Demonstrujący mówią, że nie mają, za co żyć. Tłumaczą, że 450 złotych miesięcznie nie wystarcza na opłacenie wszystkich rachunków i codzienne potrzeby. Są rozgoryczeni, że po wielu latach pracy, dostają tak marne emerytury. Czują się zapomnieni i grożą protestami w Warszawie, jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione.
Pikietujących popiera minister pracy Anna Kalata, która zapowiedziała już, że będzie dążyć do powrotu corocznej waloryzacji. Obecna ustawa zakłada, że emerytury i renty będą waloryzowane co trzy lata.