Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Paweł Satalecki
|

Adamiec: Bez względu na plan NBP, kredyty będą drogie

0
Podziel się:
Adamiec: Bez względu na plan NBP, kredyty będą drogie

Money.pl: Podstawą zdrowej bankowości jest gromadzenie depozytów i udzielanie kredytów. Dlaczego banki odcinają sobie główną gałąź działalności i praktycznie nie pożyczają pieniędzy?

Alfred Adamiec, główny ekonomista Noble Bank: Główny powód to pogorszenie się jakości kredytobiorców, czyli ich wiarygodności kredytowej. To naturalne działanie biznesowe, że nie pożyczamy pieniędzy tym osobom czy firmom, które mogą nam ich nie oddać.

Czyli banki chcą pożyczać pieniądze, tylko potencjalnych kredytobiorców nie stać na nie?

W interesie banku jest udzielanie kredytu na którym powinien zarabiać. Tym bardziej, że wcześniej instytucje pozyskały dużo depozytów a pieniądz powinien pracować.

Drugi problem to odcięcie finansowania zewnętrznego, czyli przeważnie taniego pieniądza od spółek - matek. Za granicą jest obecnie kłopot z pożyczaniem - odcięto nas od ważnego źródła pozyskania kapitału na kredyty.

Nie bardzo jest więc komu pożyczać i z czego pożyczać. Jako źródło pieniądza zostały więc tylko depozyty, stąd ich,irracjonalnie wysokie oprocentowanie przy obecnej inflacji.

NBP chce zainicjować _ Pakt na rzecz akcji kredytowej _, w którym w zamian za obietnicę udzielania kredytów, jest gotów zapewnić bankom jak to sformułowano _ dodatkową płynność _*. Co NBP mógłby zrobić? *

Bank centralny mógłby na przykład zmniejszyć poziom rezerwy obowiązkowej, czyli tę część depozytów pozyskanych przez banki, która musi zostać w instytucji, jako zabezpieczenie.

No tak, ale banki mimo wszystko mają gotówkę. Tak jak Pan powiedział - problemem są raczej mało wiarygodni kredytobiorcy.

Chodzi o pomoc przy wcześniej udzielonych kredytach hipotecznych, szczególnie tych we frankach szwajcarskich. Banki mają jeszcze czasem problem ze zdobyciem franka na rynku, co wiąże się z tym, że koszt pozyskania kapitału przewyższa wysokość tego, co klient wpłaca w ratach. Czyli bank - przynajmniej częściowo - traci. Kolejną rzeczą są inne aktywa banków, które NBP mógłby odkupić.

Czyli tak jak to robią Amerykanie czy Brytyjczycy?

Dokładnie tak. To można by było zrobić, jednak należy pamiętać o stabilności systemu. Jeżeli NBP zaangażuje się w wykupowanie aktywów wątpliwej jakości, to może pogorszyć jakość całego systemu bankowego.

Pytanie czy w ogóle jest potrzeba takiej ekspansji kredytowej i _ mocnej _ interwencji, żeby dla kluczowych przedsiębiorstw czy branż zapewnić gwarancji kredytowych, co już by wystarczało bankom.

Trzeba uważać, żeby nie doszło do takiego mocnego interwencjonizmu, na zasadzie czy dobry czy kiepski podmiot - i tak dostanie gwarancje państwa. Bo wtedy fundamenty przedsiębiorstw, które w ogóle nie zwracały uwagi na ryzyko - przykładem były np. opcje walutowe - nie zostaną uzdrowione.

Może zapowiadany plan to bardziej hasło, niż sama interwencja?

Przypuszczam, że tu właśnie częściowo chodzi o efekt psychologiczny. Zapewne dlatego też nie znamy jeszcze żadnych szczegółów planu.

Podobnie wyglądała sytuacja, gdy NBP uruchamiał swapy walutowe, żeby rozruszać kredyty we frankach. Chyba za bardzo to nie pomogło?

Tak - właśnie o taki efekt psychologiczny chodzi. Ważne, że _ w razie potrzeby znajdziemy finansowanie i nie będzie dramatu. _Natomiast to banki po swojej stronie muszą dokonać pewnych działań naprawczych . Banki zbyt tanio udzielały kredytów i muszą ponieść tego konsekwencje. Głośno mówi się, że niektóre z nich zanotują straty w tym roku.

Czyli rozumiem, że gdyby akcja NBP by się powiodła, to za rok, dwa i tak nie dostaniemy kredytu we frankach na 100 - 110 procent?

Nie dostaniemy - i to bardzo dobrze. Z punktu widzenia stabilności, bezpieczeństwa to było szaleństwo. Przyzwyczajmy się, że marże będą znacznie wyższe niż 2-3 lata temu.

Ostatnio mocno zwyżkuje giełda. Czy - paradoksalnie - nie jest to zła wiadomość dla banków? Może nastąpić odpływ depozytów na rzecz TFI i banki zostaną w ogóle bez pieniędzy.

Indeksy wzrosły o 30 proc. i powiedzmy, że nie jest to najważniejszy obecnie temat rozmów. Jeśli będziemy mieli 100 proc. wzrostów - wszyscy to zauważą. Ja bym wskazał na pozytywną stronę wzrostów na giełdzie - banki mogłyby wtedy efektywnie i łatwo pozyskiwać kapitał z rynku, czyli emitując nowe akcje dla inwestorów.

ZOBACZ TAKŻE:

_ _

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)