Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Stadion narodowy, czyli lekcja ekonomii

0
Podziel się:

Dzienniki i dziennikarze z ochotą rzucili się na - jak sądzą - łatwy kąsek, jakim jest wyrzekanie na panią Gronkiewicz-Waltz, że "przeszkadza" w budowie stadionu narodowego.

Winiecki: Stadion narodowy, czyli lekcja ekonomii

*Dzienniki i dziennikarze zajmujący się polityką nie mają, najwyraźniej, o czym pisać. Dlatego widać z taką ochotą rzucili się na - jak sądzą - łatwy kąsek, jakim jest narzekanie na panią Gronkiewicz-Waltz, że ,,przeszkadza" w budowie stadionu narodowego. *

Niestety, komentarze świadczą o kompletnym braku znajomości tak faktów, jak i elementarnej ekonomii.

ZOBACZ TAKŻE:
Pięć pomysłów na Stadion NarodowyRozumiem Panią Minister odchodzącego rządu, że załamuje ręce i mówi, że przy innej lokalizacji nie zdążymy go wybudować do mistrzostw Europy, więc zaprzepaści się to, co zrobił rząd PiS.

Przypomnę, że rząd PiS, podobnie jak pani Jakubiak, nie zrobił nic. To znaczy zrobił jedno. Mianowicie przebywający obecnie w kiciu PiS-owski poprzednik pani Jakubiak unieważnił już zakończony konkurs na projekt stadionu, przez co cofnął cały proces o minimum pół roku. Stadion można więc budować w każdym miejscu, nie dodając nowych opóźnień.

Natomiast nie rozumiem dlaczego dziennikarze lamentują w stylu Pani Minister? Tym bardziej, że po raz pierwszy w całej tej dyskusji o budowie stadionu w Warszawie włączona została elementarna wiedza ekonomiczna. Do tej pory dyskusja o kosztach budowy odbywała się - ku zgorszeniu ekonomistów - w kategoriach ekonomii marksistowskiej, czyli antyekonomii.

ZOBACZ TAKŻE:
Euro 2012 ominie stolicę?Kiedy w komunizmie budowano np. fabrykę, to w koszty fabryki zaliczano koszty robocizny, materiałów i zainstalowanych maszyn, ale już nie terenów, na których fabrykę zbudowano!

Prezydent Warszawy zwróciła swoim wystąpieniem uwagę na ten fakt, że dotychczasowe rachunki raziły marksistowskim prymitywizmem, choć oczywiście nie ujmowała tego w kategoriach teorii ekonomii (a szkoda, może łatwiej dotarłoby to do niektórych odbiorców!). Trzy-cztery miliardy złotych, jakie warte są hektary nad samą Wisłą w centrum miasta, to zbyt wiele pieniędzy, by utopić w przedsięwzięcie, którego przyszła opłacalność jest wątpliwa, niezależnie od tego, gdzie ulokowany byłby ten stadion.

Bowiem doświadczenie uczy, że takie stadiony stają się miejscami, gdzie odbywa się zaledwie kilka imprez piłkarskich rocznie i nawet jeśli doda się do nich - przy dobrym zarządcy - kolejnych kilka imprez masowych (np. występów popularnych zespołów muzycznych), to i tak - w najlepszym razie opłaci to koszty utrzymania takiego stadionu, a nie jego budowy. Nie mówiąc już o kosztach gruntów, gdyby stadion miał rzeczywiście stanąć na miejscu obecnego stadionu-widma.

ZOBACZ TAKŻE:
Jakubiak: Euro 2012 powinno być w ChorzowiePotrzebna byłaby zupełnie nowa koncepcja, na którą w obecnych warunkach nie ma już czasu, aby nie był to "stadion narodowy", tylko centrum rozrywki, połączone z centrum konferencyjnym i terenami rekreacyjnymi. A i wtedy nie jest pewne, czy byłoby to przedsięwzięcie opłacalne, uzasadniające zajęcie tak kosztownych gruntów.

Zresztą, skoro pani Gronkiewicz-Waltz zamieszała w tym antyekonomicznym bajorku, to proponuję rozwiązanie dalej idące, mianowicie, aby nie budować w ogóle nowego stadionu. A zamiast tego rozbudować istniejący w śródmieściu Warszawy stadion Legii. Jest tam dość terenu, aby zbudować stadion na 40-50 tys. widzów z dobrym zapleczem (i to szybciej, a może również taniej!).

Oczywiście pojawią się problemy prawne; pieniądze są państwowe, a klub Legia jest firmą prywatną, ale są to problemy do rozwiązania. Natomiast powiązanie stadionu narodowego z klubem piłkarskim zapełniłoby stadion nie tylko kilka-kilkanaście razy w roku. Byłoby to miejsce tętniące życiem tak, jak stadiony wielkich klubów Europy.

Autor jest profesorem ekonomii.
W latach 1994-2003 był profesorem i kierownikiem Katedry Ekonomii na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą.
Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)