Dwóch strażaków straciło życie w walce z pożarami, które pustoszą Kalifornię. Ogień wciąż rośnie w siłę i zagraża istotnej instalacji telekomunikacyjnej w tym stanie. Ponadto około 10 tysięcy mieszkańców tego regionu musiało opuścić swoje domy.
Dwóch strażaków zginęło, gdy ich pojazd zboczył z trasy i stoczył się ze wzgórza. Funkcjonariusze znaleźli się w pułapce, gdy błyskawicznie przemieszczający się ogień odciął im drogę ucieczki. Cztery inne osoby odniosły rany w wyniku pożaru, a 18 budynków zostało kompletnie zniszczonych przez płomienie.
Pożar wymyka się spod kontroli na wzgórzach wznoszących się nad gęsto zaludnionym Los Angeles (miasto zamieszkuje 4 miliony osób). Władze poinformowały, że ogień strawił już 85 000 akrów.
ac">fot: PAP/EPA[ ( http://static1.money.pl/i/glass.gif ) ] zobacz całą galerię(http://galerie.money.pl/pozar;w;kalifornii,galeria,2806,0.html)Pożar zmierza tymczasem w kierunku Góry Wilsona, gdzie znajdują się kluczowe anteny telekomunikacyjne w Kalifornii.
Ogień rozprzestrzenia się zaledwie o ćwierć mili od wzgórza, gdzie zainstalowano przekaźniki największych providerów telefonii komórkowej, 22 stacji telewizyjnych z Los Angeles i 2/3 stacji radiowych w tym regionie. Kluczowe dla operacji są jednak anteny agencji ochrony porządku publicznego.
Ich uszkodzenie może sparaliżować działania policjantów i straży pożarnej. Wszystkie te jednostki korzystają bowiem z przekaźników zamontowanych na Górze Wilsona.
Ciepły klimat Kalifornii powoduje, że tutejsi mieszkańcy nie raz już zmagali się z żywiołem równie silnym, jak obecny. W 2007 roku ten amerykański stan nawiedził pożar, który pochłonął 8 ofiar, 2 tysiące budynków mieszkalnych i zmusił do ewakuacji 640 tysięcy ludzi. Straty oszacowano wówczas na około miliarda dolarów.