Na drugim miejscy znalazł się "podatek, którego nie było", czyli obowiązek zapłacenia podatku VAT, nawet jeśli pieniędzy za towar nie widziało się na oczy. Jak czytamy w artykule - kontrahent nie zapłacił za faktury 100 tysięcy złotych czytelnikowi "Gazety", ale mimo to ten musiał odprowadzić podatek w wysokości 19 tysięcy złotych.
Trzecie miejsce przypadło "obowiązkowi ciągłego składania tych samych dokumentów". To propozycja czytelnika, który najpierw poszedł na urlop macierzyński, a potem chciał wykorzystać także urlop ojcowski. ZUS po raz drugi zażądał od niego oryginału aktu urodzenia dziecka.
Przez ponad dwa lata walki z absurdami prawnymi "Gazeta" uzbierała 10 tysięcy bubli. Skargi nadsyłali przedsiębiorcy, konsumenci, czy organizacje. Spośród nich eksperci wyłaniali bubel tygodnia. Tym razem wybrali naczelny bubel w kraju.
W plebiscycie wzięło udział kilkunastu ekspertów z najważniejszych organizacji biznesowych, m.in. Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan", Krajowej Izby Gospodarczej, czy Konfederacji Pracodawców Polskich.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/"Gazeta Wyborcza"/man/kry