Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Daniel Gąsiorowski
|

Szpitale mogą zarabiać - raport Money.pl

0
Podziel się:

Szpital w Łodzi osiągnął 6 mln zł zysku, a szpital w Zakopanem - 4,1 mln zł. Dlaczego jedne lecznice zarabiają, a inne popadają w długi? Raport Money.pl.

Szpitale mogą zarabiać - raport Money.pl
(PAP/Andrzej Wiktor)

Uniwersytecki Szpital Kliniczny nr.1 w Łodzi już za 2005 r. zanotował 6 mln zł zysku netto. Za 2006 r. szpital w Zakopanem będzie miał 4,1 mln zł zysku brutto, przy 25 mln zł przychodów. Dlaczego jedne lecznice zarabiają, a inne popadają w długi? Raport Money.pl.

Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia, zadłużenie szpitali na koniec września 2006 r. wynosiło 4,1 mld zł. Kwota dotyczy tylko zobowiązań wymagalnych. Rok wcześniej czyli na koniec września 2006 r. zadłużenie to wynosiło 6,2 mld zł. Można się więc spodziewać, że będzie dalej sukcesywnie spadać. Problem w tym, że są szpitale, które nadal generują nowe długi, zaś „wrażliwy społecznie temat" pozwala na dalsze bezkarne zadłużanie się niektórych placówek.

Są jednak placówki, które potrafią sobie radzić w każdej sytuacji.

Regina Tokarz, dyrektor Szpitala Powiatowego w Zakopanem:
_ "Jest wiele firm i osób, które doskonale żyją ze służby zdrowia, tylko szpitale mają się coraz gorzej." _ Budżetowy bilans - lekiem na dlugi

A jak sobie radzą placówki, które kłopotów nie mają? Szpital Powiatowy im. T. Chałubińskiego w Zakopanem trzy i pół roku temu znalazł się w sytuacji którą można określić mianem zapaści finansowej. "Obejmując szpital zastałam 20 mln zł długu" - wspomina obecna dyrektor Regina Tokarz. - "Komornik zabierał nam niemal wszystkie pieniądze" - dodaje. Szpital został jednak uratowany dzięki wsparciu powiatu i zaangażowaniu wszystkich niemal mieszkańców. "Dostaliśmy z powiatu krótkoterminową pożyczkę, by doraźnie poprawić sytuację, jednocześnie jednak opracowałam plan restrukturyzacji szpitala" - opowiada dyrektor Tokarz. Na czym plan polegał? "Dostosowałam ofertę szpitala do potrzeb i co najważniejsze zbilansowałam budżet" - mówi dyrektor. "Potraktowałam ten zakład jak własny i stosowałam zasadę, że nie mogę wydać więcej pieniędzy niż mam
- dodaje Tokarz.

Podobne doświadczenia ma dyrektor ZOZ w Mławie, Jacek Białobłocki. Jego zakład od 2003 r. przynosi zyski. W 2005 r. szpital wypracował 0,57 mln zł zysku, w tym również będzie na plusie. "Z pewnością będzie to ok. 100 tys. zł" - mówi Money.pl Białobłocki. Jest to nieco mniej niż w latach ubiegłych, z uwagi na obcięcie przez NFZ kontraktu. Białobłocki ma proste rady jak radzić sobie z zarządzaniem szpitalem. "Trzeba ciężko pracować, ograniczyć przerosty zatrudnienia w administracji, znaleźć nowe źródła dochodów" - wylicza jednym tchem. Podkreśla też że w ograniczeniu kosztów nie chodzi bynajmniej o to, by oszczędzać na pacjencie. "Czasem lepiej zastosować droższy antybiotyk i wypisać pacjenta w ciągu 5 dni, niż leczyć go tańszymi lekami przez trzy tygodnie" - podaje przykład Białobłocki.

_ Dyrektor łódzkiego Szpitala Klinicznego im. Barlickiego, Piotr Kuna, w ciągu trzech lat spłacił 23 milionowe zadłużenie. _*Milion złotych rocznie oszczędności *

