Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Wójcikowski: Czy Białoruś i Rosja to dwa bratanki?

0
Podziel się:

Jeszcze nie tak dawno temu wyśmiewaliśmy się z Bułgarii, tej komunistycznej Bułgarii. Słynne powiedzenie, iż bułgarski słoń jest młodszym bratem słonia radzieckiego opisywało wyczerpująco charakter stosunków między tymi państwami.

Wójcikowski: Czy Białoruś i Rosja to dwa bratanki?

Jeszcze nie tak dawno temu wyśmiewaliśmy się z Bułgarii, tej komunistycznej Bułgarii. Słynne powiedzenie, iż bułgarski słoń jest młodszym bratem słonia radzieckiego opisywało wyczerpująco charakter stosunków między tymi państwami.

Kiedy blok radziecki się rozleciał, a Bułgaria podpisała umowę ze Wspólnotą Europejską i jest członkiem UE, przysłowie utraciło swoją aktualność.

Pewną nadzieję na zachowanie tradycji dawała Białoruś, kraj pod rządami wybitnie kreatywnego prezydenta, powoli acz systematycznie, zdobywał kolejne stopnie wtajemniczenia. Do dawnej Bułgarii towarzysza Żiwkowa było już całkiem niedaleko, nawet trąba zaczęła się wydłużać.

I nagle coś pękło, coś się załamało. Dwaj przyjaciele z boiska pokłócili się. Dobrze, że broń atomową ma tylko Rosja, bo w ruch poszłyby niechybnie głowice. O co to ta kłótnia? Jak nie wiadomo o co, to z pewnością o pieniądze.

Najpierw Rosja wymyśliła sobie, że będzie megamonopolistą na europejskim rynku gazu i ropy. I to nie tylko w jej sprzedaży, ale także i w przesyle, przetwarzaniu, a może i nawet jeszcze dalej. Gazprom zaczął kolekcjonować wszelkie europejskie przedsiębiorstwa zajmujące się gazem. Do kolekcji wyraźnie brakowało mu akcji białoruskiego operatora gazowych rurociągów tranzytowych wschód – zachód. W zamian proponował troszkę pieniędzy i utrzymanie preferencji cenowych na gaz przez najbliższe kilka lat, przynajmniej na papierze. Czyli de facto nic.

Białoruś, której wszelka pomyślność - dostawy gumofilców, gorzałki i wędzonego boczku – oparte były na gospodarce pracującej na gazie po 50-70 USD, poczuła się mocno zagrożona. Co prawda sam kraj nic nie miał z posiadania rur tranzytowych, ale ukochany przywódca czerpał z nich same korzyści, zwłaszcza finansowe przelewane niekoniecznie do krajowych banków.

I konflikt gotowy. Na nowy rok miało już nie być gazu, ale podobno zdołali się dogadać za pięć dwunasta – tylko nie wiem jakiego czasu, mińskiego czy moskiewskiego. Chyba bardziej białoruskiego, bo większość żądań Gazpromu nie zostało spełnionych. Ale Rosja jak to Rosja, nie podarowała takiej niesubordynacji. Zablokowała więc eksport cukru, skutkiem czego białoruscy robotnicy zamiast ostatniej wypłaty, dostali na święta kilka worów cukru. Jeśli mają w domach aparaturę, to jakoś sobie poradzą.

Pojawił się też akt drugi konfliktu, tym razem kraje ścigają się, kto przywali większe cło na ropę, Rosja eksportowe na Białoruś, czy też Białoruś tranzytowe na Rosyjski eksport na zachód. Wynik sporu jest taki, że kurki zostały zakręcone , nie zarabia ani Rosja, ani Białoruś, a cała Europa Środkowa czeka zmiłowania jadąc, póki co na rezerwie.

Ale do czasu. W tego typu bajkach, na trzeci dzień z reguły przychodzi gajowy i wygania wszystkich z lasu. Za gajowego będzie robić Angella Merkel, może nawet i podobieństwo lekkie jest. Niemcy, jako pies przewodnik UE w pierwszym półroczu 2007, muszą ten kartofel wyciągnąć z ogniska. Zapewne zaraz powiedzą, że ta rura pod Bałtykiem, co to ją ryją już rosyjskie krety, korzystając z łaskawej zimy, to przeciw tego typu konfliktom jest jedynym lekarstwem – Broń Boże, nie przeciw Polsce.

Całe szczęście, że USA i Chiny nie chcą podpisać protokołu z Kioto. Dzięki temu efekt cieplarniany kwitnie, a my nie musimy przejmować się kłótniami Białorusi i Rosji. Jak sobie wybudujemy elektrownię atomową na Litwie, to ten gaz im jeszcze uszami wyjdzie. I tym optymistycznym akcentem kończę i wszystkim nam życzę udanego Nowego Roku 2007, co najmniej tak jak ten 2006 (ja nie narzekałem).

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)