Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Maciej Czujko
|

Tysiące ludzi w Polsce nosicielami A/H1N1

0
Podziel się:

Ale bez paniki! Mnóstwo Polaków tę grypę już odchorowało - mówi Money.pl prof. Andrzej Zieliński, konsultant ds. epidemiologii.

Tysiące ludzi w Polsce nosicielami A/H1N1
(PAP/EPA)
Nowa odmiana wirusa grypy wcale nie jest groźna - twierdzi w rozmowie z Money.pl profesor Andrzej Zieliński, krajowy konsultant do spraw epidemiologii. Mówi również, że wielu Polaków już przeszło grypę i nawet nie wiedzieli, że mieli wirusa A/H1N1. Jest również mało prawdopodobne, aby wirus zmutował do groźniejszej postaci.

Money.pl: Czy grypa, która zaatakowała Ukrainę, jest groźniejsza od tej, która co roku kładzie do łóżek tysiące Polaków?

Profesor Andrzej Zieliński, krajowy konsultant do spraw epidemiologii: Nie. Umiera tam jeden człowiek na trzy tysiące zarażonych. W przypadku grypy, którą znamy, śmiertelność wynosi jedna, dwie osoby na trzy tysiące chorych.
Ten ukraiński współczynnik może być trochę zaniżony, bo tamtejsi lekarze mogą diagnozować grypę u pacjentów, którzy chorują na coś innego. Ale nie zmienia to faktu, że A/H1N1 nie jest pod żadnym pozorem groźniejsza od grypy sezonowej, którą mieliśmy w Polsce do tej pory.

Skąd więc ukraińska i polska histeria?

Na Ukrainie jest rzeczywiście problem, bo w niektórych regionach zachorowalność jest 12 razy większa niż w Polsce. Nie znaczy to, że nowa grypa jest bardziej zaraźliwa. To się pewnie wzięło z tego, że tam sezon grzewczy był później i ludzie skupiali się w grupy.
W Polsce natomiast histerię nakręcają media, powtarzając ciągle informacje o tej odmianie grypy. Pod tym informacyjnym natłokiem uginają się nawet lekarze, którzy ogłaszają w telewizji, że znaleźli właśnie dwa przypadki grypy A/H1N1 i otaczają opieką sanitarną rodziny zarażonych. A cóż w tym wydarzeniu niezwykłego, ten wirus w Polsce szerzy się sukcesywnie już od jakiegoś czasu.

Są chorzy poza tymi, których uda się przebadać w specjalistycznych ośrodkach?

Oczywiście i to dużo. Gro ludzi jest już po chorobie. Ci nawet nie zdawali sobie sprawy, że chorują na A/H1N1 i po prostu odleżeli swoje w domu. Nowego wirusa trzeba traktować tak, jak dobrze znaną nam odmianę grypy sezonowej - poważnie, ale bez histerii. Grypa kładzie do łóżek mnóstwo ludzi i potrafi też zabić - szczególnie tych, którzy przewlekle chorują.

Ale przecież mówi się, że świńska grypa zabija więcej młodych ludzi niż zwykła.

To nieprawda. Większą odporność na A/H1N1 wykazują ludzie starsi, ale młodszym zagraża ona w bardzo podobnym stopniu, co normalna grypa. Cała histeria zaczęła się od Meksyku, skąd płynęły alarmujące informacje o liczbie zgonów. Gdy wirus dotarł do krajów z dobrym nadzorem epidemiologicznym, okazało się, że nie jest groźniejszy od normalnej grypy. Ale że utkwił on w świadomości ludzi, to media ciągle powtarzają informacje o nim i spirala się nakręca.

Czy w takim razie uzasadniona jest codzienna nagonka na polski rząd, że nie jest przygotowany na A/H1N1? Mówi Pan przecież, że ten wirus nie wyrządzi większych szkód niż sezonowa odmiana grypy?

Nie ma takiej rzeczy, za którą nie można by się do rządu nie przyczepić. Gdy mówimy o przygotowaniach, to zawsze są elementy, które będą niewystarczająco zabezpieczone. Trzeba jednak pamiętać, że w przypadku zwykłej grypy ważniejsze są zachowania ludzi. Tak samo jest w przypadku A/H1N1. Nie puszczać chorych dzieci do szkoły, samemu zostać w domu, a nie iść do pracy z gorączką. Nie całować się z całą rodziną na święta - takie zachowania w wielkim stopniu pomogą przygotować kraj do obrony przed grypą.

No a szczepionki. Wszyscy teraz o nich debatują. Rząd powinien ze spokojem zastanawiać się nad ich wprowadzeniem, czy polecałby Pan pośpiech?

Nerwowe rządy w ogóle nie podejmują sensownych decyzji. Ja nie chcę minister zdrowia podpowiadać, bo wokół szczepionki na A/H1N1 jest wiele znaków zapytania. Ale uważam, że dotychczasowy spokój resortu jest słuszny.

Money.pl dowiedział się, że leki na grypę nie będą refundowane. Czy to nie okaże się problemem, gdy zwiększy się liczba ludzi zarażonych tym wirusem.

Nie wydaje mi się. Bo podobnie jak w USA, większość chorych na grypę będzie leczyło się tradycyjnymi sposobami. Ten minimalny odsetek, u którego pojawią się powikłania, trafi do szpitala, a tam odpowiednie lekarstwa dostanie za darmo.

A czy nie mamy za małych zapasów tych leków.

No, skoro ogromna większość wyjdzie z A/H1N1 jak ze zwykłej grypy, to im te lekarstwa nie będą potrzebne.

A miejsca w szpitalach, przepustowość przychodni?

Zawsze, gdy jest epidemia grypy, lekarze muszą pracować więcej niż zazwyczaj. Jeśli dojdzie do gwałtownego rozprzestrzeniania się wirusa A/H1N1, będzie taka sama mobilizacja w przychodniach, jak w przypadku grypy sezonowej. Nic jednak nie wskazuje na razie, że taką epidemię będziemy mieli. Problem może być z miejscami intensywnej terapii, ale nie znam kraju, który byłby idealnie przygotowany na każdą ewentualność.

Panie profesorze, rozumiem, że A/H1N1 nie jest groźniejszy od grypy, którą znamy do tej pory. Ale czy może on w takim razie zmutować do groźniejszej postaci?

Tego się bali naukowcy, bo on zbudowany jest z czterech innych wirusów. Jednak jak do tej pory wykazuje względną stabilność. Minął sezon grypowy na południowej półkuli i A/H1N1 nie zmutował. Myślę, że po prostu będziemy z nim teraz mieli do czynienia jako z odmianą grypy sezonowej.

A co z innymi, groźniejszymi odmianami tej choroby?

Mogłoby być groźnie, gdyby np. zmutowała ptasia, ale minęło parę lat i jest spokój.

|

| *NFZ nie refunduje leków przeciwko grypie * Gdyby w Polsce na grypę zachorowało tyle samo osób co na Ukrainie, na zakup leków musielibyśmy wydać 30 mln złotych. I to z własnych kieszeni, bo medykamenty te nie są refundowane. Rząd na zakup szczepionek przeciw wirusowi A/H1N1 będzie musiał wydać co najmniej 111 mln złotych. |

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)