Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Piotr Pilewski
Piotr Pilewski
|

Prof. Bralczyk: Lubimy wpadki polityków

0
Podziel się:
Prof. Bralczyk: Lubimy wpadki polityków
(Jacek Turczyk/PAP)

Money.pl: Czy dla polityka bardziej liczy się forma i kwiecistość wypowiedzi, czy też może jej treść?

Prof. Jerzy Bralczyk, członek Rady Języka Polskiego PAN: Oczywiście za formą jest treść. Mówimy po to, żeby coś powiedzieć o czymś, czyli o tej rzeczywistości. Czasami jednak więcej uwagi poświęca się opakowaniu, czyli słowom – temu, czy ktoś kogoś bardziej, czy mniej obraził, czy użył też takiego, czy innego słowa, które mogłoby być uznane za inwektywę. Rzymianie mówili „_ fortiter in re, suaviter in modo _”, co znaczyło mocniej w treści, ale łagodniej w sposobie. Nawet, jeśli chcemy komuś dokuczyć, to wówczas bardzo wykwintna wypowiedź typu „mam nieodparte wrażenie, że mój szanowny przedmówca nieco mija się z prawdą” będzie bardziej dojmująca, bo zawierająca ironię niż po prostu powiedzenie „łżesz”.

Money.pl: Panie profesorze, ale myśli Pan, że stać na to polityków?

J.B.: Obecnych? Tylko niektórych. Byłoby piękne, ale chyba niemożliwe jest, żeby pojawiła się chęć znajdowania jakichś pięknych i wspaniałych słów, które lepiej i ładniej będą opisywały nasze życie. Najczęściej jednak zwracamy uwagę na powiedzonka, które nie powinny stawać się naszymi ulubionymi.

Money.pl: A na które Pan zwraca szczególną uwagę?

J.B.: Przepraszam, ale nie będę dawał przykładów, bo będzie to przeciwieństwem tego, co mówię – koncentracja na jednym czy dwóch słowach, koncentracja na sposobie rozmowy, a nie zasadach, na tym, co się za tym kryje.

Money.pl: Senator Stefan Niesiołowski powiedział, że wynika to z tego, iż niektórzy politycy po prostu są niedokształceni.

J.B.: Myślę, że politycy nie są taką grupą społeczną, która mówi najgorzej. Niewątpliwie jednak na nich się zwraca uwagę. Jeżeli sportowiec powie coś niegramatycznego, to pomyślimy sobie „trudno”. Jak mówi to jednak polityk – a ponieważ mamy do nich mniej naturalnej sympatii, a często jest tak, że przynajmniej część polityków jest dla nas trudna do zaakceptowania – będziemy to wychwytywali, nawet cieszyli się. Media też się cieszą. Powtarzają to dalej, a później żałują, że ten język jest taki niedobry. Nie wiem, czy jest to język ściśle rzecz biorąc polityki, czy jest to język mediów o polityce, czy polityków w mediach, czy jeszcze jakoś inaczej.

Money.pl: Niektórzy politycy mówią, że się specjalnie nie przygotowują, że – jak poseł Ryszard Kalisz wypowiadają myśl, „sprzed sekundy”. Myśli Pan, że te najmocniejsze wypowiedzi polityków są wcześniej przygotowywane?

J.B.: Może tak być. Jak pisał Adam Mickiewicz: „_ Ja rymów nie dobieram, ja zgłosek nie składam, Tak wszystko napisałem, jak tu do was gadam. W piersi tylko uderzę, wnet zdrój słów wytryśnie _”. Jeżeli politycy tak właśnie postępują, to może i dobrze, bo polityk powinien myśleć o tym, o czym mówi przez cały czas, a wtedy, w każdej sytuacji może zabrać głos. Zawsze podejrzewamy, że jeżeli ktoś dokładnie ułoży sobie wypowiedź, to włoży w nią trochę fałszu, trochę manipulacji, jakichś sformułowań, które nie są pożądane.

Money.pl: Zacytował Pan jednego wieszcza, ja w takim razie zacytuje drugiego: „_ Niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają _”. A politycy?

J.B.: Mają wiele różnych języków, ponieważ po części mówią do mediów, po części do swojego elektoratu, a po części do swoich przeciwników. Korzystają z różnych zasobów polszczyzny, zasobów języka. To są bardzo różne języki i bardzo dobrze. Gorzej byłoby, gdyby mówili do nas jednym językiem – nudnym.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)