Z kolei Regina Tokarz, przyznaje w rozmowie z Money.pl, że najwięcej wysiłku kosztowało wytłumaczenie zasad ekonomii personelowi. "Wprowadziłam między innymi budżetowanie każdego oddziału i zobowiązałam do przestrzegania go każdego ordynatora" - zdradza tajemnice sukcesu, dyrektor szpitala w Zakopanem. Jednym z ważniejszych punktów planu była jednak kontrola kosztów. Rozpisano nowe przetargi, przejrzano wcześniejsze umowy. "Nad każdym zamówieniem do dziś mam kontrolę" - mówi pani dyrektor. "Nawet jedna śrubka nie może być zamówiona bez mojego podpisu" - dodaje. "W porównaniu ze stanem sprzed mojego przyjścia na same leki obecnie wydajemy o 1 mln zł mniej rocznie, a leczymy dużo więcej pacjentów" - mówi Tokarz. Taka polityka przyniosła efekty. Jak się dowiedzieliśmy, wstępne szacunki mówią, że szpital w Zakopanem będzie miał 4,1 mln zł zysku brutto, przy 25 mln zł przychodów (spłacono już dawno zadłużenie). W ciągu tych trzech lat udało się również poczynić wiele inwestycji, jak choćby zakup karetek,
wybudowanie apteki, czy ocieplenie szpitala. Dyrektor Tokarz podkreśla również, że nie byłoby to możliwe bez ciężkiej pracy. Jej recepta na uzdrowienie sytuacji finansowej w szpitalach, to przejrzenie bilansów poszczególnych placówek i znalezienie oszczędności.

ZOBACZ TAKŻE:

Lista szpitali, które nie mogą upaśćDyrektor z Mławy do informacji o liście szpitali, „które nie mogą upaść" podchodzi spokojnie. "Mnie już nic nie zdziwi" - mówi. "Szpitale kliniczne mają strategiczne znaczenie, to nie ulega wątpliwości, mam jednak wrażenie, że ich kłopoty wynikają z braku kontroli kosztów" - dodaje dyrektor Białobłocki.

Komisarze w szpitalach?

Dyrektor Tokarz, już taka spokojna nie jest. Gdy zaczynamy rozmawiać o pomysłach ministra Religi na ratowanie zadłużonych szpitali, nawet nie stara się ukryć emocji. "Gdy zobaczyłam listę szpitali które zdaniem ministra „nie mogą upaść", poczułam się dziwnie" - mówi. "Ta lista jest niemoralna i nieetyczna" - kontynuuje coraz bardziej zdenerwowana - "My trzy lata temu też mogliśmy pokazać chore dzieci, gdy komornik zabierał nam pieniądze, ale tego nie zrobiliśmy" - mówi. Co więc należy zrobić? "Gdybym była ministrem zdrowia, wysłałabym do zadłużonych szpitali komisarzy, by to oni mieli kontrolę nad finansami i dopilnowali, że pieniądze zostaną przeznaczone na leczenie" - mówi dyrektor. "Jest wiele firm i osób, które doskonale żyją ze służby zdrowia, tylko szpitale mają się coraz gorzej" - kończy smutno Regina Tokarz. Kolejnym szpitalem, który kłopotów nie ma jest Dziecięcy Szpital Kliniczny w Białymstoku. "My zaczęliśmy bardzo wcześnie liczyć koszty" - mówi dyrektor placówki Anna Iwaszkiewicz-Pawłowska.
"Kluczem do utrzymania szpitala na plusie było wdrożenie systemu informatycznego, dzięki czemu mamy kontrolę nad wydatkami" - mówi Iwaszkiewicz-Pawłowska.

Szpitale, które otrzymają doraźną pomoc, to szpitale kliniczne. Według ekspertów mają one dużo gorszą sytuację niż powiatowe. Są jednak przykłady, które świadczą o tym, że i placówki kliniczne mogą funkcjonować bez generowania długów. Uniwersytecki Szpital Kliniczny nr.1 im. N. Barlickiego UM w Łodzi za 2005 r. zanotował 6 mln zł zysku netto. Dyrektor Piotr Kuna w ciągu trzech lat spłacił 23 milionowe zadłużenie. Podobne sukcesy ma na koncie Jan Talaga ze Szpitala Przemienienia Pańskiego w Poznaniu. W 2001 r. szpital miał 24 mln zł długu, dziś po tym zadłużeniu pozostało jedynie wspomnienie.

"Nie wiem jak jest w tych zadłużonych szpitalach, ale u mnie na 20-30 pacjentów przypada jeden lekarz" - mówi jeden z dyrektorów prosząc o zachowanie personaliów w tajemnicy. "Pamiętam jednak ze stażu, że w jednym z zadłużonych szpitali normą było że jeden lekarz przypadał na 2 pacjentów" - dodaje dyrektor. "Zdarzało się, że profesor wyjeżdżał na seminarium, a pacjent na niego czekał w klinice 3 tygodnie" - mówi były stażysta. "A każdy dzień przecież kosztuje" - dodaje.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)