Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Piotr Pilewski
Piotr Pilewski
|

Andrzej Rychard: Kaczyński pewnie wolałby nie słyszeć tego, co mówił przedtem.

0
Podziel się:
Andrzej Rychard: Kaczyński pewnie wolałby nie słyszeć tego, co mówił przedtem.

Money.pl: Gotowy już jest projekt ustawy o komisji Prawdy i Sprawiedliwości. Zwalnianie przesłuchiwanych z tajemnicy państwowej, możliwość zwracania się o odwołanie „niegodnej” osoby z państwowego stanowiska… Krótko mówiąc „komisja do rozliczania przeszłości”, ale czy to właściwa nazwa wobec tego, czym będzie zajmowała się ta instytucja?

Prof. Andrzej Rychard, politolog: - Strasznie trudno powiedzieć. W ogóle jestem przeciwnikiem wciąż powoływania nowych komisji, ponieważ uważam, że należałoby wzmacniać instytucje już istniejące. Natomiast komisja Prawdy i Sprawiedliwości, jeżeli to będzie sąd nad minionymi 16 latami to, moim zdaniem zachodzi obawa, że wtedy będzie

budowany taki obraz przeważających negatywów tych 16 lat, a to jest obraz w jakimś stopniu skrzywiony. Nie oznacza to, że nie było rzeczy negatywnych, ale siłą rzeczy, taka komisja nie będzie tropiła pozytywów i współbrzmi to z jakimiś enuncjacjami PiSu, samego Jarosława Kaczyńskiego także. Negatywna ocena ostatnich 16 lat jest krzywdząca, ponieważ niewystarczająco dostrzega się tego ogromnego skoku, jaki Polska dokonała. Dostrzegana ona jest bardziej za granicą niż w Polsce – to jest jeden z tych polskich paradoksów.

Nie obiecuję zbyt wiele po działaniach tej komisji, poza tym, że być może zaogni polityczną atmosferę, natomiast podejrzewam, że wiele z tych rzeczy można byłoby rozstrzygać, dociekać i załatwiać poprzez wzmacnianie instytucji istniejących.

Money.pl: To ostatnie miesiące WSI. Likwidacja Służb była jednym ze sztandarowych haseł wyborczych PiSu – podobnie zresztą jak Komisja Prawdy i Sprawiedliwości. Ludzie jednak pytają i zastanawiają się, czy zostaną zrealizowane inne hasła na przykład „3 miliony mieszkań”. Czy o niektórych obietnicach z kampanii wyborczej PiSu, ludzie po prostu powinni zapomnieć?

A.R.: - PiS na razie realizuje te elementy, które wydają się łatwiejsze do wprowadzenia. Nie twierdzę, że rozwiązanie WSI jest łatwe, ale wybudowanie tych mieszkań jest rzeczą trudniejszą. Co nie znaczy, że uważam, że akurat należało pozostawić WSI tak jak są, bo to rzeczywiście była patologia, ale ta służba w prosty sposób stanowiła dziedzictwo poprzedniego, komunistycznego systemu i należało coś z nią zrobić.

Podejrzewam, że będzie tak, że te 3 miliony mieszkań to sobie sami Polacy będą musieli wybudować. Jeżeli się jeździ po Polsce to się widzi, że buduje się sporo, no, ale powiedzmy sobie jasno, że to nie państwo je buduje.

Money.pl: Czy Pana zdaniem Samoobrona powinna dostać stanowiska w resortach siłowych? Andrzejowi Lepperowi chodzi głównie o te stanowiska, które powstaną na miejscu zlikwidowanych WSI.

A.R.: - Odpowiedź na pytanie czy powinna jest trudna. Jak się powiedziało ‘A’ to pewnie trzeba powiedzieć ‘B’ i teraz nie dziwię się tym roszczeniom. W moim przekonaniu partia, która sama ma nie do końca wyjaśnione korzenie i która, nie uosabia akurat tego, co w ciągu ostatnich 16 lat było najlepsze, może mieć wpływ na tego typu resory, moim zdaniem jest wysoce niepokojące i do tego stopnia to jest – może nie pułapka – ale w każdym razie, jakiś rodzaj konsekwencji, z którą się trzeba było liczyć, że te roszczenia będą się pojawiały i trudna jest teraz sytuacja PiSu.

