Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irakijczycy nie ufają siłom rządowym, tworzą straż obywatelską

0
Podziel się:

Po zachodzie słońca, gdy większość
mieszkańców Bagdadu zamyka się w swoich domach, Maamun Abdul Wahab
wychodzi na ulicę - z pistoletem ukrytym pod odzieżą.

Po zachodzie słońca, gdy większość mieszkańców Bagdadu zamyka się w swoich domach, Maamun Abdul Wahab wychodzi na ulicę - z pistoletem ukrytym pod odzieżą.

Przez dwanaście godzin krąży wąskimi uliczkami sunnickiej dzielnicy Azamija jako członek straży obywatelskiej utworzonej do ochrony mieszkańców przed szyicką milicją i komandosami z jednostek MSW, które zdaniem wielu sunnitów prawie się nie różnią od szwadronów śmierci.

"Jeśli bojówki milicyjne lub komandosi postawią tu nogę, będziemy z nimi walczyć; zginą oni albo my - powiedział Wahab. - Jeśli ich wpuścimy, i tak nas zabiją, lepiej więc stawić im opór".

Lokalne patrole obywatelskie powstały najpierw po upadku reżimu Saddama Husajna w kwietniu 2003 roku, by chronić domy i ludność przed szabrownikami i bandytami. Wiele z nich odrodziło się po 22 lutego, kiedy zniszczenie przez ekstremistów szyickiego Złotego Meczetu w Samarze doprowadziło do fali ataków odwetowych na meczety sunnickie i zagroziło ześlizgnięciem się kraju w wojnę domową.

Wkrótce po zamachu w Samarze rozeszła się po Azamii wiadomość, że milicja szyicka zajęła pobliski meczet sunnicki i okleiła go portretami szyickich duchownych. Wtedy, jak opowiada Wahab, on i jego przyjaciele zebrani w meczecie Abu Hanify, głównej świątyni dzielnicy, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.

W ciągu dnia Abdul Wahab sprzedaje materiały budowlane i instalacje hydrauliczne. O czwartej po południu wraca do domu, je obiad i na kilka godzin kładzie się spać, aby po zmierzchu podjąć dyżur w patrolu obywatelskim.

Mówi, że służbę w nim zaczął jako ochotnik, ale potem państwowy urząd sprawujący pieczę nad miejscami kultu sunnickiego postanowił płacić mu równowartość 65 dolarów miesięcznie za pilnowanie meczetu i patrolowanie okolicznych ulic.

Według Wahaba mieszkańcy są zadowoleni, że ktoś czuwa nad ich bezpieczeństwem. Niektórzy częstują członków patrolu herbatą, inni zapraszają na ciasto.

Na służbie Wahab zaprzyjaźnił się z żołnierzami irackimi, którzy, jak twierdzi, patrolują dzielnicę nieuzbrojeni. Grywa z nimi w tryktraka i popija herbatę.

"Mam zaufanie do wojska, ale nie do policji. Policja zatrzymuje sunnitów. Torturuje ich świdrami elektrycznymi i zabija" - powiedział Wahab.

Armia podlega Ministerstwu Obrony, na którego czele stoi arabski sunnita.

Szyici, za Saddama prześladowani, dominują teraz w rządzie tymczasowym i kontrolują MSW. Rebelianci sunniccy, przedstawiciele mniejszości za Saddama uprzywilejowanej, od przeszło dwóch lat napadają na szyitów, podkładając bomby i strzelając z zasadzek.

Ich ataki, dokonywane według władz w celu wywołania wojny domowej, zapoczątkowały spiralę przemocy, bo fanatycy szyiccy zaczęli brać odwet na sunnitach. Mnożą się skargi, że szyickie bojówki i siły bezpieczeństwa torturują, porywają i zabijają sunnitów.

W niektórych dzielnicach szyickich mieszkańcy lub milicjanci tworzą patrole, które tropią bombiarzy i innych napastników.

W dzielnicach mieszanych strach przed przemocą przezwycięża bariery między społecznościami. W stołecznej dzielnicy Dżihad powstała 25-osobowa straż obywatelska złożona z szyitów, sunnitów i chrześcijan. Mieszkańcy płacą na utrzymanie straży równowartość 6,50 dol. miesięcznie od rodziny.

Dowódca straży, Dżawad Kazim, mówi, że straż utworzono, gdy w dzielnicy po zamachu w Samarze zaczęły się skrytobójcze mordy.

"Proszę mnie nie pytać, czy jestem szyitą czy sunnitą. Nie uznajemy takich rozróżnień" - zapewnia. Wcześniej powiedział, że jest szyitą i kiedyś służył w saddamowskim wojsku.

Kazim mówi, że kiedy na sunnicki meczet w dzielnicy napadli ludzie "w mundurach komandosów", szyici i sunnici wspólnie ich przepędzili.

Ludziom ze straży trudno odróżnić bojówkarzy od funkcjonariuszy rządowych sił bezpieczeństwa. Napastnicy często mają na sobie mundury policyjne. Według Kazima jego grupa postanowiła strzelać do każdego patrolu policyjnego, któremu nie towarzyszą Amerykanie lub jakiś miejscowy przywódca.

Wiceminister spraw wewnętrznych Ahmed Chafadżi powiedział, że jego resort bada pomysł tworzenia osiedlowych patroli obywatelskich. Jego zdaniem, powinny być nieuzbrojone i składać się z "dobrych mieszkańców". (PAP)

xp/ ap/

060501

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)