Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Z nowym rokiem w nowe ceny

0
Podziel się:

Pierwotnie zamierzałem rozpocząć ten nowy rok od dobrych wróżb na przyszłość. Jednak już na jego wstępie rzeczywistość dobitnie pokazała co nas czeka w nadchodzącym czasie. Rok zaczął się od ... podwyżek cen podstawowych dóbr i usług, a to dopiero początek „sagi cenowej”.

Z nowym rokiem w nowe ceny

Jak zawsze większość ruchów cen wynika albo z błogosławionego „dostosowania do nowych europejskich (podobno lepszych) warunków rynkowych”, lub też jest przyczyną „naturalnych ruchów rynku” – jak to z rozbrajającą szczerością określił jeden z profesorów w krótkiej wypowiedzi dla jednej z telewizji.

Rozpocznę od cen paliw. Z uwagi na wzrost akcyzy cena paliw rośnie średnio o 1,5 gr na litrze, zaś z uwagi na tzw. opłaty paliwowe (które to już z kolei) o kolejne 12 gr. Oczywiście jeśli dodać do tego większy VAT (większa podstawa to i większy podatek)
, to możemy spodziewać się już na wstępie podwyżek o jakieś 14-15 groszy. Oczywiście jeszcze trzeba dodać fakt, że od wczoraj mamy na rynku obowiązek wlewania tzw. bio-dodatków i jak znam życie gospodarcze w tym kraju, to całe to zamieszanie z produkcją, dodawaniem, dystrybucją i kontrolą zostanie kosztowo wliczone... w cenę nowych paliw.

Właśnie przed chwilą PKN podał że podwyższa hurtowe ceny o 14,5 gr za benzynę i o 11 gr za olej napędowy. Taka podwyżka to ponad 4%. Tak wysoki wzrost cen przełoży się natychmiast na wzrost cen transportu. Zdrożeją więc niebawem wszystkie towary i usługi, o jakieś 1-3%, w zależności od tego jakie znaczenie w całości ceny mają koszty transportu. Jakiż ładny impuls inflacyjny w prezencie na nowy rok.

Tytoń drożeje w skali 20 gr za paczkę papierosów. To też ok. 3-4% wzrostu ceny i też z uwagi na wzrost akcyzy i tym samym podatku VAT (za sprawą wzrostu akcyzy rośnie podstawa jego poboru). I myli się ten co uważa: „ja nie palę niech sobie drożeje – mnie to nie dotyczy”. Błąd! Ja też nie palę, a boję się takich podwyżek. Po pierwsze palaczom – których liczba maleje, ale wciąż jest ogromna – wzrosną koszty utrzymania - co oznacza, że albo sobie ten wzrost zrekompensują i podniosą ceny oferowanych przez siebie towarów i usług – albo też ograniczą konsumpcję innych dóbr i usług, żeby mieć na nałóg. Zarówno w jednym jak i w drugim przypadku nic dobrego z tego nie będzie. A jak jeszcze dodamy gwałtowny wzrost opłacalności przemytu...

A cóż czeka nas w maju. W maju podwyżki będą nieprawdopodobne, jak za czasów dawno zapomnianej komuny. Zacznijmy od mleka i cukru. W Unii Europejskiej obowiązują tzw. limity produkcyjne. Większość elektoratu Samoobrony i PSL twierdzi, że rolnik powinien mieć gwarancję ceny i zbytu na określony limit produkcji. No teraz będzie ją miał, a wy drodzy konsumenci z miasta, którzy biernie popieracie ten rolniczy socjalizm, zobaczycie jak wygląda on w praktyce. Cena mleka wzrośnie w granicach co najmniej 20%, a cukier ok. 40%. Ja już nawet nie mówię o tym, że te podstawowe produkty są składnikiem większości przetworzonej żywności – ona musi także zdrożeć (jogurciki, kefirki, sery, masełko, śmietana, wszelkie słodycze, ciasta, budynie, napoje bezalkoholowe).

A jeśli chodzi o pieczywo, to „ruchy dostosowawcze” cen zboża spowodują niebawem wzrost cen chleba i bułek. Sądzę, że w granicach 20%. Mąka jest także w makaronie i kluskach – także w waszej ulubionej pizzy. Jednym słowem – nie wyobrażam innej możliwości, jak tylko wzrost cen całości żywności o jakieś 5-8%.

