Premier Jarosław Kaczyński spotkał się Kazimierzem Marcinkiewiczem i zaproponował mu wejście do rządu.
Spotkanie trwało około godziny. Marcinkiewicz po wyjściu z Kancelarii Premiera nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.
Rzecznik rządu Jan Dziedziczak poinformował po spotkaniu, że zgodnie z zapowiedziami premiera podczas rozmowy "padła oferta wejścia Kazimierza Marcinkiewicza do rządu". Nie chciał jednak ujawnić szczegółów tej propozycji. Przyznał, że w przypadku wejścia Marcinkiewicza do rządu jeden z ministrów straci posadę.
ZOBACZ TAKŻE:
Według Dziedziczaka, Marcinkiewicz rozważy propozycję premiera. "Wkrótce ma dać odpowiedź, teraz jest na urlopie" - dodał rzecznik rządu.
Premier mówił w niedzielę, że będzie z Marcinkiewiczem rozmawiał o jego wejściu do rządu. Według premiera, Marcinkiewicz poważnie bierze to pod uwagę, wcześniej jednak - jak zaznaczył szef rządu - musi odpocząć po trudnej kampanii w wyborach na prezydenta Warszawy.
"To nie są decyzje na za trzy, czy za cztery dni. On musi po prostu odzyskać siły, bo każdy kto go widzi z bliska, i kto zna go od lat, widzi, że on jest strasznie zmęczony. Jest człowiekiem, który ma to na twarzy" - ocenił premier.
Odnosząc się do pogłosek, że były premier i komisarz zarządzającyZOBACZ TAKŻE:
Warszawą miałby zostać ministrem finansów, Kaczyński przypomniał, że funkcję tę pełni Zyta Gilowska i - jak mówił - "nie ma żadnego powodu, żeby ją zmieniać". "Akurat w tym momencie nie jest to rozpatrywane" - zapewnił.
O tym, że Marcinkiewicz może zostać ministrem finansów mówi też m.in. LPR. Powiedział o tym w poniedziałek wiceszef Ligi Wojciech Wierzejski. Jego zdaniem, obecna szefowa resortu finansów mogłaby zostać np. szefem NBP.
W poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej" Gilowska powiedziała, że w przypadku objęcia przez Marcinkiewicza teki wicepremiera ds. gospodarczych, ona złoży dymisję.