Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Szafa Lesiaka: Premier akceptował inwigilację Tymińskiego

0
Podziel się:

Jarosław Kaczyński akceptował pozaprawne działanie UOP wobec Stanisława Tymińskiego - tak wynka z odatjnionych ostatnio akt z tzw. szafy Lesiaka.

Szafa Lesiaka: Premier akceptował inwigilację Tymińskiego
(PAP/ Radek Pietruszka)

Jarosław Kaczyński akceptował pozaprawne działanie UOP wobec Stanisława Tymińskiego - tak wynka z odtajnionych ostatnio akt z tzw. szafy Lesiaka.

Z lektury akt wynika, że w 1998 r. Jarosław Kaczyński zeznał w prokuratrze, że w 1991 r. rozmawiał z Milczanowskim o konieczności wyjaśnienia sprawy Stanisława Tymińskiego, kontrkandydata Wałęsy w wyborach prezydenckich z 1990 r. "Milczanowski, podobnie jak ja, był przekonany, że Tymiński został "zrobiony" przez służby. Twierdził nawet, że wie, którego oficera służb ZOBACZ TAKŻE:
Prezydent chce odtajnienia szafy Lesiakawojskowych trzeba by przycisnąć, by dowiedzieć się, jak dokładnie to było" - zeznał Kaczyński. "Pytał mnie, czy w moim przekonaniu warto to zrobić, co wymagałoby działań pozaprawnych. Ja odpowiedziałem, że tak, bo sprawa jest bardzo ważna" - zapisano w protokole zeznań Kaczyńskiego.

Były szef UOP Andrzej Milczanowski nie wykluczył, że mógł rozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim na temat Stanisława Tymińskiego, kontrkandydata Lecha Wałęsy w wyborach prezydenckich.

W rozmowie Jarosław Kaczyński prosił też Milczanowskiego o wyjaśnienie powiązań szefa gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy Mieczysława Wachowskiego. "Milczanowski powiedział, że powoła małą grupęZOBACZ TAKŻE:
Lesiak: To nie byly "haki"oficerów.(...) Po jakimś czasie przed gabinetem prezydenta zaczepił mnie Wachowski i powiedział, bym dał sobie spokój z tymi grupami" - zeznał w 1998 r. J. Kaczyński.

Milczanowski potwierzdził, że rozmawiał z Kaczyńskim na temat Wachowskiego. "Nie było mowy o powiązaniach, ale na temat przeszłości Wachowskiego, o której poinformował mnie wtedy Kaczyński" - powiedział. Pytany, czy badał tę przeszłość, Milczanowski odparł: "To inna kwestia i nie mogę się na jej temat wypowiedzieć".

"Jarosław Kaczyński ma wybiórczą pamięć. Mówi o rzeczach nieprawdziwych, a nie pamięta np. czy były rozmowy między nami nt. Macieja Zalewskiego" - dodał Milczanowski nie precyzując, co ma na myśli.

| KIM BYŁ MACIEJ ZALEWSKI? |
| --- |
| Maciej Zalewski, były poseł Porozumienia Centrum i minister w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy został skazany na 2,5 roku więzienia za wyłudzenie w 1991 r. od szefów Art-B, w tym Bogusława Bagsika, pieniędzy dla spółki "Telegraf". Sprawa Zalewskiego była jednym z "odprysków" afery Art-B; pośrednio dotyczyła powiązanej z PC spółki "Telegraf", której prezesem Zalewski był przed objęciem w marcu 1991 r. funkcji sekretarza stanu w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego przy Kancelarii Prezydenta. Zalewski został warunkowo zwolniony z więzienia na początku lipca. |

Nie było rozmowy o "Bolku"

"Ewidentną nieprawdą" nazwał z kolei Milczanowski informacje, jakoby w 1991 r. pokazywał obecnemu premierowi dokumenty nt. agenta "Bolka".

"Jest oczywistą nieprawdą, że mogłem przekonywać, że dotyczą one (akta) Lecha Wałęsy" - podkreślił we wtorkowej rozmowie z PAP były szef UOP i b. minister SW. Dodał też, że w ogóle nie przypomina sobie, by rozmawiał z Jarosławem Kaczyńskim na temat "Bolka".

Z udostępnionych dziennikarzom kolejnych tomów akt z tzw. sprawy Lesiaka wynika, że w 1998 r. w śledztwie jej dotyczącym, Jarosław Kaczyński zeznał, że w 1991 r. ówczesny szef UOP pokazywał mu akta tajnego
_ W sierpniu 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Lech Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL. _współpracownika SB "Bolka". J. Kaczyński pełnił w 1991 r. funkcję szefa Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy.

"Była to teczka dotycząca agenta o pseudonimie Bolek, chodziło o Lecha Wałęsę, był to właściwie jeden dokument. Był to opis wydarzeń, jakie miały miejsce w Stoczni Gdańskiej już po głównej fali strajków - albo przy końcu grudnia 1970, albo w styczniu 1971 r. Był to opis dość przejrzysty, wielostronicowy, z wymienianiem nazwisk. Chodziło o jakieś zamieszanie w stoczni, kilkusetosobowe wiece" - zapisano w protokole zeznań Kaczyńskiego.

Kaczyński - jak wynika z zeznań - wątpił, że tekst mógł napisać Wałęsa. Milczanowski odpowiedział: Co ty nie wiesz jak było - on najpierw opowiedział to temu ubekowi, a później tamten mu to podyktował. Ówczesny szef UOP powiedział też, że badanie grafologiczne potwierdziło, że autorem tekstu był Wałęsa.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)