Nie zmienili oni swojego autodestrukcyjnego stylu uprawiania polityki: obrażania, pomawiania i posądzania o bóg wie, jakie grzechy wszystkich, którzy się z nimi nie zgadzają, więc ich wiarygodność powoli, ale stale kurczy się. A wraz z wiarygodnością kurczy się też ich elektorat.
I bardzo dobrze. Uważałem bowiem i uważam nadal braci Kaczyńskich, Ziobręi całe to towarzystwo za największe zagrożenie polskiej liberalnej demokracji i kapitalistycznego rynku, jakie pojawiło się w okresie dwudziestolecia zmian ustrojowych. Totalna pogarda dla państwa prawa i własności prywatnej prowadzi do erozji jedynego ustroju, który dał ludziom wolność i szansę zamożności.
Dlatego też cieszę się, gdy mimo gradu pomówień za czasów Ziobry oraz usilnych (przez cały czas!) starań pisowskiej _ policji politycznej _ w sprawie znanego kardiochirurga,wszystkie kolejne zarzuty padają jeden za drugim. W innych _ pomówieniowych _ sprawach dzieje się na ogół podobnie.
Doszło do tego, że jeśli któryś Kaczyński wypowie się w jakiejś sprawie, to kolejne badania opinii publicznej wykazują ruch w odwrotnym kierunku. To znaczy, że ludzie - znając już naszych ulubieńców - traktują ich poglądy jako _ obciach _ od którego - znając sprawę czy też nie - najlepiej jest się zdystansować.
Można tylko wyrazić nadzieję, że trend ten utrzyma się do wyborów i pożegnamyLecha Kaczyńskiegojako prezydenta angielskim porzekadłem: _ good bye, and good riddance _, a w ślad za tym doczekamy się powrotu PiS do miejsca skąd wyszedł.
Pewien felietonista nazwałJarosława Kaczyńskiego_ anty-Midasem _, gdyż czegokolwiek dotknie się - zamienia się to w ... powiedzmy dyplomatycznie w swoje przeciwieństwo.
Są jednak pewne granice tego _ antymidasowania _. Ponieważ spora część społeczeństwa instynktownie przesuwa się - jak pisałem - w kierunku odwrotnym od tego, który wskazują Kaczyńscy, więc też pojawiają się niekiedy budzące niepokój, a przynajmniej niesmak, przesunięcia. Otóż w niedawnej ankiecie 44 proc. ankietowanych obywateli oceniło pozytywnie czasy PRL-u, a tylko 43 proc. oceniło je negatywnie.
Zafrasowałem się poważnie, bowiem o czasach PRL-u mam zdanie jak najgorsze. Nawet jeśli - jak mawiano - PRL był najbardziej humorystycznym barakiem w obozie socjalizmu, był to barak cuchnący brudem, biedą i wszechobecnym tandeciarstwem.
Barak, którego standardy ekonomiczne coraz bardziej odbiegały od standardów mieszkań w świecie zachodnim, od którego to świata zostaliśmy oddzieleni siłą. A mówię tylko o standardach ekonomicznych, bo jeśli idzie o standardy polityczne, to znaleźliśmy się w świecie nieznanego nam przedtem barbarzyństwa.
Biorąc pod uwagę to, jak daleko zapędził sięJarosław Kaczyńskiw swoim _ antymidasowaniu _, wyjątkowo zwrócę się z apelem do szefa PiS: Niech Pan wypowie się parę razy pozytywnie o latach PRL-u!! Znając Pańskie talenty i reakcje na nie naszych obywateli, następne ankiety przyniosą na pewno zdecydowany zwrot w kierunku bardziej krytycznego spojrzenia na najbardziej humorystyczny barak w obozie socjalizmu.
Autor jest profesorem ekonomii. W latach 1994-2003 był kierownikiem
Katedry Ekonomii na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą.
Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.