Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Szczepkowski: Czy na giełdzie sprzeda się każdą spółkę?

0
Podziel się:

Od początku roku na warszawskiej giełdzie zadebiutowało ponad 30 firm. W całym roku ma być ich nawet 60. W 2008 roku liczba notowanych spółek ma przekroczyć poziom 400 a rok później 500. Czy możliwe jest, by liczba debiutantów szła w parze z jakością?

Szczepkowski: Czy na giełdzie sprzeda się każdą spółkę?

*Od początku roku na warszawskiej giełdzie zadebiutowało ponad 30 firm. W całym roku ma być ich nawet 60. W 2008 roku liczba notowanych spółek ma przekroczyć poziom 400 a rok później 500. Czy możliwe jest, by liczba debiutantów szła w parze z jakością? *

Po skali redukcji akcji nierzadko przekraczającej 90 procent można odnieść wrażenie, że inwestorzy w to wierzą.

Obserwując rynek wydawać się może, że inwestorzy odkryli złoty środek na zarobek z giełdy. Zapisują się na akcje debiutujących spółek, aby je szybko sprzedać zaraz po debiucie. Nie jest nawet ważna sytuacja firmy, czy też jej plany na przyszłość (choć tutaj większość firm obiecuje wielkie zyski, które są później często korygowane w dół). Ponieważ stopy redukcji akcji wynoszą nawet 98 procent należy wesprzeć się kredytem.

_ "Spółki nie mają problemu ze znalezieniem chętnych na swoje akcje. Obserwując rynek można dojść do wniosku, że nie liczy się jakość ani cena. Ważny jest sam fakt debiutu." _Cały ten proces szybkiego zarobku będzie musiał zostać w przyszłości unowocześniony. W ostatnich tygodniach bowiem okazało się, że 100-procentowej recepty na zysk nie ma.

By móc szybko sprzedać akcje po debiucie, musi się bowiem pojawić inwestor, który je kupi. I to jest ten nieprzewidywalny element misternego planu na sukces. Czy bowiem na firmy słabe znajdą się chętni? Ewentualnie czy na spółki o niezłych fundamentach, ale wysokich cenach akcji, znajdą się chętni? Kapitał można bowiem przeznaczyć na bardziej interesujące firmy (a jest ich ponad 300 do wyboru) lub można poczekać na korektę - jaki jest sens przepłacać?

Coraz częściej debiutująca spółka radzi sobie dobrze w pierwszych godzinach (dniach) notowań. Później jednak emocje opadają, pojawia się podaż na rynku i akcje tanieją. Przykładem może być tu J.W. Construction. Najpierw wymarzony debiut z 30-procentowym zyskiem, ale już kilkanaście minut później stopniowy spadek cen akcji.

Kolejne sesje nie były lepsze i w efekcie dziś można kupić akcje spółki około 10 zł taniej niż wynosiła cena emisyjna. Wysokie obroty przy maksymalnych cenach świadczą o tym, że znaczna część inwestorów, którzy kupowali wtedy akcje, straciła - mimo trwającej hossy.

_ "Coraz częściej debiutująca spółka radzi sobie dobrze w pierwszych godzinach notowań. Później jednak emocje opadają, pojawia się podaż na rynku i akcje tanieją." _

Wielu inwestorów zapewne na długo zapamięta debiut LC Corp. Mimo pozytywnych artykułów w prasie, największego w historii kredytu (do 9900 procent środków własnych) oraz ogromnej redukcji (98,1 proc.), debiut był bardzo słaby. Później zaś było jeszcze gorzej - aktualnie akcje spółki można kupić kilkanaście procent taniej niż w ofercie pierwotnej. Najwięcej stracili ci inwestorzy, którzy posiłkowali się kredytem.

Uważam, że zarządzający spółką Makrum, tak do końca nie wiedzieli, co zrobią po debiucie. Świadczą o tym widełki cenowe podane w ofercie (od 3,6 do 5,3 zł). Idealna sytuacja jest wtedy, gdy zarządzający firmą wiedzą, na co potrzebują kapitału oraz ile go potrzebują.

Widełki cenowe nie powinny więc występować. Jeśli jednak założymy, że sytuacja na rynku może być różna, to należy zabezpieczyć się na gorszą ewentualność. Wprowadza się zapis o widełkach cenowych, jednakże różnica między cenami nie powinna być zbyt duża. Potrzeby kapitałowe są bowiem znane. Zbyt mała ilość pozyskanych pieniędzy przełoży się na mniejsze inwestycje, a to na wynik finansowy. Tu jednak były one zdecydowanie za duże.

_ "Petrolinvest należałoby wrzucić do worka z innymi debiutantami - bez przeszłości, bez pozytywnych danych finansowych. Ryzyko jest duże, jednak premia może być odpowiednia." _

Złośliwi mogą stwierdzić, że przy cenie 3,60 zł za akcje zarząd stwierdziłby, iż inwestorzy powinni się cieszyć, ponieważ nabyli akcje znacznie taniej. Z drugiej jednak strony, przy cenie 5,30 zł, można powiedzieć "inwestorzy rzucili się na akcje, choć firma była skłonna sprzedać je nawet 30 procent taniej".

Moim zdaniem "ktoś" inwestorów nie potraktował poważnie licząc na to, że na giełdzie sprzeda się wszystko. Co ciekawe, spółka miała niezły debiut, kolejne sesje zresztą także.

Warto wspomnieć także o niesamowitym debiucie Petrolinvest. Spółkę należałoby wrzucić do worka z innymi debiutantami - bez przeszłości, bez pozytywnych danych finansowych. Trzeba jednak zaznaczyć, że Petrolinvest jest jednak jedną z niewielu firm, które mają konkretny plan na przyszłość. Jeśli okazałoby się, że odkryte złoża ropy są bogate i nadają się do eksploatacji, to kurs spółki mógłby poszybować ostro w górę. Ryzyko jest duże, ale i premia za ryzyko jest odpowiednia.

Aktualnie spółki nie mają problemu ze znalezieniem chętnych na swoje akcje. Obserwując rynek można dojść do wniosku, że nie liczy się jakość ani cena. Ważny jest sam fakt debiutu. Na horyzoncie pojawiają się jednak niebezpieczeństwa w postaci sporadycznych nieudanych debiutów bądź też znacznego spadku cen akcji po debiucie. Inwestorzy biorący udział w ofertach pierwotnych powinni wziąć pod uwagę, że nie tylko oni chcą zarobić. Strona kupująca podczas debiutu także musi mieć coś dla siebie. Jeśli akcje będą zbyt drogie lub spółki mało ciekawe, to popytu nie będzie.

Bez popytu zaś nie ma udanych debiutów, a wtedy najwięcej tracą "lewarowcy". Takie są prawa rynku.

Autor jest zwycięzcą konkursu dla blogerów piszących na bblog.pl

giełda
wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)