Czterech na 20 szefów departamentów w urzędzie stanowiącym bezpośrednie zaplecze Donalda Tuska to "pełniący obowiązki", a nie dyrektorzy. To wbrew obowiązującej od 2006 roku ustawie o Państwowym Zasobie Kadrowym. Zakłada ona, że wyższe funkcje w administracji państwowej można powierzać jedynie osobom zarejestrowanym w PZK. Problem w tym, że wcześniej trzeba zdać egzamin organizowany przez Krajową Szkołę Administracji Publicznej.
Prawdopodobnie "kierującym" uda się uniknąć egzaminu - czytamy na stronie internetowej tygodnika "Newsweek". Sejm pracuje już nad zaproponowaną przez rząd ustawą likwidującą PZK, która zakłada, że zniknie siejący postrach egzamin. Projekt nie przewiduje także konkursów, które wyłaniałyby najlepszego kandydata. Mówi jedynie o otwartym i konkurencyjnym naborze osób spełniających warunki. Reszta będzie zależeć od premiera lub ministra, który z kilku kandydatów wybierze tego najlepiej odpowiadającego jego oczekiwaniom. Wystarczy, że osoby ubiegające się o stanowisko wykażą się "wiedzą i doświadczeniem".