jarosław Kaczyński znalazł wolny termin w kalendarzu i mógł się w końcu spotkać z Andrzejem Lepperem oraz Romanem Giertychem, w efekcie czego PiS spowolni kurs na rozwiązanie parlamentu.

Przynajmniej na razie, bo później się zobaczy. Jeśli LPR i Samoobrona nadal będą korzystać z wolności w sposób nieodpowiedzialny, czyli krytykować partię Kaczyńskiego bez wcześniejszego uzgodnienia z nim samym granic tej krytyki, to straszak, jakim jest rozpędzenie Sejmu, znów powróci do zestawu metod wychowawczych.

Czwartkowe rozmowy lokomotywy ze stabilizatorami pozwoliły ustalić, że w najbliższym czasie będziemy mieli większy wysyp sejmowych komisji dochodzeniowych niż przebiśniegów na wiosnę. Jedna ma się zajmować prywatyzacją banków, kolejna sprzedażą Polskich Hut Stali, następna tropieniem Narodowych Funduszy Inwestycyjnych. Prezes Kaczyński nie rezygnuje przy tym z powołania ekstra zespołu posłów śledczych w postaci Komisji Prawdy i Sprawiedliwości, a do tego już uruchamia komisję, która będzie badać wpływy służb specjalnych w mediach oraz dociekać na ile w związku z tym wolność prasy jest odpowiedzialna.

Prezes grzmi bowiem i poucza, a dziennikarze pogrywają tak, jakby stracili zdolność odbioru fal dźwiękowych napływających od strony PiS. Była lewicowa minister Magdalena Środa pozwala sobie nawet wygłaszać opinie, że prezes dokonał cudu, konsolidując środowisko, które charakteryzuje się gwiazdorstwem oraz indywidualizmem. Trzeba zatem raz na zawsze wyjaśnić, kto za tym wszystkim stoi.

Oto w dniu, gdy ma się zebrać układ stabilizacyjny, warszawski dziennik odkrywa, że przywiązane do ziemi matki Polski będą dostawać trzy albo cztery razy więcej becikowego niż pozostałe kobiety zachodzące w ciążę. Lud wiejski albowiem związany jest ustawowo z KRUS, który w przeciwieństwie do ZUS-u wypłaca od dawna po 2091 zł premii za urodzenie dziecka. Gazeta donosi, że pieniądze pochodzą z kieszeni podatnika i że odkrycie wywołało zaskoczenie, a nawet nerwowość wśród posłów LPR.

A przecież można było z wolności słowa skorzystać odpowiedzialnie. Dzisiejsza wieś to już nie ta sielsko-anielska kraina, w której kobiety zaciążały lekko, łatwo i raz do roku. Dziesiątki wiosek na Śląsku z powodu emigracji zarobkowej wyglądają tak jakby faceci poszli na wojnę, a bez ich udziału, mimo że Polska znajduje się w strefie cudów, poczęcia są ciągle niemożliwe. Wsi potrzeba więc dodatkowych bodźców. Tym bardziej, że jest ona najlepszym elektoratem układu, który nie może się zdecydować co chce dalej ze sobą zrobić i również z tego powodu należy jej się więcej niż łże-elitom z miasta.

Komu więc taka pisanina służy? Kto stoi za wredną publikacją i dlaczego ujawniono ją akurat w czasie, gdy panowie Kaczyński, Lepper oraz Giertych mieli rozważać, czy rozwiązują parlament teraz czy dopiero po Wielkanocy? Komisja to wyjaśni. Mogłaby też na początek zająć się najnowszymi doniesieniami „Rzeczpospolitej”. Wynika z nich, że w czasie gdy Lech Kaczyński i Zbigniew Wasserman kierowali resortem sprawiedliwości, prokuratura nie tylko zajmowała się szukaniem związków dziennikarzy warszawskich ze służbami specjalnymi. W Kielcach prokuratorzy stosowali przeciwko dziennikarzom techniki operacyjne, m.in. podsłuchy i obserwacje.

Obawiam się jednak, że ta sprawa nie znajdzie się w polu zainteresowania komisji. Zgadnijcie Państwo dlaczego?

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)