Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Rosja na rozdrożu pomiędzy Unią Europejską a Chinami

0
Podziel się:

Orędzie prezydenta Władimira Putina oznacza, że Rosja szukając swej nowej tożsamości znalazła się na rozdrożu pomiędzy Unią Europejską a Chinami.

Rosja na rozdrożu pomiędzy Unią Europejską a Chinami

Orędzie prezydenta Władimira Putina oznacza, że Rosja szukając swej nowej tożsamości znalazła się na rozdrożu pomiędzy Unią Europejską a Chinami.

Wygłoszone we wtorek doroczne orędzie przywódcy Rosji, chociaż dosyć powściągliwe i pozbawione mocnych akcentów polemicznych, odsłania sporo rozterek obecnej ekipy kremlowskiej. Z jednej strony słowa Putina są dowodem na utrzymywanie się nadal wśród rosyjskich elit politycznych goryczy, którą wywołał kres biegunowego modelu świata z parą równoważących się supermocarstw – USA i ZSRR. Z drugiej zaś strony do głosu dochodzą nowe wahania: pragnienie zapewnienia sobie pozycji energetycznego mocarstwa w relacjach z cierpiącą na deficyt taniego gazu i ropy Unią Europejską zagłuszane przez coraz silniejszą pokusę przeorientowania się na współpracę z Chinami.

O ile aluzje Putina wobec polityki zagranicznej obecnej ekipy waszyngtońskiej („Towarzysz wilk wie kogo pożerać. Pożera i nikogo nie słucha (...) Tylko, gdzie podział się cały patos o konieczności walki o prawa człowieka i demokrację, gdy chodzi o własne interesy. Tutaj okazuje się, że wszystko jest dozwolone, nie ma żadnych ograniczeń”) w ustach byłego kagiebisty zaprowadzającego porządki w Czeczeni przy pomocy obozów filtracyjnych dla ludności cywilnej, budzić mogą jedynie politowanie, o tyle deklaracje dotyczące Unii Europejskiej zasługują, by się nad nimi dłużej zatrzymać.

Prezydent Rosji uznał bowiem Unię za największego partnera swego kraju, a ponadto oświadczył, że Moskwa chce uczestniczyć w kształtowaniu polityki energetycznej Europy. To ostatnie stwierdzenie sformułowane zostało krótko po tym, jak ze strony polityków unijnych padło wiele cierpkich słów pod adresem polityki, jaką prowadzi wobec swych zagranicznych odbiorców koncern Gazprom, kontrolowany przez Kreml.

Krytykę tę spowodował cały ciąg zdarzeń: od czasowego wstrzymania dostaw gazu dla Białorusi poprzez kontrowersyjny z punktu widzenia Polski i krajów bałtyckich projekt Gazociągu Północnego aż po ostatnie pomruki prezesa gazowego molocha Aleksieja Millera, który zagroził krajom Starego Kontynentu, że Rosja bez trudu może znaleźć sobie rynek zbytu na swój surowiec w Chinach.

Przywódca Rosji w przeciwieństwie do swego protegowanego zarządzającego Gazpromem musi zdawać sobie sprawę, jaką cenę Moskwa zapłaci za zbliżenie z Pekinem.

Znany rosyjski komentator Dmitrij Babicz trafnie określił stan świadomości pisząc, że „(...) w parze z Chinami Rosja będzie młodszym partnerem. Prezydent robi więc wszystko, by takiego scenariusza – niebezpiecznego, kosztownego i niepotrzebnego – uniknąć”.

Władimir Putin powinien wszak pamiętąć, że państwa Unii godząc się na udział Rosji w kształtowaniu polityki energetycznej naszego kontynentu, będą oczekiwać od Moskwy respektowania wartości demokratycznych, które Kreml traktuje często w sposób odbiegający daleko od standardów zachodniej cywilizacji. Takich warunków na pewno nie postawią Putinowi Chiny, które nie tylko są jeszcze bardziej w tyle niż Rosja pod względem poszanowania praw człowieka i obywatela, ale potrzebują dla swej rozpędzonej gospodarki coraz więcej ropy i gazu.

Autor jest dziennikarzem tygodnika Wprost

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)