Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Paweł Szygulski
|

Rostowski rzecznikiem Grecji. Uprawia szantaż

0
Podziel się:

Prof. Stanisław Gomułka nie boi się rozpadu strefy euro.

Rostowski rzecznikiem Grecji. Uprawia szantaż
(BCC)

Money.pl: Dziś rozpoczyna się we Wrocławiu spotkanie ministrów finansów i szefów banków centralnych krajów Unii Europejskiej. Czy jego gospodarz, minister Jacek Rostowski, może mieć realny wpływ na europejską politykę finansową?

*Prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów: *Polska nie należy do strefy euro a najciekawsze wydarzenia, w tym spotkania, dzieją się właśnie w jej środku. W związku z tym rola ministra Rostowskiego i w ogóle naszej prezydencji jest w tym względzie marginalna.

Minister Rostowski zabrał jednak ostatnio w Parlamencie Europejskim bardzo zdecydowany głos w sprawie problemów strefy euro.

Rzeczywiście była to wyrazista wypowiedź, choć dosyć niejasna i tak naprawdę pozbawiona konstruktywnych propozycji. Nazwałbym ją wręcz kontrowersyjną.

Czy można powiedzieć, że swoimi słowami minister bardziej zaszkodził, niż pomógł?

[

Oni mówią, że euro, frank i dolar stanieją. Zobacz specjalny serwis ]( http://www.money.pl/sekcja/prognoza-dla-zlotego/ )
Premier twierdzi, że chodziło tutaj głównie o wywarcie presji na polityków europejskich, by podjęli określone decyzje. Tylko że Rostowski wywiera presję, nie tam, gdzie trzeba. Obecnie należy dopingować w działaniach oszczędnościowych Grecję, Portugalię, Hiszpanię czy Włochy, a nie szantażować Niemcy czy Francję. Bo słowa Rostowskiego można nazwać szantażem. Co więcej, wystąpił on w roli rzecznika krajów, które mają największe problemy, co raczej nie zachęci ich do odważniejszych decyzji.

Dlaczego nie należy naciskać na Niemcy i Francję?

Te kraje podjęły już konkretne ruchy w celu ratowania strefy euro. Działając w porozumieniu z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Europejskim Bankiem Centralnym opracowały plan działania wobec nadmiernie zadłużonych krajów. To są konkrety i nie można im zarzucać bezczynności, tak jak to zrobił Rostowski.

Skoro Unia Europejska wie co robić, to skąd biorą niepokoje na rynkach finansowych?

Wynikają one stąd, że nie jest jasne co zrobi Unia Europejska i strefa euro, jeśli Grecja nie będzie spełniać stawianych jej warunków. W tym momencie wystąpienie Jacka Rostowskiego tylko wzmacnia tę niepewność. Tymczasem należałoby raczej naciskać na Greków, aby realizowali podjęte już zobowiązania. To od ich postawy, a także kroków Portugalii, Hiszpanii i Włoch, zależy teraz dalszy rozwój sytuacji

Grecy mają w ogóle jakiś wybór?

Tak, rysują się przed nimi trzy scenariusze. Mogą wypełniać swoje zobowiązania i pozostać w strefie euro, zbankrutować bez wychodzenia z niej lub wraz z ogłoszeniem niewypłacalności opuścić jej szeregi.

Który z nich jest obecnie najbardziej prawdopodobny?

Najlepszą opcją wydaje się być oczywiście ta, w której Grecja wywiązuje się z zobowiązań i pozostaje w strefie euro. Można mieć jednak wątpliwości czy jej deficyt budżetowy i dług publiczny nie są już jednak na to zbyt duże. W dodatku kraj ten nie ma obecnie praktycznie żadnego wzrostu gospodarczego. Gdyby doszło do recesji, może nie poradzić sobie z zacieśnieniem polityki fiskalnej. Nie jest więc wykluczone, że uzna koszt polityczny i społeczny takiego rozwiązania za zbyt wysoki. Bo z całą pewnością Grecy szacują koszta każdej z trzech możliwości, które przed nimi stoją.

Co w takim razie oznaczałoby bankructwo Grecji. Czy mogłoby doprowadzić strefę euro do rozpadu?

Nie widzę takiego zagrożenia i zupełnie nie zgadzam się w tym względzie z ministrem Rostowskim. Wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że odejście Grecji wzmocniłoby Euroland i zwiększyło zaufanie do wspólnej waluty. Oczywiście niewypłacalność Grecji wymusi pewne działania. Kraje strefy euro, przede wszystkim Niemcy i Francja, będą musiały dofinansować banki komercyjne, które zostaną z bezwartościowymi greckimi obligacjami w ręku. Po drugie, będą musiały też roztoczyć parasol ochronny nad Portugalią, Hiszpanią i Włochami, co będzie się wiązało z wykupem ich papierów skarbowych na taką skalę, by nie podskoczyła gwałtownie ich rentowność.