Money.pl: A propos korzeni Samoobrony. Platforma Obywatelska zapowiedziała powołanie Komisji Nadzwyczajnej, która zbada korzenie tej partii. Posłowie mówią, że klucz leży w rękach braci Kaczyńskich, konkretnie chodzi o notatkę, na którą powoływał się Jarosław Kaczyński. Samoobrona mówi, że nie ma nic do ukrycia. Jarosław Kaczyński mógłby raz na zawsze uciąć podejrzenia Platformy, te dywagacje na temat korzeni Samoobrony, a nie ucina? Z czego to może wynikać?

A.R.: - No uwikłał się w bardzo trudną sytuację, związaną z tym, że to jest jego koalicjant. Teraz pewnie wolałby nie słyszeć tego, co mówił przedtem.

Money.pl: Nominacja Romana Gietrycha na stanowisko Ministra Edukacji wywołała ogromną falę sprzeciwu i trochę mniejszą falę poparcia. Tuż przed przyjazdem Benedykta XVI Ministerstwo Edukacji podało wiadomość, że już w przyszłym roku maturzyści będą mogli zdawać Religię. Czy to nie jest wykorzystywanie pielgrzymki do poprawny notowań Romana Giertycha?

A.R.: - Być może tak rzeczywiście się złożyło, być może taki jakiś sens tego też jest. Jestem przekonany, że on by chciał to zrobić niezależnie od tego czy Papież przyjeżdża, czy nie. Mimo rozmaitych deklaracji, że szkoła będzie wolna od rozmaitego rodzaju ideologicznych nastawień – muszę powiedzieć, że mam co do tego pewne wątpliwości. Stopień zreligizowania i zdawanie matury z religii to nie jest dokładnie to samo, ale też byłbym ostrożny z wprowadzaniem takiego rozwiązania.

Money.pl: Zwłaszcza, że Roman Giertych mówił wcześniej, że takiego pomysłu nie bierze pod uwagę i nagle zmienia zdanie…

A.R.: - To jakby się wpisuje w charakter zarządzania edukacją przez niego.

Money.pl: I na koniec opozycja i powstanie Ruchu Obywatelskiego. PO nie ukrywa, że powołanie tego ruchu przed wyborami samorządowymi, to nie przypadek, ale czy Platforma nie zaspała z tym – jak mówią posłowie Platformy – „otwarciem się partii”?

A.R.: - Strasznie trudno jest taki właściwy czas określać w polityce. Niewątpliwie istnieje więcej środowisk, które by taki ruch, w jakiś sposób, chciały zasilać. Pytanie jest takie, czy wystarczy, jeżeli on będzie ruchem proponowanym przez jedną partię. Tak długo, jak pozostanie ruchem wyłącznie Platformy, to szanse na jego powodzenie są pewnie mniejsze niż gdyby był rzeczywiście ruchem obywatelskim. Ważne jest czy to wyjdzie poza partyjny charakter, jaki nadaje temu Platforma. Wydaje się, że problemem polskiego niezadowolenia z tego, co się w tej chwili dzieje, jest to, że te niezadowolenie jest bardzo rozproszone i nie ma instrumentu zintegrowania tego niezadowolenia. To, co teraz widzimy to pewna próba integracji. Nie wiem, czy się powiedzie, czy nie.

Money.pl: Jak Pan ocenia rządową koalicję? A.R.: - Do tej pory widzę więcej negatywów, niż pozytywów i obawiam się, że dojdzie do czegoś takiego, jak zaniżenie poziomu oczekiwań, że w sytuacji, kiedy Polska oczekuje jakiegoś radykalnego kroku do przodu, opinia publiczna uzna, że jeżeli ta koalicja nie będzie robiła tych najczarniejszych rzeczy, której się można było po niej spodziewać, to i tak już będzie dobrze. A to jest moim zdaniem zdecydowanie za mało.

Money.pl: Dziękuję za rozmowę.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)