Prezydent Francji Nicolas Sarkozy nie wyklucza bojkotu uroczystości otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. To druga w ciągu dwóch dni reakcja Sarkozy'ego na represje Chin wobec Tybetu.
Wcześniejsze milczenie prezydenta Francji w sprawie Tybetu było ostro krytykowane, przede wszystkim przez lewicową opozycję. Komentatorzy podkreślali, że powściągliwość Paryża kontrastuje z protestami Wielkiej Brytanii i Niemiec i powoduje rozłam w Unii Europejskiej w tej sprawie.
Teraz Sarkozy nie wykluczył bojkotu uroczystości otwarcia Igrzysk i wezwał przywódców Chin do wykazania się odpowiedzialnością. Robert Menard, przewodniczący organizacji Reporterzy Bez Granic, która zakłóciła przebieg zapalenia znicza olimpijskiego w Grecji, poprosił Sarkozy'ego o spotkanie, aby nakłonić go do bojkotu uroczystości.
Większość francuskich sportowców i działaczy sportowych uważa, że igrzyska są dla Chin szansą na poprawienie swojego wizerunku. Takiemu stanowisku dał też wyraz szef MKOL-u Jacques Rogge w wywiadzie dla dziennika L' Equipe.
Większość Francuzów jest przeciwna bojkotowi otwarcia igrzysk przez sportowców, ale uważa, że politycy nie powinni brać udziału w tej uroczystości.
Gestem wobec Tybetu ma być spotkanie francuskiej sekretarz odpowiedzialnej za przestrzeganie praw człowieka, Ramy Yade, z Dalajlamą. Dojdzie do niego w czasie igrzysk w Pekinie, podczas wizyty duchowego przywódcy Tybetu w Nantes.