Po wakacyjnej przerwie Sejm wrócił do pracy. Atmosfera była gorąca i opadła dopiero po czterech godzinach od rozpoczęcia obrad. Posłowie jednak na sali przebywali zaledwie kilkadziesiąt minut. Marszałek Sejmu Ludwik Dorn w tym czasie aż pięciokrotnie przerywał obrady.
Posiedzenie rozpoczęło się od przerw i kłótni posłów opozycji z marszałkiem. Najwięcej emocji wzbudziło jednak wystąpienie byłego wicepremiera Romana Giertycha.
Marszałek Dorn za ten kryzys w żaden sposób nie czuje się odpowiedzialny. Jego zdaniem poza normalnymi atakami „tęczowa koalicja opozycji" dopuściła się również szantażu.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl