Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Wójcikowski: Obecne Węgry to Polska jutro

0
Podziel się:

Wydarzenia ostatniego tygodnia nabrały przyspieszenia w piątek. Andrzej Lepper wyleciał z posady, rząd stracił większość, wróciła do niego Zyta Gilowska, a ja dowiedziałem się, że rynek wycenia Sejm na sumę 230-460 mln zł.

Wójcikowski: Obecne Węgry to Polska jutro

Tyle bowiem trzeba byłoby zapłacić za 460 posłów, gdyby każdy z nich podpisał stosowne weksle.

A wszystko to tuż przed budżetem, który jest „pro-społeczny”, w którym wydatki rosną znacznie szybciej niż wzrost gospodarczy, który z wielkim trudem broni 30 miliardowej kotwicy budżetowej. Tylko czy młodzi ludzie wiedzą o tym, jak rząd się dla nich stara i przestaną dzięki takiemu budżetowi emigrować? Wątpię.

Na Węgrzech możemy obecnie obserwować jaki jest finał państwa solidarnego. Akurat tam solidarność gospodarczą wprowadzali socjaliści lewicowi, nie mniej efekt końcowy zawsze jest ten sam niezależnie od sterującego. Tam też tempo wydatków publicznych galopowało w ostatnich latach na przekór zdrowemu rozsądkowi. Tyle, że Węgrzy mają nieco gorszą sytuację demograficzną od polskiej (Węgrzy nie mieli tak intensywnego wyżu demograficznego przełomu lat 70/80-tych, co w Polsce).Wobec tego krach tego rozdawniczego systemu musiał nastąpić szybciej.

A budżet roku 2007 może być zwyczajną nadmuchaną bańką. Nie wiem, czy wie o tym Zyta Gilowska, ale jeśli podejrzewa, to nie powinna wchodzić teraz do rządu podpisując się pod tym fiskalnym potworkiem. Są w nim bowiem co najmniej dwa nierealne założenia, które z dużym prawdopodobieństwem mogą nie mieć racji bytu.

Pierwsze to założenie, że dochody z VAT-u i akcyzy będą nadal rosnąć dynamicznie, głównie dzięki rozwojowi gospodarczemu i podniesieniu stawek podatkowych. Nikt nie bierze pod uwagę możliwości drastycznego spadku cen ropy naftowej w 2007 roku, a co za tym idzie paliw gotowych. Dochody podatkowe z tytułu sprzedaży paliw są w ostatnich dwóch latach głównym motorem napędowym polskiego budżetu. Paliwa przynosiły rządowi takie kokosy, że ten mógł nawet w pewnym okresie obniżyć akcyzę na benzynę o 25 groszy. Teraz podniesie znów, a z nią akcyzę na olej opałowy i gaz LPG. Jednak te podwyżki mogą nie zrekompensować spadku dochodu z podatku VAT od paliw, jeśli ich cena spadnie, dajmy na to, o 30%. A tak się może stać, gdyż prognozy mówią nawet o 30-40 USD za baryłkę.

Drugie założenie zakłada dalszy dynamiczny wzrost konsumpcji, opary o jeszcze szybszą dynamikę akcji kredytowej. Mam powody zakładać, że w roku 2007 konsumpcja na kredyt (zarówno ta czysta jak i ta mieszkaniowa) wyraźnie osłabnie. Potencjalni nabywcy kredytów powoli się wyczerpują, dalszych obniżek stóp procentowych nie należy się spodziewać, a być może będzie wręcz odwrotnie – w końcu ile można iść pod prąd tendencjom światowym.

A ten budżet jest napięty jak żaden inny, gdyż jest kolejnym budżetem przedwyborczym. A w takim okresie nie myśli się o ostrożności w planowaniu wydatków, tylko o kupowaniu głosów. Widać jednak, ze mój głos nie wydaje się być dla rządzących zbyt cennym. Młodzież w najbliższych wyborach już zagłosowała ... nogami idąc na najbliższe lotnisko.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)