Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Edukacją musi rządzić rynek

0
Podziel się:

Szkolnictwo publiczne, dopóki będzie ono rozliczane jak socjalistyczne przedsiębiorstwo, będzie dominacja bylejakości.

Winiecki: Edukacją musi rządzić rynek

Pewien PiS-ujący w „Dzienniku" publicysta („PiS-ujący", czyli żarliwy zwolennik rządów PiS) napisał kiedyś w sprawach edukacji, że „tysiąc złotych dla początkującego nauczyciela to hańba! Będzie się wstydzić przed uczniami zajeżdżającymi pod szkołę drogimi autami." I że „najlepszą reformą jest przepłacanie nauczycieli".

Początek rozsądny, lecz koniec żałosny, jak to zwykle bywa u PiS-ujących - obojętnie żurnalistów, polityków, czy nawet zwykłych sympatyków tej formacji. Mają oni bowiem tę - obok innych - wspólną cechę, że za nic w świecie nic nie wchodzą im do głowy zasady ekonomii.

ZOBACZ TAKŻE:
Giertych popiera postulaty podwyżki płac dla nauczycieliZacznijmy od wstydu przed uczniami, których rodzice maja lepsze auta niż początkujący nauczyciel (który może nawet dojeżdżać autobusem). Ten problem już przerabialiśmy w realsocu.

Sam pamiętam rozmowę z młodym inżynierem w pewnej fabryce maszyn rolniczych w końcu lat 60., który mówił: „Jak ja mam wymusić na robotnikach przestrzeganie reżimów jakościowych, gdy oni wiedzą, że ja dostaję gołą pensję 1800 zł, majster po 15-20 latach praktyki 3-3,5 tys., a oni na taśmie, klepiąc byle jak, wyciągają do 5 tys. zł!".

I wtedy, i teraz u podstaw deformacji tkwiły błędne systemy bodźców. I w socjalistycznej fabryce, i w faktycznie nadal socjalistycznej państwowej szkole występuje dominacja bodźców ilościowych nad jakościowymi.

Byle jaka żniwiarka, czy byle jaki uczeń są dla sprawozdań tak samo ważne, jak dobra żniwiarka i dobry uczeń. Dlatego w szkolnictwie publicznym, dopóki będzie ono rozliczane jak socjalistyczne przedsiębiorstwo, będzie dominacja bylejakości.

_ Reformy muszą nastąpić przed podwyżkami. I podwyżki muszą wynikać z przepływu pieniędzy do lepszych szkół. Jeżeli zacznie się od podwyżek, to reform doczekamy się na „święty nigdy". _Czyli wracamy do bodźców. W świetle elementarnej wiedzy ekonomicznej recepta zaproponowana przez PiS-ującego publicystę jest receptą nonsensowną. Robotników pracujących w owej fabryce ewidentnie przepłacano. I co z tego? Partolili bez litości!

Tak więc, nie tędy droga. Wiadomo, że zbudowanie systemu bodźców w szkolnictwie jest trudniejsze niż w zakładzie produkcyjnym. Dlatego mamy doskonale konkurujące w świecie przedsiębiorstwa (także zagraniczne, które podnoszą poprzeczkę konkurencji!), natomiast z konkurującymi w świecie polskimi szkołami jest gorzej.

Niemniej właściwy system bodźców nie powinien zakładać przepłacania w nadziei, że coś się poprawi. Należy dobrze płacić, ale i wymagać, a nic nie podnosi wymagań tak jak rynek.

ZOBACZ TAKŻE: Legutko zastąpi Giertycha?
Dlatego należy zacząć od czegoś, co podnosi poziom wymagań, czyli od bonów edukacyjnych. Gdy pieniądze będą iść za uczniem do dobrych szkół (państwowych lub prywatnych, obojętne!), będzie można tym z dobrych szkół płacić dużo więcej, natomiast tym z marnych szkół tyle co do tej pory, albo nawet trzeba będzie te szkoły zamknąć.

Tak jak upadają niekonkurencyjne przedsiębiorstwa. Selekcja przez rynek, zgłaszający popyt na dobre szkoły (czyli dobrych menedżerów i dobrych nauczycieli) wymusi poprawę nauczania. I - co niemniej ważne - będzie ten wyższy poziom wymuszać nadal.

Dlatego, gdy słyszę żądania głównych hamulcowych wszelkich reform w oświacie, czyli związków zawodowych, że podwyżki muszą być najpierw, a reformy później, to wołam: veto! Reformy muszą nastąpić przed podwyżkami. I podwyżki muszą wynikać z przepływu pieniędzy do lepszych szkół. Jeżeli zacznie się od podwyżek, to reform doczekamy się na „święty nigdy".

Jan Winiecki jest profesorem ekonomii. W latach 1994-2003 był profesorem i kierownikiem Katedry Ekonomii na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)