Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Każdy przepis to kawałek wolności

0
Podziel się:

Coraz mniej podobają mnie się trendy polityczno-społeczne dominujące w krajach zachodniej cywilizacji.

Winiecki: Każdy przepis to kawałek wolności

Coraz mniej podobają mnie się trendy polityczno-społeczne dominujące w krajach zachodniej cywilizacji. Coraz więcej jest w nich przymusu w postaci regulacji, mających zmusić nas do zachowań uznanych przez polityków za zbawienne dla nas samych.

Ta fala przymusu wobec obywateli wzbiera przy zdumiewająco słabych protestach społeczeństw, nie rozumiejących - jak to śpiewał za komuny kabareciarz Janek Pietrzak - "że każdy przepis, choćby najprostszy, to jest kawałek naszej wolności". I tak oddajemy tę naszą wolność życzliwemu "wielkiemu bratu", no bo przecież państwo życzy nam jak najlepiej i w naszym własnym interesie prowadzi krucjatę, nakazując lub zakazując nam rozmaitych produktów lub zachowań.

Najbardziej zauważalnym obszarem takiej krucjaty jest palenie papierosów. Jej intensywność zdumiewa i przeraża ludzi myślących. Ma się wrażenie, że niektórzy wyżywają się wręcz w znajdowaniu coraz to nowych ograniczeń. Kraj za krajem wprowadza całkowity zakaz palenia w miejscach takich jak kluby, kawiarnie, czy restauracje. Nie wolno nawet tworzyć odrębnych, dobrze wentylowanych sal dla palaczy.

Spieszę poinformować, że nie palę i nigdy nie paliłem. Ale, po pierwsze, jestem liberałem, to znaczy nade wszystko cenię sobie prawo wyboru. Chcę móc wybrać palenie lub niepalenie i nie życzę sobie, by ktoś wybierał za mnie.

Wiem, że palenie szkodzi, ale decyduję się palić, bo lubię i nikomu nic do tego, jeśli moje palenie mu nie szkodzi. Osobiście nie lubię dymu tytoniowego, ale dlaczego w tej samej restauracji nie ma być takiej sali, oddzielonej od reszty pomieszczeń? Tym mniej akceptuję szykany w postaci zakazów wymyślanych przez lokalnych - jak to mówią Amerykanie - spoilsports, czyli amatorów uprzykrzania życia innym. Mam tu na myśli zakazy palenia we własnym mieszkaniu, czy ogrodzie.

Po drugie, antywolnościowe krucjaty ludzi o mentalności "wielkiego brata" mają tendencję do samopowielania się. Skoro jednym udało się zakazać czegoś, czego oni nie lubią, to dlaczego nie miało by udać się innym zakazanie czegoś innego?! Np. po kolejnym nieszczęśliwym wypadku taterników ktoś wpadnie na pomysł, aby zakazać taternictwa, bo to kosztowne także dla innych obywateli, którzy musza płacić za wysyłanie ekip ratowniczych.

Albo, co bardziej prawdopodobnie z perspektywy rankingu zakazów, dlaczego nie zakazać np. picia czerwonego wina w większej ilości niż jeden, dwa kieliszki? Kieliszki rano i kieliszek wieczorem dobrze ponoć robią na serce, ale trzy kieliszki już nie. Zakazać! A następnie rozsyłać brygady śledcze sprawdzające, czy ktoś nie przekracza zakazu już nie w restauracji, lecz u siebie w domu lub na garden party. Np. patrole z CBA śledzące amatorów wina przez okno z mini-helikoptera, w stylu zapożyczonym z akcji Kamiński-Ziobro kontra Lepper...

A ja lubię sobie od czasu do czasu wypić pół butelki dobrego wina do dobrego obiadu i nie życzę sobie ani pseudo-prawicowej czarnej sotni, ani lewackich nawiedzonych kaznodziejów, by decydowali za mnie ile wina mogę wypić do obiadu. Nawet jeśli trzy kieliszki szkodzą, to j a sam wybrałem. Co najwyżej, regulacje dotyczyć mogą tego, bym potem nie prowadził samochodu. Prawo wyboru w sprawach, w których nie naruszam praw innych jest jednym z fundamentów naszej zachodniej cywilizacji. I dobrze by było ocknąć się z tej zaczadziałej obojętności w obronie naszego prawa do dokonywania wyborów na własną rękę, a nie pod dyktando "wielkiego brata".

Autor jest profesorem ekonomii. W latach 1994-2003 był profesorem i kierownikiem Katedry Ekonomii na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.

ZOBACZ TAKŻE:

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)