Przywódcy państw członkowskich UE na spotkaniu w Brukseli opowiedzą się za zawieszeniem procesu ratyfikacji unijnej konstytucji i będą ratować kompromis w sprawie budżetu UE na lata 2007-2013 - pisze "Financial Times".
Zdaniem gazety, kraje członkowskie zaproponują w czwartek bezterminowe zawieszenie ratyfikacji konstytucji UE i będą natomiast desperacko szukać kompromisu w sprawie przyszłego unijnego budżetu.
"Financial Times" zaznacza, że dwa dni szczytu (16 i 17 czerwca - PAP) rozpoczną się od odpowiedzi przywódców na pytanie, w jaki sposób odrzucenie konstytucji unijnej przez Francuzów i Holendrów wpłynęło na sytuację i pozycję Unii.
Poszczególne kraje członkowskie oczekują od szczytu decyzji, że powinny kontynuować ratyfikację, ale w swoim tempie. Jednocześnie listopad 2006 roku nie może być datą końcową tego procesu. Wielka Brytania, Dania, Irlandia i Polska są tymi krajami, które oczekują, że zawiesi się na razie bezterminowo planowane u nich referenda.
"FT" pisze, że unijna konstytucja może odżyć tylko wtedy, gdy Francja i Holandia w ponownym głosowaniu powiedzą "tak". "To się jednak nie stanie w najbliższych pięciu latach, może nigdy" - mówi gazecie jeden z ambasadorów państwa członkowskiego.
W ocenie dziennika, w obliczu ponurej politycznej zapaści UE przywódcy będą usiłowali nie dopuścić do drugiego upokorzenia, czyli brak kompromisu w sprawie unijnego budżetu na lata 2007-2013.
Jean-Claude Juncker, premier Luksemburga, który przewodniczy teraz pracom UE, powiedział w przeddzień szczytu, że jest "prawie pewien", że kompromis w sprawie przyszłego unijnego budżetu będzie niemożliwy - przypomina "FT".
Eurodeputowani grożą zawetowaniem budżetu
Przedstawiciele Parlamentu Europejskiego wyrazili niezadowolenie ze zbyt skromnej - ich zdaniem - propozycji budżetu UE na lata 2007-13, przygotowanej przez Luksemburg na szczyt rozpoczynający się w czwartek w Brukseli.
Szef komisji budżetowej Parlamentu Europejskiego Janusz Lewandowski (PO) i sprawozdawca PE na temat planów budżetowych na lata 2007-13 Reimer Boege zagrozili, że nawet jeśli przywódcy państw UE dojdą do porozumienia budżetowego, to PE może je zablokować. Wówczas UE funkcjonowałaby w oparciu o budżet roczny (tzw. prowizorium budżetowe), które w 2007 roku wyniosłoby 1,03 proc. dochodu narodowego brutto (DNB).
"W stosunku do propozycji Luksemburga daje to 40 mld euro więcej w ciągu siedmiu lat" - argumentowali eurodeputowani.
Propozycja Luksemburga zakłada, że wydatki UE wyniosą w ciągu siedmiu lat niespełna 1 proc. DNB, czyli około 800 mld euro, liczone w tzw. płatnościach. PE w czerwcu w głosowaniu opowiedział się za budżetem na poziomie 1,07 proc. DNB, czyli 883 mld euro.
Lewandowski przyznał jednak, że prowizorium budżetowe "jest niekorzystne z punktu widzenia nowych krajów członkowskich".
Jak informowała wcześniej KE, w przypadku braku porozumienia w sprawie wieloletniego budżetu, fundusze strukturalne i spójności dla nowych krajów UE w 2007 roku wyniosłoby łącznie 9 mld euro, zamiast 20 mld w propozycji Luksemburga.