Ale to nie koniec. Nasz kochany sejm przyjął ustawę o maksymalnej dopuszczalnej akcyzie na kosmetyki i środki higieny w wysokości 65%! Oczywiście nasz kochany minister Raczko może dowolnie ustalić stawkę, ale jak mu zacznie brakować kasy, bez kozery poświęci nasze zęby i naturalne zapachy na ołtarzu równowagi budżetu. Dotychczas stawka akcyzy nie przekraczała 40%. Jesteśmy jedynym krajem w UE, który w ogóle ma akcyzę na mydło i pastę do zębów, że o perfumach nie wspomnę. W końcu państwo dba o to, żeby każdy miał taki luksus na jaki go stać.

A gdybyście Państwo chcieli przypadkiem iść do kina, na koncert czy teatru, albo też poczytać gazetę, czy pomyszkować w internecie, to za te zdobycze cywilizacyjne musicie zapłacić począwszy od maja haracz na rzecz ukochanego rządu. Bilety zdrożeją o 7% z powodu VAT – czyli o ok. 1,5 – 3 zł. Natomiast gazety zdrożeją już o 15% i to tylko pod warunkiem że nie wzrosną koszty produkcji (vide wcześniejsze uwagi o wzroście kosztów utrzymania czy transportu). Sztywne połączenie do sieci rośnie o 22% (wprowadzenie VAT-u), zaś modemowe o 15% (zmiana stawki VAT na standardową z obniżonej). Ostatecznie możemy oglądać państwową telewizję. Ale uwaga, zapewne już niedługo sejm wpadnie na jakiś szatański pomysł egzekwowania należności abonamentu.

O 15% (tylko z tytułu podwyżki VAT) wzrosną ceny materiałów i usług budowlanych, gruntów, towarów dla dzieci. Drogi rodzicu przed wrześniem zbierz o co najmniej 15% więcej pieniędzy, bo wyprawka dla dziecka do do szkoły drożeje. A ty rodzicu, który cieszysz się z urodzin nowej pociechy też złap się za portfel – to teraz kosztuje średnio o 15% więcej (środki higieny, ubranka, wózki dziecięce, ubranka). Z pewnością ułatwi to podejmowanie rodzicom świadomych decyzji macierzyńskich – przyrost znów spadnie. Lewicowy rząd jednak na wszystko znajdzie radę, w końcu dla feministek przybędzie nowy argument proaborcyjny - koszty.

A teraz coś dla bogaczy. Drodzy bogacze, jeśli planujecie zakup nowej „limuzyny”, to niestety będzie ona droższa. Fiat już podniósł ceny o 0,5 – 2 tys. zł. Nowe samochody są „za tanie” w porównaniu do unijnych. Nie łudźmy się, w którą stronę pójdzie dostosowanie. To z kolei w połączeniu z likwidacją kratek w samochodach osobowych podroży koszty działalności gospodarczej. Ale czego w tym kraju nie robi się dla przedsiębiorczych.

Na koniec o dwóch drobiazgach. Czy pamiętacie Państwo, że co prawda od pierwszego nie macie już lekarza rodzinnego, a wizyta u specjalisty graniczy z cudem, ale za to pobierana od waszych wynagrodzeń składka na ubezpieczenie rośnie do 8,25% z 8%. A ponieważ tylko 7,75 % tej składki można odliczyć od podatku – to prawdziwe progi podatki nie dość, że zamrożone (co przy bardzo prawdopodobnym wzroście kosztów utrzymania oznacza wzrost podatków) rosną o 0,5 punktu procentowego – odpowiednio 19,5% ; 30,5% i 40,5%.

A drugi drobiazg to wzrost wszelkich opłat lokalnych i usługowych w rodzaju opłat za parkowanie, biletów za komunikacje miejską, opłat i prowizji bankowych, cen usług pocztowych, telewizji kablowych. Nowy rok to świetna okazja na tego typu podwyżki.

Na koniec życzę Państwu, żeby chociaż część tych podwyżek nie weszła w życie, chociaż to takie realne jak znalezienie lampy z dżinem albo złotej rybki. A jakbyście znaleźli jakąś nową podwyżkę, o której zapomniałem (tyle ich było) to napiszcie. A chyba mi się coś przypomniało, mandaty wzrastają...

gospodarka
wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)