Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Afgański oficer wkrótce opuści ośrodek rehabilitacyjny w Stróżach

0
Podziel się:

Afgański oficer Mashal Badsha po zakończonym
powodzeniem leczeniu i rehabilitacji nóg do końca czerwca opuści
Centrum Szkoleniowo-Rehabilitacyjne im. Ojca Pio w Stróżach k.
Nowego Sącza (Małopolska) - poinformowali przedstawiciele tej
placówki w sobotę na konferencji prasowej.

Afgański oficer Mashal Badsha po zakończonym powodzeniem leczeniu i rehabilitacji nóg do końca czerwca opuści Centrum Szkoleniowo-Rehabilitacyjne im. Ojca Pio w Stróżach k. Nowego Sącza (Małopolska) - poinformowali przedstawiciele tej placówki w sobotę na konferencji prasowej.

Leczenie, a później rehabilitacja oficera trwały pięć miesięcy. W Afganistanie groziła mu amputacja nóg. Dzięki zabiegom dowództwa Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie kapitan Mashal Badsha został przetransportowany na leczenie do Polski. Dziś samodzielnie chodzi i zamierza wrócić do służby w wojsku, np. w charakterze tłumacza.

"Jestem bardzo wdzięczny Polakom za okazaną pomoc. Mam nadzieję, że będę mógł współpracować z polskimi żołnierzami, gdziekolwiek będę potrzebny - w Polsce czy Afganistanie" - powiedział kpt. Mashal, korzystając z pomocy tłumacza. A potem przeszedł na język polski. "Po polsku rozumiem i mówię. Dziękuję Polsce za wszystko" - powiedział.

Oficer dziękował po polsku obecnym na konferencji prasowej: dowódcy II zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego (PKW) w Afganistanie, gen. Jerzemu Biziewskiemu, który wystarał się o możliwość leczenia Afgańczyka w Polsce oraz prezesowi Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym w Stróżach, senatorowi Stanisławowi Kogutowi. Fundacja prowadząca centrum rehabilitacyjne w Stróżach, jako jedyna placówka w kraju nie odmówiła polskim żołnierzom i przyjęła ich afgańskiego kolegę na leczenie.

"Pamiętam Mashala, którego osobiście wkładałem razem z żołnierzami do samolotu na noszach. I teraz widzę Mashala, który przyszedł do mnie się przywitać. To jest naprawdę wspaniałe i jestem szczęśliwy" - powiedział gen. Biziewski. "Szanse były niewielkie, nikt nie potrafił zagwarantować, że leczenie zakończy się sukcesem. Bez pomocy pana senatora, bez pomocy fundacji, Mashal nie miałby szansy znaleźć się w Polsce, nie byłoby leczenia i tego sukcesu" - dodał Biziewski.

Doktor Andrzej Mysłakowski, który prowadził leczenie afgańskiego oficera, powiedział, że jego pacjent miał wiele szczęścia. Stan nóg Afgańczyka po urazach wywołanych przez minę był bardzo zły i z czasem pogarszał się. Dziś lewa stopa jest w pełni sprawna, prawa jest sprawna w 50-60 proc.

"Nasza praca, lekarzy, jest pracą cichą i wymaga wiele cierpliwości. Mashal miał duże szczęście, że trafił na pana generała, pana senatora i parę innych osób, dzięki którym znalazł się u nas w fundacji" - powiedział lekarz. "Niestety, ze względu na niestabilność w prawej stopie nie będzie mógł wrócić do służby, w której trzeba dużo chodzić, maszerować po górach itd. Ale ten młody i zdolny człowiek, da sobie radę" - podsumował dr Mysłakowski.

Władze fundacji oraz byłej II zmiany PKW zabiegają w MON oraz MSWiA, żeby kpt. Badsha mógł pozostać jeszcze w Polsce i przez rok uczyć się polskiego języka.

"Kierujemy prośbę, żeby pan Mashal mógł uzupełniać język polski jeszcze przez rok, w Warszawie. Tutaj uczył się języka polskiego z bardzo dobrym efektem, a przy okazji zakochał się w pięknej Polce i w naszym raju" - powiedział prezes Kogut. Według niego kpt. Badsha byłby bardzo potrzebny polskiej armii jako tłumacz.

Dodał, że nie jest to koniec pomocy, jaką kierowana przez niego fundacja oraz centrum szkoleniowo-rehabilitacyjne zamierzają nieść Afgańczykom. Do Stróż przyjechało na dwudziestodniowy wypoczynek sześcioro dzieci z sierocińca w Charikar w afgańskiej prowincji Parwan. Sierociniec ten znajduje się pod oficjalnym patronatem dowództwa Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Planowane są następne turnusy w Stróżach dla kolejnych wychowanków afgańskiego sierocińca.

26-letni Mashal Badsha został ranny 31 października ub.r. uczestnicząc w polsko-afgańskim patrolu koło miejscowości Zormat w prowincji Paktia na wschodzie Afganistanu. Pod wojskowym pojazdem eksplodował ładunek wybuchowy. Od wybuchu ucierpiał także 38-letni polski kapitan z 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej. (PAP)

czo/ bno/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)