Działania te należałoby podjąć bez względu na to czy Grecja pozostanie w strefie euro, czy z niej wyjdzie. Ten drugi scenariusz wydaje mi się zresztą mało prawdopodobny, zwłaszcza, że byłby on dla Grecji chyba najbardziej bolesny.

Jak jednak odczułaby taki ruch sama strefa euro?

W krótkiej perspektywie byłoby to destabilizujące i wywołałoby pewnie zaburzenia na rynkach finansowych. Wkrótce jednak rynki zorientowałyby się, że wyjście Grecji ze strefy euro jest korzystne dla jej pozostałych krajów. Grecja nie powinna się w niej bowiem w ogóle znaleźć. To był błąd, który w końcu zostałby naprawiony. W dłuższej perspektywie pozycja Eurolandu na pewno by się umocniła.

Co stałoby się jednak z krajami, które pretendują do przyjęcia euro? Czy nie powinny się wtedy pożegnać na jakiś czas z takimi aspiracjami?

Nie ma takiego zagrożenia. Musiałyby jedynie spełniać wymaganie odnośnie inflacji, długu czy deficytu, które już zresztą istniały, tylko nie były ściśle przestrzegane. Teraz Komisja Europejska będzie na pewno sumienniej sprawdzać dane, które przesyłają jej poszczególne kraje, by nie powtórzyła się już sytuacja taka, jak w przypadku Grecji. Przedstawiała ona przecież w Brukseli znacznie zaniżone dane na temat deficytu. Została zresztą wpuszczona do strefy euro z długiem oscylującym w granicach 100 procent PKB. Teraz już chyba nikt nie będzie przymykał oczu na takie rzeczy.

Rozmawiamy głównie o Grecji, tymczasem problemy mają też Hiszpania, Portugalia, Irlandia i Włochy.

W przypadku Irlandii mamy wyraźną poprawę. Niedawno ukazał się raport MFW, którego autorzy byli wręcz zachwyceni determinacją, z jaką władze tego kraju wypełniają nałożone na nie zobowiązania. Jeśli chodzi o Portugalię, Hiszpanię i Włochy, to musimy pamiętać, że ich sytuacja, jest znacznie lepsza, niż w przypadku Grecji. Żaden z tych krajów nie powinien też znaleźć się w tak głębokim kryzysie. Co więcej, Włochy przyjęły już poważny plan oszczędnościowy, co powinno być również możliwe w Hiszpanii po wyborach, które się zbliżają. Państwa te powinny więc sobie poradzić, chyba że spowolnienie gospodarcze przerodzi się w nich w recesję. Na razie jednak to Grecja stanowi o wiele większy problem.

Jak długo będzie ona jeszcze wywoływać niepokój światowych rynków?

Wydaje się, że sprawy rozstrzygną się w ciągu najbliższego roku, półtora. Jeżeli Grecja wytrzyma ten czas i nie wystąpi recesja, to jest szansa, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Jeżeli jednak nie będzie w stanie całkiem realizować zobowiązań, ale jej wysiłek będzie na tyle poważny, że będzie otrzymywać kredyty, to niepewność wcale się nie skończy. Trudno dziś przewidzieć, jak długo, w takim wypadku, miałoby to jeszcze potrwać.

Czytaj więcej na temat trudnej sytuacji strefy euro
[ ( http://static1.money.pl/i/h/104/t86632.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/rostowski;calkowita;niewiedza;polskich;politykow;w;sprawach;euro,145,0,909457.html) Euro trzeba ratować. "Oni tego nie wiedzą" Szukanie sposobów na ratowanie wspólnej Europy, to zdaniem ministra finansów Jacka Rostowskiego najważniejsze obecnie wyzwanie, któremu muszą sprostać kraje Unii Europejskiej.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/105/t86633.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/niemiecki;ekspert;popiera;wyjscie;grecji;ze;strefy;euro,156,0,907676.html) Chce bankructwa Grecji. "Będzie taniej" W jego opinii restrukturyzacja greckiego długu nie uda się, jeśli kraj ten zostanie w unii walutowej.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/40/t92200.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/premier;obiecuje;wiecej;reform;i;wybory,167,0,902823.html) Premier obiecuje więcej reform i wybory Premier Grecji Jeorjos Papandreu zapewniał, że mimo wielu sprzeciwów w kraju zostaną wdrożone reformy finansów publicznych i w innych dziedzinach.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)