Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Bush wraca do socjalistycznych korzeni

0
Podziel się:
Winiecki: Bush wraca do socjalistycznych korzeni

"Powrót do przeszłości". Z uczuciem zażenowania reaguję na takie tytuły. Ten dotyczył wizyty prezydenta G.W.Busha w Jamestown z okazji 400-lecia założenia pierwszej osady angielskiej na terenie Ameryki Północnej.

Powód mojego zażenowania jest prawdopodobnie obcy większości współczesnych Amerykanów. W naszym kraju zrozumieją go bardzo nieliczni. Otóż ten „powrót do korzeni" jest - na szczęście!! - niemożliwy. A to dlatego, że oznaczałby powrót do ... socjalizmu. Opartego na religijnych motywach - ale niemniej socjalizmu.

Otóż pobożni emigranci z Anglii, którzy należeli najczęściej do prześladowanych przez kościół anglikański innych, mniejszościowych protestanckich religii, postanowili pójść śladem nauczania swoich kaznodziejów. Czyli stworzyć „prawdziwą wspólnotę", gdzie wszyscy dla chwały bożej pracować będą dla jej dobra.

Kompania Wirginijska Jamestown postanowiła pracować na wspólnym. Wedle wielce szlachetnych zasad, które nam współczesnym kojarzą się przede wszystkim z komunizmem. Osadnicy z Jamestown nie znali Marksa, ale znali pisma świątobliwych mężów sławiących altruizm i pracę dla dobra wspólnoty. Świątobliwi mężowie nie pojmowali jednakże tego, co tak celnie sformułował w XVIII w. Adam Smith, że „nie z dobrej woli piekarza mamy co rano świeże bułki".

Późniejsze badania antropologów społecznych i innych badaczy wykazały ponad wszelką wątpliwość, że grupa większa niż kilkadziesiąt osób nie jest w stanie zapanować nad tym, co ekonomiści określają jako „jazda na gapę". W chwili, w której członkowie wspólnoty przestają kontrolować wzajemnie swoją pracę, poziom wydajności spada dramatycznie. Każdy stara się pracować jak najmniej, bo wie, że i tak ze wspólnego kotła dostanie swoją część. Tyle, że kocioł ten staje się coraz bardziej pusty!

Zacytuję tutaj poświęcony opisywanemu przedsięwzięciu fragment z książki znanego historyka polskiego pochodzenia Richarda Pipesa pt. „Własność a wolność": „Dawniej, kiedy ludzie czerpali pożywienie ze wspólnych zapasów i pracowali wespół przy nawożeniu ziemi i przy siewie zbóż, rad był ten, który się od swej pracy wykręcił, mało tego - nawet najuczciwszy spośród nich w całym przedsięwzięciu nie dołożył tyle starania i wysiłku przez cały tydzień, ile teraz sam wykona w ciągu dnia..."

Pipes tam cytuje człowieka, który pracował w Jamestown i opisuje sytuację, gdy wychodźcy po paru latach przymierania głodem porzucili mrzonki i rozdali ziemię rodzinom. Efekt by piorunujący - dziesięciokrotny wzrost wydajności!

Takich przypadków budowania gospodarki na religijnych, utopijnych zasadach, było więcej, np. słynny Mayflower Compact, podobne przedsięwzięcie powzięte przez wychodźców, którzy przypłynęli na statku Mayflower.

Wszystko toczyło się według znanego już wzorca: Praca na wspólnym, modły o pomyślność, przymieranie głodem, powrót do prywatnej własności i wreszcie dawno nie zaznane uczucie sytości.

Potem przyszły kolejne eksperymenty, tym razem już bazujące na ideach nie tyle religijnych, ile socjalistycznych (choć równie utopijnych). Na szczęście dla ludzkości wszystko to diabli (albo kapitaliści - zależnie od wyznawanej wiary lub poglądów) wzięli. Piszę: na szczęście, bowiem aż strach pomyśleć, jak wyglądałyby nasze czasy, gdyby w Ameryce w XVII-XIXw. powiodły się socjalistyczne eksperymenty...

Jan Winiecki jest profesorem ekonomii. W latach 1994-2003 był profesorem i kierownikiem Katedry Ekonomii na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)